Wpis z mikrobloga

#dzienniczekmatthewv3
Wykształciłem taki oto mechanizm radzenia sobie z samotnością. Z racji tego, że w prawdziwym życiu nie rozmawiam praktycznie z nikim, czasami tylko z mamą, to nadrabiam to żyjąc w swoim własnym świecie.

Wyobrażam sobie, że mam tych znajomych i rozmawiam z nimi, siedzimy gdzieś, gadamy, śmiejemy się, żartujemy. Kiedy jeszcze byłem na studiach i ludzie z grupy na początku roku organizowali jakieś spotkania integracyjne, to ja oczywiście nie poszedłem bo się wstydziłem, bałem. W taki właśnie sposób "rekompensowałem" sobie te braki w socjalizacji. Siedząc w w busie, wracając z uczelni, wyobrażałem sobie, że poszedłem tam z nimi i że dobrze się bawiłem. Czasami potrafię tak odpłynąć w tych swoich myślach, że kompletnie zapominam, co się wokół mnie dzieje. Praktycznie 80% moich myśli to jest to prowadzenie dialogów z tymi moimi wyimaginowanymi znajomymi. Mogę tak siedzieć albo leżeć godzinami i żyć w tym swoim świecie. Niekiedy nawet wyobrażając sobie, że np. opowiadam coś śmiesznego, potrafię przy tym zmieniać wyraz twarzy, przybierać konkretne ekspresje adekwatne do tego co "mówię".

Jest to pewna forma ucieczki od rzeczywistości, która autentycznie sprawia mi radość i pozwala radzić sobie z osamotnieniem ale bywa to też dosyć przytłaczające, gdyż pochłania większość zasobów energii w ciągu dnia. Czegokolwiek bym nie robił to jestem pogrążony w tych myślach. Sprzątam, koszę trawnik, biorę prysznic, jem, jadę samochodem - prawie non stop gadam z tymi ludźmi. Nie jestem w stanie tego kontrolować, to pojawia się samoistnie. Praktycznie zaraz po przebudzeniu, pierwsze co robię, to zaczynam ten proces na nowo. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chyba większość mojego życia tak wyglądała, aczkolwiek nigdy nie było to tak uporczywe i nasilone jak teraz, a stan ten trwa już rok.

Zacząłem się zastanawiać nad tym, czy może stoi za tym coś więcej niż tylko chroniczna samotność. Niedawno robiłem sobie jakieś testy internetowe na spektrum autyzmu, wyszło mi, że przejawiam cechy zarówno neurotypowego jak i Aspie. Wiem, że nie zastępuje to profesjonalnej diagnozy - nikt mnie nigdy chyba w tym kierunku nie badał. Jedyne co mi zdiagnozowali we wczesnym dzieciństwie to mutyzm wybiórczy. Od przedszkola do szóstej klasy nie odzywałem się dosłownie do nikogo w szkole. Trochę pasuje tutaj może OCD. Oprócz tego, czytałem niedawno o czymś takim jak Maladaptive Daydreaming Disorder - chyba mało znane zaburzenie, które nawet nie znajduje się w ICD-10. Jeszcze nie pytałem o to lekarza, zobaczymy co powie.
#przegryw #depresja #samotnosc #psychologia #psychiatria
  • 7
@MatthewV3: kurła ja to robię, tylko prowadzę monolog jak by ze sobą... o wszystkim gadam co bym z siebie wyrzucił gdybym miał komu - narzekam na rodziców, snuję plany na przyszłość, rozmyślam czym powinienem się zająć tego lub następnego dnia (potem zapominam ehh), filozofie życia wymyślam, komentuję co jest obok mnie, nawet jakieś recenzje płyt muzycznych robię heh. I to tak w formie dialogu, ale jest prowadzony do wewnątrz bezosobowo. Jak