Aktywne Wpisy
Viesti +794
Rozwala mnie ta ostatnia nagonka na RODy – nic a nic nie wygląda na zorganizowaną ustawkę. Na co dzień deweloper to synonim najgorszego zła a tu nagle „oddajmy najlepsze tereny w mieście deweloperom, tylko oni tworzą przestrzeń dodaną w mieście”.
Też zwróćcie uwagę na to, że nie pada w takich tezach słowo sprzedajmy tylko oddajmy, przekażmy itp. Biednych deweloperów z pewnością nie stać na ziemię a oni tam by w czynie
Też zwróćcie uwagę na to, że nie pada w takich tezach słowo sprzedajmy tylko oddajmy, przekażmy itp. Biednych deweloperów z pewnością nie stać na ziemię a oni tam by w czynie
jozef-dzierzynski +304
#rod
#nieruchomosci
Czyli co, w jeden dzien na wykopie pojawiło się kilkadziesiąt kont które zaczęło szkalować rodosy i powtarzać dokładnie tą samą propagande o potrzebie zaorania rod i zrobienia tam parków? To nie jest wcale podejrzane.
Pochwalcie sie chłopaki z której agencji marketingowej jesteście, ile wam płacą za gównoposty na wypoku?
#nieruchomosci
Czyli co, w jeden dzien na wykopie pojawiło się kilkadziesiąt kont które zaczęło szkalować rodosy i powtarzać dokładnie tą samą propagande o potrzebie zaorania rod i zrobienia tam parków? To nie jest wcale podejrzane.
Pochwalcie sie chłopaki z której agencji marketingowej jesteście, ile wam płacą za gównoposty na wypoku?
Chociaż w kinie roi się od mężczyzn, wygłaszają oni długie monologi i eksponują coś w rodzaju 'męskiej perspektywy', zwykle są to mężczyźni z kartonu, którzy w marginalnym stopniu reprezentują realne męskie problemy. Sądzę, że zwykle bywa odwrotnie: filmowy obraz faceta to najczęściej płytki emocjonalnie macho, ewentualnie karykaturalnie przedstawiony introwertyk lub umelodramatyczniony romantyk dla nastolatek. To powoduje, że chociaż kino w dużym stopniu kręci się wokół 'męskich problemów', w zdecydowanej większości przypadków totalnie je zniekształca i banalizuje. Chociaż statystyki na grafice zdają się mówić same za siebie, w istocie tak nie jest. Nie liczy się bowiem wyłącznie ilość, lecz również jakość analizowanych danych.
Pomyślmy choćby o takich sprawach, jak męska wrażliwość, uczuciowość, tendencja do uzależniania się od kobiecego ciepła, a następnie popadania w rozpacz po rozstaniu. Jeżeli mężczyźni w hollywoodzkich filmach w ogóle posiadają takie cechy i w ten sposób się zachowują, przejawiana przez nich 'męskość' najczęściej zostaje wepchnięta w sztywne, dychotomiczne podziały pomiędzy zniewieściałością a 'toxic masculinity'. To wszystko sprawia, że kiedy oglądam filmy, rzadko towarzyszy mi wrażenie, jakby odnosiły się one do moich realnych, męskich problemów. Jest to coś, co prowadzi do wniosku, który z perspektywy feministycznej wydaje się nie do przyjęcia, jednak nie jest bezzasadny: że współczesny mężczyzna niekoniecznie musi odnajdywać w kulturze siebie, swoje zmartwienia i troski częściej niż współczesna kobieta.
Co o tym myślicie?
#film #kino #filozofia #feminizm #zwiazki #przemyslenia