Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#anonimowemirkowyznania

Dlaczego w naszym kraju wszyscy są tak krytyczni wobec siebie, a przy tym przeceniają swoje umiejętności? Idealnym przykładem jest język angielski XD Mam zajęcia z lektorką, która twierdzi, że mówię dosyć dobrze. Swój poziom oceniam na B1, ale zawsze byłem dość krytyczny wobec siebie i chciałem zawsze umieć więcej i więcej (od dziecka uprawam sport, uprawiałem zawodniczo wiele lat, to pewnie dlatego).

A ludzie? No a ludzie to jedno wielkie IKSDE. Co druga osoba wyśmiewa innych za akcent, wymowę, jakieś drobne błędy gramatyczne. Co umieją sami? Z GIER, Z FILMÓW SIE NAUCZYŁEM, GOŚCIU, ANGIELSKI TO TERAZ PODSTAWA PODSTAW. Miałem takiego ziomka na studiach, który co prawda nie był wypisz-wymaluj ten przykład, ale uważał się za osobę rozmawiającą komunikatywnie po angielsku. Mieszkaliśmy razem w pokoju w akademiku i jak grał w CSa, to jego dialogi ograniczały się do "yeah", "yeah, boys, great job" , "let's go boys, it will be easy for us" i tak dalej.

Moja siostra jest koordynatorem w jednej z firm, w jej dziale zajmuje się obsługą klienta zagranicznego. Jednym z jej obowiązków jest uczestniczenie w procesie rekrutacyjnym, czyli drugi etap, rozmowa w języku angielskim i wiedza branżowa. Mówi, że weryfikowała masę CV, gdzie ludzie wypisywali, że rozmawiają biegle po angielsku, że mają angielski dobry/bardzo dobry w mowie i w piśmie. Powiedziała, że jest w stanie rozpoznać osoby, które zjadł stres i jest w stanie rozpoznać tych, którzy wciskają ściemę i łamią sobie język, będąc nawet nieświadomym swojego niskiego skilla. I takie osoby "zestresowane", które mówią, ale mają zacinki i wypadają gorzej niż powinny, mimo wszystko są zatrudniane i w pracy po aklimatyzacji wychodzi, że rozmawiają i piszą dość swobodnie.

Nie, angielski to nie jest podstawa, nie każdy umie dobrze, kompletna bzdura. Wystarczająco dużo widziałem sam i słyszałem od ludzi, żeby w to uwierzyć. Już nie wspominam o studiach i brutalnej weryfikacji podczas zajęć. U mnie problem jest chyba taki, że jestem mega rozgadany, bardzo dobrze mówię po polsku i żywo dyskutuję i chyba chcę to przełożyć na język angielski, a przecież nie da się rozmawiać z taką swobodą i płynnością w obcym języku, gdzie dopiero od pół roku zacząłem się go uczyć na poważnie (wcześniej tylko szkoła, studia, tyle co wymagali). Czasem powiem 2-3 zdania i każdy człowiek by skończył, ale jako, że jestem gawędziarzem i lubię też polać wodę, szukam następnego wątku, nie znając dobrego tłumaczenia dla pewnych zwrotów etc.

Trochę samokrytyki i wyrozumiałości. Wiecie jakiego jestem zdania? Zdecydowanie bardziej wolę rozmawiać z osobami z zagranicy po angielsku. Podczas studiów rozmawiałem z pewnym Niemcem, gdzie mój poziom był naprawdę niezbyt wysoki w porównaniu do tego co teraz. Powiedział mi, że wszystko rozumie i jest całkiem okej, bo z Hiszpanami to w ogóle nie idzie pogadać. A rodacy? Wytkną palcem ze względu na akcent i w ogóle wszystko, wyśmieją, choć sami nie są idealni. Najlepsze jest to, że Polacy posługujący się Językiem Angielskim wcale nie mają złego akcentu, a nawet dobry, masa innych nacji mówi dużo gorzej i nie idzie ich zrozumieć, ani nawet dobrze rozczytać tego, co napisali.

Ale jak to Polacy - trzeba nasrać we własne gniazdo na siłę, bo kompleksy zachodu.

#jezykangielski #angielski #jezykiobce #niebieskiepaski #rozowepaski #zalesie #nauka #studbaza #pracbaza

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6241700a9df1c369945250fd
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 15
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: nie chcę mi się czytać całej ściany tekstu, ale po początku powiem ci tak...
uważam, że ludzie wręcz PRZECENIAJĄ swoją umiejętność angielskiego.

Masz pojęcie ilu ludzi wpisuje z automatu język angielski B2 w cv nie potrafiąc opowiedzieć nawet po angielsku co robili danego dnia?

B2 to jest poziom gdzie jesteś w stanie swobodnie komunikować się w każdym znanym ci obszarze (nieważne, czy gadacie o filmach, podróżach, pracy,
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Dalbym 3 plusy, bo napisales kropka w kropke to co o tym mysle. Malo kto zna angielski na b2, malo kto jest w stanie sie nawet plynnie dogadac po angielsku. Ale kazdy wysmiewa kazdego za akcent, to chora sytuacja.
Z niemieckim podobnie, wiekszosc mowi ze jest super, a #!$%@? sie przy zamawianiu pizzy przez telefon.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania: sztuka mówienia w obcym języku polega na tym, że trzeba w czasie mówienia też myśleć w tym języku, a nie myśleć po polsku i próbować to tłumaczyć mówiąc, a Polacy tego nie potrafią.
Z mojego angielskiego się nie raz znajomi śmiali ale jak za granicą czy choćby w barze z obcokrajowcem trzeba pogadać to zawsze wysyłają mnie, bo ja po prostu mówię, głęboko w poważaniu mając przejmowanie się gramatyką
  • Odpowiedz
GłuchyListonosz: Efekt Dunninga-Krugera. Ludzie nie umieją angielskiego i sami sobie robią blokady w społeczeństwie xd

Inną sprawą jest to że znajomość języka to kilka części. Ktoś może faktycznie umieć język na poziomie B2, ale w słuchaniu i czytaniu, a w mowie już nie. Czemu? Bo nie ma jak praktykować tego języka.
Też dużo osób nie wymaga od siebie dużo i nie wiedzą dokładnie czym jest to całe B1, C2 etc. Nie wiem, ale prawdopodobnie większość Polaków nie ma C2 z j. polskiego.

Jest jeszcze inna rzecz, którą zauważyłem w szkole średniej. Ta cała gadka o znajomości ang. z filmów jest mówiona po to, aby innych zdemotywować, żeby nie nauczyli się tego
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: Ale musisz mieć też kontakt z językiem i go używać lub przynajmniej słuchać, a do tego filmy są idealne.
Matury rozszerzone z angielskiego i niemieckiego napisałem na jakieś 80-90% każdą. Po 5 latach pochłaniania treści, książek, instrukcji i szkoleń po angielsku określiłbym się na okolice C1 z angielskiego, a jak pojechałem ostatnio do Drezna to z oporem mi poszła rozmowa z kelnerem w restauracji xD cel osiągnięty, ale nie
  • Odpowiedz
Z mojego doświadczenia pracy z ludźmi z zagranicy wiem że mają w większości #!$%@? na akcent i błędy.
Ważne jest to że umiesz mówić.
Do tego trzeba przełamać się i zacząć mówić, samo potem będzie wchodzić.
Właśnie dlatego zauważyłem problem u Polaków którzy boją się mówić właśnie przez to że zaraz ktoś się przyczepi o akcent lub wymowę niektórych słów.
  • Odpowiedz
SzklanaRopucha: OP jakiś alternatywny świat wymyśla albo żyje w swojej bańce xD.
A u mnie większość klasy po gimbazie miała zdany FCE, kilka osób CAE, a to było naście lat temu. W pracy w gównokorporacji standardem jest płynność na poziomie B2+/C1, bo jak bez tego poprowadzić płynnie jakąś prezentację z interakcją ze słuchaczami?

Zaakceptował: karmelkowa
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Dwie kwestie.
1. Ludzie często kłamia w CV, bo chcą dostać pracę.
Ale jednocześnie obcokrajowcy mówią, że Polacy czasem wyskakują z "sorry for my English", a potrm okazuje się, że prowadzą swobodną rozmowę i nie wiadomo, za co przepraszają.
2. Czepianie się słówek, akcentu itp porównałabym do czepiania się literówek czy błędów ortograficznych podczas dyskusji w internecie. Zapomniałeś przecinka, więc dyskusja przegrana, argumenty nieważne. Jakąś taką mamy głupią cechę
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Wytykają Ci co zazwyczaj sami ledwo mówią po angielsku. Jeśli potrafisz mówić to nie ma znaczenia jaki masz akcent, mieszkam w UK od 18 lat i akcentu polskiego się nie pozbyłem i nie pozbędę, nikomu mój akcent nie przeszkadza
  • Odpowiedz