Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak dorosłe życie, bez wsparcia drugiej osoby ssie :/
Mam 30 lat, kilka lat młodszą żonę i dziecko w podstawówce, ale zamiast czuć wsparcie od żony, czuję że muszę utrzymywać ich oboje.
Zarabiam 10 k netto miesięcznie, żona wzięła jakąś pracę dorywczą po 6 godzin tygodniowo żeby cokolwiek w życiu robić za jakiś 1000 zł miesięcznie, a nie jesteśmy w stanie odłożyć nic, bo ile kasy mam, tyle żona potrafi wydać i to nie na jakieś konkretne wydatki, nie kupuje sobie żadnych ubrań, makijaży czy innych rzeczy, a po prostu tak jej te pieniądze gdzieś znikają. Nie mamy wspólnego konta, ale robimy tak, że robię jej raz na jakiś czas przelew na zakupy i gdzieś jej to w tych marketach znika. Przecież są ludzie, którzy zarabiają po 3000 zł miesięcznie i z tego żyją, a jeszcze płacą za mieszkanie, my mamy dom od teściów.
Co ciekawe w ostatnim miesiącu wpłaciłem 4500 zł na oszczędnościowe, a powiedziałem że wpłaciłem to na lokatę z której co by się nie działo, to nie da się fizycznie tych pieniędzy wypłacić, więc jakoś 5500 zł wystarczyło i to chyba jedyny sposób żeby coś zaoszczędzić, czyli muszę na siłę ukrywać pieniądze.

W domu zwykle też nic nie zrobi, bo ciągle nie ma czasu, bo musi się dzieckiem zajmować, które już potrafi samo o siebie zadbać i przez kilka godzin jest w szkole, no ale nie ma czasu, jej sprzątanie to włączenie odkurzacza automatycznego, wrzucenie prania do pralki i naczyń do zmywarki, wszędzie pełno kurzu, do tego nie potrafi sprzątać po sobie, gdy coś weźmie, to później zostawia to gdzie ma najbliżej, śmieci rzuca na meble, ubrania na podłogę, jak coś ma wynieść np. jakieś pudełko to zamiast wynieść na strych, zostawi za drzwiami albo na schodach na środku przejścia więc i tak ja to muszę wynieść na miejsce, nawet szafek po sobie nie zamknie, nie spuści po sobie nawet wody z wanny. Do tego ciągle ja zajmuję się domem, ja coś robię naprawy, drobne remonty, a i tak nieraz słyszę że nic nie robię bo przecież w pracy tylko siedzę przed kompem.

Jedzenie czasem zrobi czasem nie, czasem ma takie przebłyski że posprząta dom, ale na tyle rzadko, że i tak ciągle jest brudno.
Ja nie mam już siły wszystkiego robić sam i jeszcze jej utrzymywać, pracuję po 8 godzin dziennie umysłowo, po tym zawsze jeszcze muszę poświęcić trochę czasu na naukę, no nie mam już za bardzo sił po pracy, chciałbym odpocząć, zjeść dobry obiad, usiąść w wysprzątanym domu, a tu się nie da.
Po ciężkiej pracy umysłowej człowiek nieraz nie ma siły o niczym myśleć, chciałby sobie tylko usiąść i odpocząć, a tu muszę jeszcze cały dom ogarnąć, pomyśleć czy mamy zakupy zrobione, czy córka odrobiła zadania, czy zęby umyła, czy zwierzaki domowe mają co jeść (zwierzęta to też jej zachcianka, ale już zająć się nimi jest za trudno). To na czym oszczędzam siły to na takich sprawach jak ubieranie się, bezmyślnie biorę pierwsze lepsze ubrania i co się da zautomatyzować to robię bezmyślnie, bo mam takie wrażenie że jestem na wyczerpaniu i próbuję oszczędzać siły na czym się tylko da.

Co ciekawe jej rodzice byli inni, teściowa gdy była młoda to ciężko pracowała, po pracy na etacie, pracowała dodatkowo po nocach w firmie niedaleko jej zamieszkania, później przez lekceważące podejście ratownika medycznego teściowa musiała przejść na rentę (miała zawał, a ratownik medyczny opieprzył ją że niepotrzebnie wezwała karetę i kazał jej następnego dnia samemu iść do lekarza, który to powiedział, że to że przeżyła noc, to jest cud i od razu skierował wysłał ją do szpitala), teść pracował przez całe życie, na emeryturze pracuje jeszcze na czarno, oboje mają wysokie emerytury. No więc leniami nie byli, więc nie wiem po kim moja żona to ma.

Nie wiem już co robić, ciężko mi tak żyć, przez dziecko ciężko się rozejść, tak sobie odliczam czas kiedy córka będzie już samowystarczalna, żebym mógł się uwolnić do tego związku, ale czy wytrzymam tyle lat?
Wiem też że spokojnie mógłbym zarabiać jeszcze lepiej, mam świetne oferty pracy, ale nie mam na to siły, nie mam siły się rozwijać.
Przed ślubem przez kilka lat mieszkaliśmy razem i było zupełnie inaczej, wtedy dużo mniej zarabiałem, ale miałem od niej wsparcie i coś się jej chciało, w sumie jakiś rok od urodzenia dziecka tak się totalnie zmieniła na gorsze.

Nie wiem nawet po co to piszę, tak się chyba tylko chciałem wyżalić

#rozowepaski #niebieskiepaski #rodzina #praca #zwiazki

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63ba9f0ebab6bef5c0903925
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 8
  • Odpowiedz
Szybko założyliście rodzine, jak masz 30 lat, dziecko przynajmniej 8, kilka lat przed ślubem mieszkaliście razem i jeszcze żona kilka lat młodsza. Zamieszkaliście razem jeszcze przed jej maturą?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Pierwsza najważniejsza rada: Pisz pamiętnik i notuj w nim wszystko co dzisiaj zrobiła i niezrobiła. Podziękujesz mi za 10 lat, jak dziecko wyleci z domu, a Ty już nie wytrzymasz- czyja będzie wina rozpadu związku.
  • Odpowiedz
Z Twojego opisu wynika, ze obydwoje potrzebujecie pilnego kontaktu z psychiatra i terapeuta. Skoro ona się zrobiła taką flepą, a kiedyś normalnie ogarniała, moze ma deprechę ostrą i tez włączyła tryb wegetacja, tak jak Ty. Jak to nic nie da, rozstancie się. Tylko nie zapominaj ze masz dziecko, masz jedno życie, nie ma co go marnować w złej relacji. Poza tym pogadaj z nią szczerze bo się zajedziesz.
  • Odpowiedz