Wpis z mikrobloga

I nagle wszystko potrafi wrócić.

Trzaskają łamane podpory, staczają się galzy, z którymi miałeś poradzić sobie później. Cały nieużytek, który ledwo się zazielenił przeorany jak twoje dłonie, gdy po kolejnym nacięciu z przypadku, zauważasz całe tercety takich przypadków. Nawet nad grobem jednak czerń humoru będzie padać kwaśnym deszczem - ja nie mogę mieć tatuaży, ja mam wszędzie blizny.

Wracasz do mieszkania, które jest za duże na jedną osobę. Latarnia wdziera się sztychem, router wyznacza od beidy jakiś stały punkt. Wracasz myślami do tych starań, aby te dwie osoby, jeszcze rok temu, zamieszkały tutaj. Nic z tego. One wiedziały, w co się nie pakować.

Niby już długo daję sobie radę, ale znacie to, nagłe załamania rzeczywistości. Dosięgnął mnie trzepot motylich skrzydeł, gdzieś spomiędzy zmarnowanych szans, i rozpętał absurdalny tajfun. Cichutki, zamknięty w kaltce z żeber i po przejściach przez same granice znaczone ostrokołami i drutem kolczastym.

Za nią nie tęsknię. Nigdy nie było nam dane spleść swoich dróg. Syna mimo wszystko mam niecałe pięćset metrów stąd. Tęsknię za zmarnowaną szansą na stworzenie rodziny, kłuje mnie to w tchawicę od środka, że on już na starcie musi sobie radzić z rozbita rodziną i najprawdopodobniej syndromem dziecka maskotki.

To niebezpieczne dla mnie, dla was, którzy mają podobnie, tak dawać się wchłonąć burzowym chmurom. Płaczę w łazience i jest tak strasznie cicho.

Jednak coś się zmieniło. Czerń już mnie nie chce. Zostałem sam na sam z najpotężniejszym wrogiem. Sobowtórem.

I mimo, że staram się w słowach upchać tę otchłanie bezdenne; łzami dać ujście nadkruszanym brzegom; samej ciszy i ciemności oddać, co ichnie; jestem jak strzał nad przepaścią.

Co za dzień, niech już odejdzie. Już z otwarciem oczu, coś było w nim przekręconego.

Nim usnę powtarzam jak mantrę: jestem wdzięczny za wszystko, co mam i co mnie spotyka.

#depresja #zaburzeniaosobowosci #feels #samotnosc
Pobierz
źródło: comment_1661808119d1EcoZeMFWVoiMrHjx3OZ3.jpg