Wpis z mikrobloga

@NyanNyan: W Twoich wyliczeniach ciagle mieszasz kwotę kredytu z odsetkami do jednego worka. Jeżeli w tym ostatnim przykładzie ktoś jest w 2/3 drogi i zakładasz że całkowita kwota pozostała do spłaty wynosi 200k to ile zakładasz w tym jest samego kapitału kredytu? 100k? No to jakby ktoś sprzedał tą nieruchomość nawet za liche 150k to wciąż da radę zalać kredyt do zera i go zamknąć.
@pastibox: Hej mam wiedzę dokładnie jak ta pomoc wygląda, to gówno pomoc. Kiedyś chciałem pomóc w sprzedaży takich mieszkań, miałem na nie klientów zainteresowanych zakupem - nie pozwalali wchodzić do lokali z klientami, nie oddzwaniali itd.. w mojej ocenie było to po to żeby utrudnić sprzedaż a finalnie przejąć nieruchomość przez "fundusz".
@lewc_rain_zuk: O ile mój przykład to teoria, to Twój to science-fiction. Kto sprzeda mieszkanie warte minimum 500k za 150k, żeby "wyzerować" kapitał, pozbyć się kredytu, mieszkania i zostać z 50k po wyrzuceniu 700k? To nawet nie zwraca połowy wkładu własnego, jest się 750k w plecy. Nikt nie chce 15, 20 czy 30 lat płacić rat po to, żeby zostać z niczym. Nieważne, czy trzeba mieszkanie sprzedać, bo małżonek jest bardzo chory
@NyanNyan: Oczywiście że tak, nikt by nie sprzedał za tę cenę. To jednak pokazuje że nie byłoby problemu o którym mówisz bo nawet gdyby ktoś się znalazł w tej sytuacji z absolutnym nożem na gardle że „musi się mieszkania pozbyć” a po 2/3 drogi zostało 100k kapitału to da radę, bo różnica miedzy cena mieszkania a tym pozostałym kapitałem do spłaty i tak będzie z wielkim zapasem. Więc nie dojdzie do
@lewc_rain_zuk: Wystarczy, że stracisz pracę z dnia na dzień, a wypłata współmałżonka starcza raptem tylko na życie, tymczasem bank oczekuje spłaty raty. Pieniędzy nie ma, próbujesz to jakoś połapać, ale umowa jest wypowiadana i musisz spłacić całość zobowiązania. Wtedy nawet szybkie (bo przecież nie natychmiastowe) pozbycie się mieszkania nijak nie pomoże.
Kto sprzeda mieszkanie warte minimum 500k za 150k, żeby "wyzerować" kapitał, pozbyć się kredytu, mieszkania i zostać z 50k po wyrzuceniu 700k?


@NyanNyan: a czym to się różni od:

Jeśli klucze by można było zdać, to oddajesz mieszkanie i au revoir


@NyanNyan: bo nie do końca rozumiem?

Ogólnie Twój przykład jest abstrakcyjny. Kupiłem 20 lat temu mieszkanie za 500k, biorąc 400k kredytu. Spłaciłem 600k, zostało mi 200 czyli pewnie 100k
@NyanNyan: Ale to się nie klei co piszesz. Właśnie jeśli by tak było że komuś powinęła się noga i bank wypowiedział umowę kredytu to ludzie sprzedadzą mieszkanie żeby dostać pieniądze na spłatę zobowiązania, więc jak miałoby pozbycie się mieszkania nie pomóc?

Myśle że podstawowy błąd w Twoim rozumowaniu jest to że gdy ktoś nie spłaca to bank od razu wypowiada umowę. To mija kilka miesięcy czasami nawet pół roku. Po drugie
@u-kill-u-homo:
zakładasz, że nie masz problemów ze zbyciem, to dotyczy sytuacji, gdy właśnie go masz

@lewc_rain_zuk:
patrz odpowiedź do Mirka wyżej :) i zgadzam się, że bank może chcieć "pomóc" kredytobiorcy, ale nie musi

@MamCieNaHita: nie jest to regułą, a nawet jeśli jest, to nie wierzę, że zawiesza/zmniejsza to raty na kilka czy więcej miesięcy; no i co z własnym biznesem? nie ma ubezpieczenia od spadku dochodów
@u-kill-u-homo: naprawdę nie rozumiesz, że są sytuacje, w których danego mieszkania może się nie dać sprzedać od ręki :)
już #!$%@?ę od tego, że nikt zdrowy na umyśle nie pozbędzie się czegoś wartego 500k za 100k, bo tym bardziej nikt tego nie kupi, twierdząc że to jakaś mina