Wpis z mikrobloga

via Rowerowy Równik Skrypt
  • 48
978 599 + 161 + 134 + 176 = 979 070

Czy to ostatni bikepacking (dla wygodnych) tego roku? ( ͡º ͜ʖ͡º) Raczej tak, bo już zamówiłam śnieg na biegówki.
Tym razem moim gminkowym łupem padła część województwa łódzkiego (z małym akcentem wielkopolskim i świętokrzyskim). Pogoda miała być elegancka (8-12 st. i słońce), ale jak rzeczywistość pokazała było całkowicie inaczej.

Dnia pierwszego pociąg z Wro zabiera mnie do Sieradza, abym mogła stamtąd szybko uciec w stronę Wielkopolski. Jakość łuckich dróg pięknie się zapowiada: zaraz za rondem na krajówce wpadam na gruz:D Szosy łódzkie tego dnia dzielą się na dwa typy: tragiczne i idealne. Nie ma nic pośredniego, są albo łato-dziury albo nowiutkie asfalty w środku lasu. Poza śmiesznymi nazwami miejscowości, jak Pierzyny Małe, Marchewki czy Grzyb oraz papajem machającym do mnie z elewacji jednego z drewnianych kościołów, dzieje się totalnie nic. Na koniec bezsłonecznego dnia słońce robi finalnie pokaz jednego z lepszych zachodów w tym roku. Staje na fotkę, ubieram ultralighta i jak się później okaże, gubię plecaczek (pusty) z deca:< Docieram na nocleg do Radomska, gdzie za 40 zł czeka na mnie całe mieszkanie ( ͜͡ʖ ͡€)

Drugi dzień zaczyna się całkiem nieźle, bo świeci słońce. Niedługo potrwała moja radość, bo im bliżej byłam KWB Bełchatów tym bardziej było szaro i ponuro. Do tego 3 stopnie przez dobre 2 godziny jazdy... Odpuściłam Górę Kamieńsk i wkurzona tym, że wiele dziury w ziemi widać nie było, oraz przemarznięta, zaczęłam rozkminiać jak tu skrócić trasę. Bardzo szczęśliwie na mojej drodze objawiła się przykrajówkowa gospoda, zjadłam ciepłe papu, ogrzałam się trochę, wyklikałam traskę krótszą o 50 km i 3 gminki i ruszyłam w stronę Papieży, Proszenia, a finalnie Sulejowa, gdzie dotarłam chwilę po zachodzie... o 16:30 XD

Na trzeci dzień nawet nie sprawdzałam pogody: niech mnie to gunwno zaskoczy. O dziwo było lepiej niż się wydawało, a na pewno było cieplej, bo całe 5-6 stopni. I tak kolejny dzień żałowałam, że nie wzięłam neoprenowych owiewów, no ale trudno. Plan na ostatni dzień był prosty i nie taki wymagający. Drogi małe, asfalty tego dnia w 95% super (może to zasługa kieleckiego i jego bliskości), nawet pojawiły się wniesienia Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Jechało się miło i przyjemnie, niespiesznie. W Piotrkowie Trybunalskim melduję się 1,5h przed pociągiem więc mogę komfortowo zjeść coś ciepłego.

Łódzkie dla mnie takie totalnie nijakie, przynajmniej w tym rejonie. Wsie trochę drewniane, trochę kostki lat 90, wszechobecne rolnictwo, taka Polska centralna rozlewająca się krajobrazem od wielkopolskii po podlaskie. Czyli rejony idealne na jazdę w listopadowej szarudze.

Gminek wpadło 52!

#rowerowyrownik #100km #150km #zaliczgmine #wspodnicynaszosie #szosa #wykopcanyonclub

Skrypt | Statystyki
wspodnicynamtb - 978 599 + 161 + 134 + 176 = 979 070

Czy to ostatni bikepacking (d...

źródło: comment_16684479242rD0dkaZtw6fClX07cVgZ2.jpg

Pobierz
  • 4