Wpis z mikrobloga

@chosenon3: heheszki heheszkami ale Żulczyk opowiadał, że wydawcy radzą brać jak największe zaliczki za wydanie książek na rynek rosyjski. Bo kasy za całość z reguły się nie zobaczy

Raz dostał jakąś symboliczną zaliczkę typu 2 tys. $ na poczet współpracy, i przez ileś miesięcy była cisza, tak że myślał że Rosjanie zrezygnowali z wydania książki.
Po czym dostał maila od czytelnika, że świetna książka itd, Żulczyk się go pyta, ale to