Wpis z mikrobloga

@Mtsen: Akurat nie-ludzi to w tym serialu praktycznie nie było. A szkoda, brak mocy mi nie wadzi, ale fakt, że w tak rozległej galaktyce praktycznie nie występują obcy to dla mnie bolączka wszystkich Star Warsów poza prequelami.
@khaes: Fabularnie jednak da się to trochę wyjaśnić. Imperium to ludzcy suprematyści, więc zapewne była ostra polityka segregacyjna, zwłaszcza w układach centralnych (ideologia pewnie dodatkowo podsycana faktem, że separatyści w wojnie klonów to byli głównie obcy). Na Coruscant np. było widać, że obcy pojawiali się tylko na dolnych poziomach (widzieliśmy paru obcych przy scenach z kretem Luthena w ISB). To też by wyjaśniało mniejszy ruch samochodowy, niż w czasach prequeli na
@Mtsen: Jasne, wszystko da się wyjaśnić, jeżeli bardzo się chce, ale jednak dla mnie to mocno naciągane. I nie umniejsza mi to jakoś specjalnie przyjemności płynącej z oglądania, ale jednak czasami kłuje w oczy.
@khaes: Galaktyka mimo wszystko jest ogromna. Nie powinno dziwić, że jednak są miejsca, gdzie są sami ludzie, zwłaszcza pod imperialnym butem. Pamiętam, że nawet w serialu Wojny Klonów były miejsca, gdzie byli w zasadzie sami ludzie, jak np. Onderon. Nawet Naboo, nie licząc Gunganów to było w zasadzie królestwo zamieszkiwane tylko przez ludzi. To pewnie jak z naszym światem. Są monoetniczne państwa narodowe, jak państwa europejskie chociażby i wieloetniczne jak np.
@Mtsen: Pewnie, dlatego tym bardziej szkoda, że skupiają się wyłącznie na tych monoetnicznych ;) Marzy mi się serial w Star Warsach, w której choćby supportową rolę grała postać obcego, która nie jest przy tym comic reliefem. Póki co Cad Bane z Boby Fetta miał do tego najbliżej. Ewentualnie Ashoka z Mando, ale za nią nie przepadam, bo jest Mary Sue.