Wpis z mikrobloga

No i to jest wersja, która jest logiczna, spójna i prawdopodobna. Przede wszystkim tłumaczy granatnik. Żaden tam przemycony przeciwpancerny, tylko oficjalnie dostany policyjny granatnik.

Zdaniem znanego byłego antyterrorysty Jerzego Dziewulskiego komunikat MSWiA ma zamydlać oczy opinii publicznej. - Tam mowa jest o jakimś "prezencie", który nie wiadomo w jaki sposób spowodował eksplozję. To wręcz sugeruje, że to Ukraińcy wręczyli nam jakąś bombę pułapkę. Tymi niedomówieniami chcą wziąć opinię na przeczekanie. A to, że mówią bzdury, widać po tym, ile myśleli nad oficjalną wersją - uważa Dziewulski.

Twierdzi, że otrzymał od swoich źródeł potwierdzenie, że chodzi o granatnik. Dokładnie o model Pallad-D wzór .83, polskiej produkcji, który Szymczyk miał otrzymać jako pamiątkę od swoich ukraińskich kolegów. Broń służy służbom policyjnym m.in. do wysadzania ciężkich drzwi stalowych. Na doniesienia mediów, że był to granatnik przeciwpancerny, były policjant reaguje śmiechem: - Widział pan javeliny, którymi walczą Ukraińcy? Jakby wypaliła taka broń, to ze wszystkich w okolicy zostałaby mokra plama - opisuje.

Według Dziewulskiego, pomieszczeniem "sąsiadującym z gabinetem komendanta" jest pokój wypoczynkowy, do którego szef policji zaprosił jednego z dowódców antyterrorystów. To tam Szymczyk mógł chwalić się prezentem z podróży. - Wiele razy byłem w tym gabinecie, wiem, jak to wygląda. Przemilczeli to, by nie przyznać, że dowódca polskiej policji złamał wszystkie procedury. Niemożliwe, by granatnik wypalił sam, ktoś musiał go nabić, bo to jest broń ładowana pojedynczo. Tam nie ma magazynku jak w pistolecie - twierdzi. W dodatku Pallad-D jest wyposażony w dwupozycyjne zabezpieczenie, więc trudno sobie wyobrazić, by wybuch nie był winą człowieka. 

Dziewulski uważa, że procedury najpewniej zostały złamane dopiero w warszawskim gabinecie komendanta, bo jego zdaniem niemożliwe, by broń wręczana w prezencie była nabita. Szczególnie w sytuacji, gdy pocisk jest wkładany tuż przed wystrzałem, jak w przypadku granatników: - Szczerze wątpię, by Ukraińcy dawali mu granatnik z jednym pociskiem, zwłaszcza że polskie służby mają masę pasujących do niego granatów - mówi.

Jak tłumaczy, Szymczyk powinien zdać broń do zbrojowni od razu po powrocie do Polski: - Kiedyś dostałem od Izraelczyków piękny pistolet. Ale gdy tylko wróciłem, to oficjalnie go zarejestrowałem. Na pewno nie trzymałem go naładowanego w gabinecie - tłumaczy, dodając, że do każdej broni otrzymanej w podarku dołączana jest dokumentacja, a trzymanie przez policjanta granatnika na własny użytek, nawet jako pamiątki, jest pogwałceniem wszelkich zasad.

Dla byłego antyterrorysty najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki: Gen. Szymczyk chciał pochwalić się prezentem przed kolegą. Ktoś zorganizował jeden nabój, by naładować broń i zobaczyć, jak działa. Następnie w wyniku wypadku pocisk wystrzelił, przebijając się przez podłogę. To tłumaczyłoby drugiego poszkodowanego, pracownika służby cywilnej. - W pierwszych komunikatach rzecznik Mariusz Ciarka mówił, że doszło do zawalenia stropu. To by się zgadzało, bo ta broń służy do przebijania zapór - mówi Dziewulski. 

- Nie wierzę w ani jedno słowo, które oni teraz mówią. Zamiast powiedzieć, co się stało, i przyznać się do błędu, będą teraz kręcić. Przez to smród wokół sprawy będzie się unosił jeszcze długo, psując reputację polskich służb - mówi Dziewulski.


https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,29268052,co-sie-stalo-w-komendzie-glownej-policji-byly-szef-antyterrorystow.html

#bekazposu #bekazpolicji #afera #policja
  • 5
  • Odpowiedz
@Andreth: nom, to jeszcze sobie sprawdź za co dostał ten pistolet w izraelu. Dziewulskiemu należy się miejsce na śmietniku historii i o ile nie twierdzę że w sprawie granatnika kłamie /ale wcale bym się nie zdziwił/ to trzeba brać ogromną poprawkę na tego mitomana.
  • Odpowiedz
Na doniesienia mediów, że był to granatnik przeciwpancerny, były policjant reaguje śmiechem: - Widział pan javeliny, którymi walczą Ukraińcy? Jakby wypaliła taka broń, to ze wszystkich w okolicy zostałaby mokra plama - opisuje.


@Andreth: To niezłych mamy ekspertów xD Co najwyżej skończyłby się na poparzeniach czy zatruciu gazami prochowymi, głowica uzbraja się po pokonaniu kilkudziesięciu metrów, co inne jakieś stare sowieckie granatniki np. RPG-7.

Viscop - > Na doniesienia mediów, że był to granatnik przeciwpancerny, były policjant...
  • Odpowiedz