Aktywne Wpisy
WielkiNos +537
Juleczki chcą żeby im płacić za malowanie się do roboty.
#bekaztwitterowychjulek #p0lka #logikarozowychpaskow
#bekaztwitterowychjulek #p0lka #logikarozowychpaskow
Ptolemeusz +8
Mirki i Mirabelki, stoję przed decyzją zakupu samochodu for fun, mianowicie Corvette C8. Zawsze marzyłem o sportowym aucie, ale z drugiej strony już 30+ na karku, stabilizacja życiowa, kochająca żonka i super córka więc czasami mam wrażenie że sąsiedzi będą na mnie patrzyć jak na kogoś kogo dopadł kryzys wieku średniego xD. Chociaż jeszcze 8 lat do 40 :D.
Pytanie do was, jak widzicie kogoś w sportowym aucie na drodze, to co
Pytanie do was, jak widzicie kogoś w sportowym aucie na drodze, to co
Widzisz kogoś po 30 w sportowym aucie, co myślisz?
- Kurde, człowiek, daj się karnać! 62.1% (372)
- Hehe, staruch kupił sobie resoraka xD 12.4% (74)
- Uuu, kryzys wieku średniegoz współczuję 25.5% (153)
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Nie przedluzając wpompowali prawie 2 miliardy dolarów i po 9 latach sprzedali wszystkie sklepy uciekając w podskokach ogłaszając oficjalnie wycofanie się z rynku europejskiego. Najlepsze jest to, że właściciele Walmarta byli pewni, że ich model biznesowy może być zastosowany w każdym możliwym miejscu, a jako że w USA zaczęło robić się na rynku gęsto, stwierdzili że pora na ekspansję na Europę. Później przyznali, że to była jedna z największych porażek firmy.
Możecie podejrzewać czemu tak się stało, wystarczy sobie wyobrazić rynek niemiecki późnych lat 90. Aldi, Netto, Penny, Lidl. Niby Walmart przygotował się, wykupując wtedy część sklepów Interspar i Wertkauf ale mentalność korpo ludków ze stanów została wystawiona na ostrzał ( ͡º ͜ʖ͡º)
Po pierwsze konkurencja
Na miejscu okazało się, że ich strategia niskich cen nie jest tak chłonna jak w stanach. W Niemczech działały już od lat markety low-price (które zresztą rozkręciły się i u nas jak Lidl, Aldi czy Penny o których była mowa) więc walka ceną nic nie dawała. Ba - walkę tą przegrywali, a to był zawsze główny atut Walmartu. Konkurenci będąc na miejscu i znając rynek po prostu radzili sobie o wiele lepiej nie mówiąc już o tym, że typowy Niemiec z definicji dba o własny kraj kupując "u siebie"
Po drugie Niemiecka mentalność
Tego korpo ludki nie mogły się spodziewać, choć jestem pewien na 100% że ktoś w ich strukturach mówił o tym "problemie" tylko pewnie olali temat.
Niemcy są patriotycznymi klientami. Jeśli obok mają do wyboru czy iść do niemieckiego Lidla czy Walmartu z USA mając dalej do Lidla pojdą własnie tam.
Śmieszniejsze dla mnie jest to, że niemieccy pracownicy uważali podejście menadżerów za idiotyczne. Bo wiecie, Walmart przeniósł swój CAŁY pomysł na biznes, a to oznaczało dla personelu gry, zabawy integracyjne, klaskanie podczas przerwy "bo jesteśmy w teamie więc pozytywnie się wzmacniamy" i tego typu idiotyzmy, nakaz uśmiechania się cały czas pomijam, w Polsce dopiero mieliby dramat xD
Do tego, klienci uważali za irytujące że pracownicy non stop chcą im pomóc, chodzą za nimi nie dając przestrzeni i pewnie czuli się jak my czujemy się w niektórych sklepach z ciuchami.
Bna dokladkę byli też krytykowani za używanie zbyt dużej ilości plastiku a wyższym menadżerom mocno nie sposobał się kontakt ze związkami zawodowymi.
9 lat, 2 miliardy dolarów (pomyślcie ile to w tamtych czasach było warte!) i pewnie tysiące opinii płynących od własnych pracowników że trzeba zmienić model - tyle trwała porażka Walmartu na niemieckim rynku.
Trafiłem na ten temat przypadkiem, ale lubię takie głupie ciekawostki a na wykopie ostatnio naprawdę nie ma co czytać, więc przy kawie stwierdziłem że streszczę całość :)
Miłego Mirki!
#ciekawostki #rozkminkrzaka #usa
No a przy paletyzacji to musi być dramat - wszystko inaczej ułożone, czasem trzeba mocno pomyśleć nad samym opakowaniem bo lepiej dla paletyzacji by zmienić karton itp.
Mimo że wspólny rynek, prawo ich w niemal niczym nie blokuje -
Niedawno wpadł mi w ręce reportaż, dlaczego Walmart nie przyjął się w Niemczech. Ta sieć amerykańskich supermarketów to największy pracodawca prywatny na świecie - zatrudnia 2,2 mln ludzi. Zainwestowali też w Niemczech, ale dość szybko się wynieśli, bo zaliczyli zderzenie kulturowe. Po pierwsze chcieli zastosować swoją tradycyjną praktykę drapieżnictwa cenowego. Jesteś dużą firmą z ogromnymi zapasami kapitału, więc możesz wejść na nowy rynek, ściąć ceny poniżej kosztów, poczekać, aż konkurencja - czyli mniejsze i średnie firmy handlowe - padnie, a potem podnosisz ceny. Tracisz na tym tak samo jak ta wyrżnięta konkurencja, ale masz większe zapasy finansowe, więc jesteś w stanie ich przeżyć i zdobyć rynek tylko dla siebie. Na co niemiecki sąd im powiedział: u nas się tak nie robi, nie wolno. Potem zaczęli mieć problem ze związkami zawodowymi, bo chcieli wprowadzić amerykańskie relacje między pracodawcą i pracownikiem. Walmart - jak prawie każda firma w USA - nienawidzi związków zawodowych, chcieli zorganizować uświadamiające pogadanki dla pracowników, dlaczego wstępowanie do związku byłoby dla nich szkodliwe. Na co znowu sąd orzekł, że w Niemczech takich szkoleń nie można organizować, bo jest wolność zrzeszania się. Potem pojawił się kolejny problem: w każdym Walmarcie przy wejściu stoi człowiek, który ma się uśmiechnąć i powiedzieć „dzień dobry”, kasjerki i kasjerzy mają prikaz, żeby cały czas się sztucznie uśmiechać. Niemieccy klienci-mężczyźni zaczęli masowo pisać do firmy: dlaczego wasze kasjerki z nami flirtują? Poza tym zaczęły wyciekać filmy, że z samego rana zaraz po otwarciu sklepów pracownicy się zbierają, muszą skakać, robić pajacyki i skandować „Wal-Mart, Wal-Mart”. W Niemczech to się źle skojarzyło, bo mieli w historii taką organizację - nazywała się NSDAP - która robiła podobne rzeczy. Kiedy amerykańskie szefostwo Walmartu dowiedziało się o tych wszystkich problemach, to reakcja była taka: „Czy tam w Europie jest komunizm? Czy to są komunistyczne związki zawodowe?”. Ja się teraz nie wygłupiam, naprawdę padła taka fraza.
A nie mogli - zamiast się wycofywać z Niemiec - dostosować się? I zacząć funkcjonować według europejskich zasad?
Nie. Bo istota sukcesu Walmartu polega właśnie na tym, że oni się tak zachowują: nie tolerują związków zawodowych, płacą jak najmniej, wyciskają zysk z pracowników i mają określony zamordystyczny system zarządzania. Jeśli w jakimś miejscu sobie te zasady odpuszczą, to cała ta konstrukcja się sypie, musieliby się stać inną firmą i inaczej się dzielić zyskami z pracownikami. Podobnie Amazon, firma o największym sukcesie na świecie. Ostatnio w Amazonie w USA po raz kolejny nie udało się powołać związku zawodowego, bo pracownicy przeszli „szkolenia”, że jak powstanie związek, to zaszkodzi to firmie i będą zwolnienia. Z tej firmy cały czas wyciekają historie jak z „Archipelagu Gułag”. Na mnie największe wrażenie zrobił opis pracy kierowców Amazona, którzy dostali tak wyśrubowane limity, że nie mieli czasu na chodzenie do toalety, więc robili siku w torebki i butelki plastikowe. W XXI wieku! A Amazon to firma, która bije kolejne rekordy giełdowe i wszyscy inwestorzy są
@bkwas: Filmik przeważnie w dłuższym czasie przekazuje tą samą informację, niż tekst. Ale prawda jest taka, że nawet 1-minutowe filmiki to już za długie są w tych czasach i tylko skipuję.
@inyourface: ale to trochę bez sensu. Amazon ma - strzelam - z 200 000 kierowców. Z doświadczenia wiem że jak weźmiesz dużą grupę ludzi to z 10-20% tej grupy to będą KOMPLETNI KRETYNI a 10-20% to będą totalnie aspołeczne dupki - zbiór się zazębia ale niekoniecznie. I generalnie działa to niemal dla każdej grupy społecznej chyba że była jakaś pozytywna selekcja grupy (ale w wypadku kierowców Amazona obawiam się że selekcja była - ale negatywna, to raczej niziny społeczne bo kto normalny chce tam pracować)
Więc jasne, normy są wyśrubowane - ale choćby w ogóle nie były to i tak znajdziesz pewnie kilkaset kierowców którzy będą szczać do butelki czy srać do żwira tylko dlatego że mają to po prostu w dupie i nie chce im się zajechać do normalnego kibla. Więc to taki durny cherry-picking - ilu było tych kierowców co lali do butelki? Jaka to była ta norma nie do spełnienia? Jakieś liczby? A nie było po prostu tak że to samozatrudnieni pracujący od produktu więc nie ważne czy norma to X czy 2X - jak będą lać do butelki to wrócą do domu wcześniej? Nie mówię że sytuacja z lejącymi do butelki kierowcami nie jest patologiczna ale nie jestem pewien czy źródłem patologii jest tu firma czy sami kierowcy a ludzie którzy powtarzają tą anegdotę jakoś dziwnym trafem nigdy nie podają liczb tylko coś tam od kogoś kiedyś gdzieś
Bo chyba jeśli firma sama przyznaje, że kierowcy muszą czasami korzystać z butelek a nie WC to jakby rozwala Twoją argumentację, hmm?
https://www.bbc.com/news/world-us-canada-56628745.amp
Firma taka wspaniała, a pracownicy tacy durni i brudni, że sami na złość szefowi szczają do butelek.
@bkwas: mam wrażenie że nie zauważyłeś z początku że to żart
Dziwi mnie tu wyciąganie związku przyczynowo-skutkowego "szczają do butelki bo norma nie do wyrobienia". Dobry dziennikarz zadałby pytanie "skoro szczasz do butelki bo norme nie do wyrobienia to czemu pozostałe 95% nie szcza do butelki? Czy mają niższą normę?". Oczywiście nie
@inyourface: nie widzę liczb w tym artykule. Trzymamy się faktów:
@inyourface: a gdzie ja piszę że firma wspaniała? Dyskutujesz ze mną czy z kimś innym? Pierwszy akapit:
No i tak
Żeby wyrobić sobie obiektywne
Aż musiałem napisać komentarz xd