Nie mam nic przeciwko jedzeniu robaków. W innych kulturach to normalne, więc to kwestia przyzwyczajenia. Nie jest to też niezdrowe, a wręcz przeciwnie z racji zasobów białka, jakie mają. Mam jednak tylko jedno zastrzeżenie. Bogaci ludzie mają jeść to samo. No i muszą też zrezygnować z prywatnych samolotów. Prawda jest taka, że bogaci ludzie przerzucają odpowiedzialność za globalne ocieplenie na biednych. Nie znaczy to, jednak by zrezygnować z ekologii. Po prostu musi ona nabrać totalnego antykapitalistycznego charakteru. Walka z burżuazją to już nie kwestia sprawiedliwości społecznej, ale przetrwania ludzkości. Wszelka ekologia oderwana od socjalistycznej idei to jedynie narzędzie bogatych do zwiększania kontroli społecznej pod szyldem ludzi pokroju Klausa Schwaba.
Nie ma znaczenia, co jest normalne. Preferencje żywieniowe nie zależą od tego, co nazywamy normalnym. W naszej polskiej kulturze potrawami "normalnymi" są pierogi i bigos, które uchodzą za creme de la creme każdego polskiego podniebienia. Problem w tym, że ja tych potraw nie toleruję, bo mi nie smakują, po prostu. Pierogi są niedobre (w sensie zmysłowym) a do tego oślizgłe i tłuste. A bigos, to jakaś kapuściana papka o dziwnie kwaśno-słodkim smaku.
Typek z kanału "Sprawdzam jak" wyjaśniony przez widza za wrzucanie klik-bajtowych miniaturek na swoim live prezentujących zalane miasto (foto w komentarzu) #powodz #sprawdzamjak #wroclaw
#antykapitalizm #ekologia #globalneocieplenie #klimat #polityka