Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 107
#atencyjnysmuteczek (tag można blokować, jeśli nie odpowiada)

Coś o kompleksach i niemiłych słowach innych.

Przez parę dobrych lat słyszałam "za gruba jesteś na takie ubrania" albo "tylko chude brzuchy można pokazywać", bądź co gorsza "jak nie zjesz to nic Ci się nie stanie, a wręcz przeciwnie".
Przez większość czasu się załamywałam, głodziłam i nawet po latach te słowa wracały za każdym razem kiedy patrzyłam w lustro.

Dziś mam 22 lata i nauczyłam się akceptować swoje ciało. Odkąd mieszkam w Krakowie, pierwszy raz wyszłam z całkowicie odkrytym brzuchem i czułam się dobrze. Nie miałam na sobie workowatej koszulki w obawie, czy ktoś nie zobaczy mojej fałdki czy jakiegoś tłuszczu. Nie zamierzam tak chodzić cały czas, chciałam tylko po prostu wyjść i się przełamać, nie wstydząc się swojego brzucha. Nie jest on idealny, nie jestem najszczuplesza, bo budowę ciała mam specyficzną, co też zaakceptowałam i po prostu czuję się dziś szczęśliwa, że w końcu spełniłam swój cel, czyli wyjść sobie na zewnątrz z odkrytym brzuchem i nie patrzeć się cały czas czy nie wystaje, czy ktoś się nie patrzy i nie śmieje ze mnie. Takie trochę ciało pozytywne, ale też nie wpełni. Bo schudłam, żeby czuć się ze sobą dobrze mimo wszystko.
Przeszłam sobie na "dietę", już nie głodówkę, a po prostu zdrowsze jedzenie lub jedzenie tak, żeby się najeść, a nie zapchać.

PS. Ale spodnie to polubiłam w stylu baggy lub szerokie bardzo, bo mam duże uda i chude łydki, więc jakoś bardziej się czuję w luźnym dole, choć nie czuję potrzeby zakrywania się, po prostu testuję style. Uczę się ubierać jakoś po swojemu trochę.
Pobierz
źródło: comment_1662629885WhIwel2iHQW6EG3j2y5pr8.jpg
  • 148