Aktywne Wpisy
robertx +1101
ŚWIADKOWIE JEHOWY NIKOGO NIE KRZYWDZĄ MORDO!!!!!!
Ciocia mojej żony leży i umiera w szpitalu. W poniedziałek miała wypadek samochodowy, jak każdy ŚJ miała przy sobie oświadczenie, że odmawia przyjęcia krwi nawet w obliczu zagrożenia życia. Taki dokument ma niestety moc prawną i lekarze są bezsilni.
Ma krwawienie wewnętrzne, hemoglobina leci na pysk (aktualnie poniżej 5!!!), jest podpięta do respiratora.
Nikt jej nie operuje bo w jej stanie bez możliwości podania krwi żadna
Ciocia mojej żony leży i umiera w szpitalu. W poniedziałek miała wypadek samochodowy, jak każdy ŚJ miała przy sobie oświadczenie, że odmawia przyjęcia krwi nawet w obliczu zagrożenia życia. Taki dokument ma niestety moc prawną i lekarze są bezsilni.
Ma krwawienie wewnętrzne, hemoglobina leci na pysk (aktualnie poniżej 5!!!), jest podpięta do respiratora.
Nikt jej nie operuje bo w jej stanie bez możliwości podania krwi żadna
Najgorsze w tym #!$%@? jest to jak masz ludzi na których Ci zależy i chcesz im pomóc, ale oni nie są wstanie przyjąć tej pomocy lub nawet jeżeli próbują to zdaje sie, że to nic nie pomaga.
Nie wiem, czuje się się bezsilny i mam wrażenie, że taki stan rzeczy samemu powoli zaczyna na mnie wpływać. Sam w sumie najczęściej zimą od jakichs paru dobrych lat mam stany depresyjne i z reguły okres od listopada do połowy kwietnia jest dosyć ciężki mentalnie dla mnie tak i tak to jest spacerek po paru jak patrzę z czym się mierzą gdzieś tam bliscy mi ludzie.
Zdaje się, że nic im nie pomaga, tysiące wydane na terapie, 10 rodzajów tabletek od rana do wieczora, socjalizują się nawet często, a i tak cos sprawia, że czują się #!$%@?, nie mają siły lub mają problemy z podstawowymi czynnosciami, są wyprani z emocji. Myślę, że na pewno nie ma w tym wspólnego mianownika, no może poza tym, że w sytuacjach socjalnych każdy zdaje się udawać, że wszystko jest okej, poza wyjątkami, które mówią o swojej sytuacji wprost - zresztą reakcja ludzi też jest ciekawa wtedy.
#!$%@? to, wkurza mnie, że musi tak ten świat wyglądać i mam wrażenie, że serio jest coś z tym naszym technokratycznym społeczeństwem mocno nie tak, bo skala tego zaczyna przytłaczać.
Jak im pomóc? Staram się być po prostu, ale mam wrażenie, że czasami nawet to już nie wystarczy.