Wpis z mikrobloga

Jezu jak ja się cieszę że brałem raty malejące


@reveil: Jeżeli ktoś nadpłaca, to nie robi to różnicy. Biorąc ratę stałą i nadpłacając nadwyżkę do malejącej wychodzi dokładnie to samo
  • Odpowiedz
@Disegno no i super, za kilka lat będziesz miał swoje mieszkanie spłacone. Ostatnimi czasy raty były niskie, teraz są wysokie. W skali całego kredytu i tak wyjdziesz na plus


@Tomahawkkk: Ziomuś, nie wiem czy wiesz, ale przy założeniu takich samych rat to te "kilka lat" czytane dosłownie brzmi: "sto dziewięćdziesiąt trzy".
  • Odpowiedz
Jezu jak ja się cieszę że brałem raty malejące.


@reveil: a to raty malejace sa lekarstwem na wszystko? Wspomnij o tym, ze poczatkowo placiles o wiele wieksza rate :) a skoro tak to mogles wziac kredyt z wyzsza rata stala ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Pwado: Lekarstwem jest branie kredytu na miarę swoich możliwości (a nie pod korek) i posiadanie jak największego wkładu własnego. Raty malejące są po prostu jednym z magicznych guzików na których pisze: "chcę zapłacić bankowi mniej odsetek" i "jak wibor wzrośnie w połowie kredytu to nie będę w 4 literach". Alternatywą jest nadpłacanie kredytu. Spłacanie planowo rat równych jest po prostu najgorszą możliwą opcją (chyba że bierzesz na bardzo krótki okres).
  • Odpowiedz
@Leniek:

jaki jest sens brania stałej raty zamiast malejącej?


taki, że przez pierwszych kilka lat przy malejących płacisz znacznie wyższą ratę niż przy stałej.

Dodatkowo jeśli nadplacasz to nawet lepiej mieć stałą. Zdecydowana większość moich znajomych ze mną włącznie ma stałe. W moim przypadku z tego co pamiętam płaciłbym ok. 700 zł więcej raty malejącej na początku.
  • Odpowiedz
@Disegno: Iwuć ma rację, że kredyt powinno się brać na zasadzie 20/20/30 czyli na 20 lat, z 20% wkładem własnym i rata mniejsza niż 30% zarobków, pewnie z tym ostatnim jest najciężej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz