Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak raz jechałem samochodem dłuższą trasę w Polsce i przejeżdżałem przez te wszystkie wsie dosyć wcześnie rano w Lutym i widziałem już o jakiś chorych godzinach typu 3-4 rano jak ludzie stali i czekali na autobusy do swoich januszeksów. Straszny to był klimat, lekka mgła, oczywiście ciemno, na przystankach jedyne co widać to cień człowieka i tlący się papieros wypalany zaraz przed wyjazdem do kołchozu. Nie muszę chyba dodawać, że polska wiejska zabudowa mocno dodawała klimatu, do tego pomarańczowe oświetlenie ulicy, nie jakaś ledowa nowomiejska biel. Wtedy zrozumiałem, że jestem w piekle
Pobierz
źródło: comment_1664855689eyNSFqimK6MnHfxkTEcHnT.jpg
  • 185
przeciętny wujek Janusz z wielkiego blokowiska Ursynowa, nie korzysta z teatrów, galerii sztuki, muzeów itp. itd. częściej niż jego odpowiednik z miasteczka 10 tys. mieszkańców


@niecodziennyszczon:e dodam ze nie trzeba byc januszem, zeby duze miasto mialo wiecej wad niz zalet. Mysle ze glowna zaltea miasta jest ilosc dostepnej/lepiej platnej pracy, a dramatem najwiekszym w polsce jest wlasnie poruszone przez @Davidozz wykluczenie komunikacyjne, ktore zmusza pana janusza pracujacego na zakladzie majacego zone
@onuceSzatana: Stary, większość ludzi, których mijasz na ulicy w tych dużych miastach to właśnie zwykli Janusze, którzy nie dość, że do kina nie chodzą to jeszcze mają takie rzeczy kompletnie w dupie. Jeżeli zatem to miałby być powód, dla którego mieszkają w dużym miesicie to coś tu się nie klei.
A z wiekiem nie siedzi się tylko w domu, ale też prawda jest taka, że intensywność życia towarzyskie po okresie studenckim
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@niecodziennyszczon: zgoda, dużo zależy od charakterystyki regionu.
Ale co do tych szkół to się nie do końca zgadzam. Na porządne warszawskie uczelnie (bo te najlepiej znam, o innych ciężko mi się wypowiadać) jednak większość trafia z dobrych liceów i techników w większych miastach. Mało jest osób które całą edukację miały w powiatowych. To samo zresztą widzę w wynikach matury i zdawalności.
A lekarze pierwszego kontaktu czy dentyści to bez znaczenia, problem
3 lata jeździłem tak do liceum, wstawałem przed 6 żeby być na 8, i w sumie to nie było tak źle. Owszem, były przypadki typu Janusz który ze mną wsiadał zawsze odpalał browarka przed robotą(ale potem obczaiłem że ma broń na pasku, zagadałem i okazał się konwojentem i bardzo spoko gościem XD), ale też wszyscy znajomi z którymi się teraz trzymam są tymi, których poznałem w tym autobusie albo przez nich więc
@niecodziennyszczon: Ja nie przyszedlem tu udowadniac swoja racje ani uznawac twojej, a zwrocic uwage na rozne perspektywy i strony zycia w duzym miescie, ktore sa dla niego unikalne i na wyciagniecie reki. Ty jestes zamkniety w swojej perspektywie, np. zalozenie rodziny nie pozwala prowadzic zycia towarzyskiego. A kto mial ci pokazac, jak sie prowadzi zycie towarzyskie wtedy, jak obracasz sie tylko posrod Januszy, ktorezy w kolko pieprza to samo, co ty,
@fiir: A to też prawda, też czasami łapię się kurła za głowę jak czytam spostrzeżenia na temat sąsiadów ludzi żyjących na bardzo specyficznej prowincji, gdzie ja np. też znam specyfikę Polski powiatowej i kompletnie nie mam takich doświadczeń. Aczkolwiek miałem tu bardziej na myśli np. Filipa Springera, który też patrzył właśnie z tej uogólnionej perspektywy, gdy tymczasem temat np. prowincji zachodniopomorskiego, to coś innego niż np. małopolskiego, jeszcze czymś innym jest
Bardzo nie lubię latarni LED. Fakt, barwa światła jest zdecydowanie lepsza. Tylko co z tego, skoro są bardzo kierunkowe. Wystarczy spojrzeć na jakąś długą ulicę obsadzoną rzędem latarni - pomiędzy nimi zawsze panuje cień. Inna sprawa to ilość światła - gdy bezpośrednio spojrzeć w latarnię, wręczy wypala oczy swoim blaskiem. Tymczasem ilość światła padającego w dół wcale nie jest większa, niż przy starych sodówkach. Te rzeczywiście mają skopaną barwę, ale jakoś tak
@niecodziennyszczon: Ja tylko dodam, że po "Zapaści" sięgnąłem po wspomniany przez Ciebie reportaż Springera i byłem mocno rozczarowany, ponieważ spodziewałem się więcej... nie wiem jak to określić, wnikliwości, błyskotliwej obserwacji? Tymczasem dostałem zlepek slajdów z całego kraju, może i plastycznie opisanych, ale nic z nich nie wynika. Mieszkaniec miasta wojewódzkiego niewiele z tego wyniesie, "prowincjusz" może się tylko poirytować powierzchownym potraktowaniem tematu.
Ten wpis przypomniał mi jak po maturze trochę sobie popracowałem na produkcji. Trzy zmiany, jak na 6 na rano to wyjeżdżałem sobie rowerem przed 5 żeby dojechac i się przebrać i coś zjeść przed robotą. Czasem w poniedziałek jechało się na 5 żeby ustawić co trzeba przed zmianą.
Mroczne czasy, ale chociaż zrozumiałem ile to się trzeba narobić żeby zarobić.