Wpis z mikrobloga

Nie ma takiego głodu i chęci na gówno żarcie, które by spowodowały, że z wysportowanego typa stałbym się znowu naleśnikiem. Kwestia motywacji, charakteru, inteligencji, które by mi na to nie pozwoliły. Poniżej Dominika Gwit.


@sikalafou no chyba że deprecha Ci wyjedzie
Po co tak oszukiwać samego siebie? Jakoś jej nie wierzę.


@WielkiNos: gdybym mógł tyle żreć co ona zjadła i nie przejmować się że tyję to też bym był szczęśliwszy :)
@Jarkendarion: dlaczego bycie grubym jest społecznie akceptowalne? Była normalna, miała problemy, jakąś depresję itp. gdyby zaczęła pić lub ćpać poczuła by się chwilowo lepiej ale wszyscy by wieszali po niej psy. Ale jak się roztyje jak świnia od kompulsywnego żarcia i efekt jest ten sam (chwilowa poprawa nastroju, brak rozwiązania problemu, jeszcze większe problemy w przyszłości) to wszyscy mają klaskać i klepać ja po plecach.
@Jarkendarion: Ja się bardziej zastanawiam, dlaczego zachodnie media forsują akceptację dla czegoś takiego? To jest nawoływanie do powolnego samobójstwa, bo otyłość to jest przyczyna naprawdę wielu chorób. Czy komuś zależy na tym, żeby skrócić średni czas życia człowieka, czy może żeby musiał się faszerować lekami, czy zarobić na modzie dla otyłych? Nie chcę robić szur szur, ale śmierdzi mi ten temat.
@Jarkendarion: Problem polega na tym, że jedzenie spełnia też funkcję antydepresanta, czasem gdy pojawia się problem i potrzeba pomocy ktoś rzuca się w wir zażerania swoich kłopotów. Pełny brzuch daje kopa dopaminowego jeśli dochodzą do tego potrawy tłuste wysokokaloryczne, biologicznie i ewolucyjnie dają największego kopa dopaminowego.

Żyjemy w społeczeństwach o ogromnym potencjale depresyjnym, ruchy body positve dosłownie tuszują zajadanie mankamentu społecznego który siedzi głęboko pod powierzchnią. Ludzie powinni szukać pomocy.