Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu trafiłem w Internecie na statystyki dotyczące proporcji pomiędzy ilością wypowiedzi mężczyzn a ilością wypowiedzi kobiet w hollywoodzkich filmach [w załączniku]. Są to statystyki, które podgrzewają już i tak gorącą dyskusję na temat niedoreprezentowania kobiet i ich perspektywy w kulturze. Według mnie rzeczywiście trudno zaprzeczyć, że jeżeli chcemy odnaleźć w kinie głęboką, finezyjne nakreśloną kobiecą postać, która umożliwiałaby nam lepsze pojęcie kobiecych problemów, musimy sporo się naszukać. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś innego.

Chociaż w kinie roi się od mężczyzn, wygłaszają oni długie monologi i eksponują coś w rodzaju 'męskiej perspektywy', zwykle są to mężczyźni z kartonu, którzy w marginalnym stopniu reprezentują realne męskie problemy. Sądzę, że zwykle bywa odwrotnie: filmowy obraz faceta to najczęściej płytki emocjonalnie macho, ewentualnie karykaturalnie przedstawiony introwertyk lub umelodramatyczniony romantyk dla nastolatek. To powoduje, że chociaż kino w dużym stopniu kręci się wokół 'męskich problemów', w zdecydowanej większości przypadków totalnie je zniekształca i banalizuje. Chociaż statystyki na grafice zdają się mówić same za siebie, w istocie tak nie jest. Nie liczy się bowiem wyłącznie ilość, lecz również jakość analizowanych danych.

Pomyślmy choćby o takich sprawach, jak męska wrażliwość, uczuciowość, tendencja do uzależniania się od kobiecego ciepła, a następnie popadania w rozpacz po rozstaniu. Jeżeli mężczyźni w hollywoodzkich filmach w ogóle posiadają takie cechy i w ten sposób się zachowują, przejawiana przez nich 'męskość' najczęściej zostaje wepchnięta w sztywne, dychotomiczne podziały pomiędzy zniewieściałością a 'toxic masculinity'. To wszystko sprawia, że kiedy oglądam filmy, rzadko towarzyszy mi wrażenie, jakby odnosiły się one do moich realnych, męskich problemów. Jest to coś, co prowadzi do wniosku, który z perspektywy feministycznej wydaje się nie do przyjęcia, jednak nie jest bezzasadny: że współczesny mężczyzna niekoniecznie musi odnajdywać w kulturze siebie, swoje zmartwienia i troski częściej niż współczesna kobieta.

Co o tym myślicie?

#film #kino #filozofia #feminizm #zwiazki #przemyslenia
przemyslane_kadry - Jakiś czas temu trafiłem w Internecie na statystyki dotyczące pro...

źródło: comment_1657039668oQfmQq0WuW0xJPHU5JNnOE.jpg

Pobierz
  • 4
@przemyslane_kadry: bo takich tematów nie wyraża się gadaniem tylko obrazem. popatrz na "Jokera" -porusza dokładnie te tematy o których mówisz, ale nie opowiada o tym ani razu. Wszystko implikuje jego wyimaginowany związek z sąsiadką, chociaż dialogi są jedynie o nierównościach społecznych, zdrowiu psychicznym i braku relacji z ojcem.
@kaspil: 'Joker' to bardzo dobry film, ale takich filmów jest niewiele. Częściowo się z Tobą zgadzam, ale przecież on opowiada o różnych skrajnych problemach. Takiej prozaicznej, męskiej codzienności nie ma moim zdaniem w kinie wiele - nawet kiedy skupiamy się na obrazach