Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki powiedzcie mi czy ze mną jest coś nie tak i potrzebuję terapeuty czy po prostu wpakowałem się w niezłe bagno, z którego muszę się jak najszybciej uwolnić.

Mam wrażenie, że spotykam się z toksyczną, neurotyczną i narcystyczną kobietą.

Nasz związek trwa krótko, bo dopiero kilka miesięcy. Początkowo wszystko było super z każdej strony: lataliśmy oboje nad ziemią, czuliśmy motyle w brzuchu, każdą chwilę spędzaliśmy razem, ludzie na ulicy patrzyli na nas z uśmiechem, super seks itp., ale powoli zaczęły się pojawiać pierwsze sygnały, że z którymś z nas jest coś nie tak.

Zaczynało się dość niewinnie. Oboje mieszkamy dość blisko siebie, więc (z racji tego, że chcieliśmy spędzać razem każdą chwilę) nocowała u mnie praktycznie codziennie chodząc tylko do siebie wymienić rzeczy czy zabrać coś czego ja u siebie w mieszkaniu nie miałem. Męczyło ją to, mówiła, że czuje się jakby nie miała swojego miejsca, nie ma kiedy odpocząć, bo po pracy kursuje do siebie i do mnie i chciałaby mieć chociaż kilka dni, w których mogłaby po prostu odpocząć prosto po pracy. Zostawała więc u mnie coraz dłużej, aż w końcu w zasadzie metodą faktów dokonanych zamieszkała ze mną i zaczęliśmy spędzać ze sobą czas 24/7. Oczywiście, nie wzbudziło to we mnie większego niepokoju w tamtym momencie, żyło nam się dobrze, kochaliśmy się, rozmawialiśmy godzinami, byliśmy dla siebie czuli, uwielbialiśmy spać razem.

Po jakimś czasie zaczęła mi zwracać uwagę na drobne rzeczy – nie ma miejsca dla siebie na półce, potrzebuje więcej wieszaków, potrzebuje więcej miejsca w szafie – nie chcąc eskalować konfliktów (których wtedy jeszcze nie było) zgodziłem się, poprzekładałem swoje rzeczy, tak by miała trochę miejsca. Jadaliśmy razem śniadania rano czy razem szykowaliśmy się do pracy, ale jak to w życiu zdarzało się, że z pośpiechu czy z roztargnienia jak prasowałem sobie koszulę nie zapytałem czy jej coś uprasować (mimo że do dzisiaj ona mi nic nie uprasowała nigdy) czy zaparzyć herbatę – zaczęły się dopytywania czy zawsze tak będzie, dlaczego o niej nie pomyślałem, czy już się nie staram i dlatego nie chcę nic dla niej robić. Totalnie tego nie rozumiałem i nie myślałem, że takie coś może być dowodem braku zaangażowania. Próbowałem spokojnie tłumaczyć, że to nie tak, ale starałem się zawsze z grzeczności pytać w przyszłości.

Później sytuacja zaczynała robić się poważniejsza. Według niej na początku naszego związku przytyła (co się nie zdarzyło nota bene, bo figurę ma naprawdę super i jest szczupła). Oczywiście winą zostałem obarczony ja – bo prowadzę niezdrowy tryb życia, bo nie biegam, bo czasem sobie w tygodniu zjem jakąś przekąskę, bo zamówię pizze w weekend itp. Prosiła początkowo o to żebym jej pilnował, bo ona chce przez kilka dni nic nie jeść, jak się zgadzałem mówiąc: „ok, skoro tak chcesz, nie będziemy nic kupować, zamawiać do czasu aż uznasz czy to coś pomaga i poczujesz się lepiej ze sobą” to była awantura, że uważam ją za grubą i widzę, że przytyła i to dlatego chce ją zmusić do diety...

Nieporozumienia dotyczą też bardziej fundamentalnych kwestii. Jak wspomniałem, nasz związek był dość intensywny początkowo i jej się to bardzo podobało. Z czasem jednak, wracając po pracy, po jakimś cięższym stresującym dniu chciałem odpocząć, pograć na konsoli, obejrzeć mecz czy po prostu posiedzieć w ciszy. No, ale nie wolno mi było. Takie zachowania były wg. niej dowodem tego, że mi nie zależy, że nie jest jak dawniej (słowo klucz). Nie poświęcam jej uwagi, więc jej nie kocham. Dawniej cały czas się nią interesowałem, a teraz się do niej nie dobieram tylko chcę pograć albo obejrzeć mecz, więc jej nie kocham. Dawniej chciałem spędzać z nią cały czas, a teraz wymyślam sobie rozrywki, więc jej nie kocham. Nie pomagały tłumaczenia, że jestem takim typem osoby, która potrzebuje czasem ciszy i spokoju i nie musi rozmawiać 24/7 tylko chce się zamknąć w sobie i odpocząć. To samo było jak chciałem wyjść z kolegami – dawniej nie wychodziłem, więc wiadomo – nie kocham.

To wszystko było dla mnie totalnie niezrozumiałe, jesteśmy dwiema osobami i każde z nas ma jakieś swoje życie i swoje metody na spędzenia wolnego wieczoru. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Nie potrafię też zrozumieć tego, że potrafi mi wypomnieć to, że nie dobieram się do niej 24/7, że czasem się odwrócę na drugi bok podczas oglądania filmu albo nie trzymam jej ciągle za rękę.

Moje życie stało się taką sinusoidą. Kilka dni jest super, a potem jednego dnia (nawet tego samego, w którym jest super) potrafi się wszystko zmienić o 180 stopni. Potem jak za pstryknięciem palców jest znowu super, a potem znowu awantura. Najgorsza jest taka niepewność. Nigdy nie wiem jakie zachowanie spotka się z awanturniczą reakcją. Choćbym zachował się 9 razy tak samo, to za 10 razem jak zachowam się tak samo może być awantura. Awantura też może być jak za tym 10 razem zachowam się inaczej. Nie czuję żadnej przewidywalności w tym związku.

Oczywiście to nie są wszystkie zachowania. Awantury dotyczą też tego, że pójdę z telefonem do łazienki, bo „na pewno z kimś piszę” i zaczyna się pukanie w drzwi dlaczego tyle siedzę (albo lepiej, dlaczego zamykam drzwi podczas prysznica, bo kiedyś nie zamykałem) albo jak powiem, że jakaś aktorka z tv jest ładna – w sytuacji, gdy bombarduje mnie pytaniami „podoba ci się ta aktorka?”. Wtedy podważany jest mój gust, bo dlaczego mi się podoba ktoś kto nie jest w jej typie urody – a jak powiem, że tylko ona mi się podoba i na nikogo innego nie patrzę to też jest źle, bo rzekomo kłamię. Pomijam wypominanie kwestii płacenia za nią czy innych wydatków – w jej ocenie robię wszystko by tylko nie płacić za nią, nie mam gestu i wyliczam jej kasę. Ja tak nie uważam i totalnie nie zwracam uwagi na to za co i za ile płacę – potrafię nam płacić za restaurację, hotele, kupuję bilety na koncert w ramach prezentu na urodziny. Oczywiście ona też czasem zapłaci za zakupy czy knajpę, ale uważam to za zdrowe.

Dwie kwestie, które jednak w ostatnim czasie uświadomiły mi, że coś jest jednak nie tak dotyczą mojej rodziny i porównywania mnie do innych. Rodzina – według niej jestem manipulowany przez moją siostrę. Wszystko co powie moja siostra jest dla mnie prawdą objawioną, robię wszystko co mi każe. Dodam tylko, że odkąd jesteśmy razem to z moją siostrą widziałem się na oczy dwa (dwa!) razy! Z czego jeden raz miał miejsce na święta i ona była tam ze mną – ale oczywiście podczas świąt pomimo tego, że wszyscy nad nią skakali ja zostałem zmanipulowany przez rodzinę, bo chciałem żebyśmy pobawili się z 20 minut w kalambury (prezent na święta) z moim 8 letnim chrześniakiem, w sytuacji gdy ona nie czuła się swobodnie i nie miała na to ochoty – do dzisiaj mam wyrzucane, że nie potrafię stanąć po jej stronie i wszyscy są dla mnie ważniejsi i zmusiłem ją żeby coś robiła z czym nie czuła się dobrze. Oczywiście epitety kierowane w stronę mojej siostry pominę. Kwestia druga – porównywanie do innych. No coż... moja była to locha, #!$%@?, świnia itp. Jej byli przynajmniej o nią się starali, dbali o nią. Wszyscy inni się nią zachwycają, mówią jaka jest piękna tylko nie ja. Wszyscy inni mówią, że moje zachowanie jest nie w porządku. Wszyscy inni pokazują miłość swoim partnerkom, a ja nie. Do niej ustawia się kolejka chętnych i ona po rozstaniu nie będzie sama. I tak dalej....

Mam wrażenie, że jest nas już za dużo. Nie mam chwili dla siebie. Czuje się zmęczony. Mam dość szantażu i krzyków. Ostatnio jak zaproponowałem, żebyśmy może zrobili krok w tył i żeby się wyprowadziła do siebie. Wytłumaczyłem, że może będzie lepiej jak będziemy spotykać się na całe weekendy czy coś do czasu aż unormujemy sytuację między nami – nastąpił wybuch płaczu i wyrzuty, że to będzie z nami koniec, a ona nie jest dziwką żeby przychodzić na weekendy kiedy mi będzie dobrze.

W ogóle – płacz. To też istotny element. Każde nieporozumienie, kłótnia, kończy się płaczem. Przy pierwszym czy drugim takim płaczu było mi głupio, przepraszałem i przytulałem. Teraz mnie to totalnie nie rusza i wg niej jestem przez to nieczuły, zimny i obojętny. Nasze kłótnie dochodzą do takiego momentu, że widząc jak się wycofuje potrafi wymyślić jakiś scenariusz i mi go powiedzieć, wiedząc że mnie to zaboli. Czasem zachowuje się tak, jakby specjalnie chciała zadać mi ból. Wszystkie te sytuacje sprawiły, że totalnie się wycofuję, co daje jej powód do tego żeby zarzucić mi brak zaangażowania, miłości i zachowania jak dawniej. Karuzela kręci się dalej.

Jeszcze jedna ważna kwestia – paniczny strach przed tym żebym komukolwiek powiedział o tym co się u nas dzieje. Każda moja rozmowa czy spotkania z kimś innym zaczyna się słowami „mówiłeś komuś coś o nas? Nie życzę sobie żebyś opowiadał coś o nas. Masz mówić tylko, że między nami jest super”.

Czy to strach przed tym żeby ktoś mi otworzył oczy i nie pozwolił na dalsze manipulacje? Nie wybielam siebie. Pewnie też popełniam błędy – może wycofuje się coraz bardziej, ale według mnie jest to wynikiem niepewności, strachu i nieprzewidywalności.

To w skrócie tyle, oczywiście nie wszystko, ale nie mam siły pisać więcej. Musiałem to z siebie wyrzucić. Dzięki, jeśli ktoś dobrnął do końca.
Powiedzcie mi czy rzeczywiście ja nie zachowuje się jak osoba zdolna do związku czy po prostu problem leży w drugiej stronie i trzeba się ewakuować?

#zwiazki #seks #milosc #logikarozowychpaskow #kobiety #logikaniebieskichpaskow #toksycznerelacje

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #621234c49712dd16754b6c2d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 17
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Odpowiedź jest prosta: trzeba się ewakuować. Jesteś w tym związku tylko dlatego, że Cię obluszczyła. Poczytaj o zaburzeniu borderline, bo przejawia takie zachowanie i będzie tylko gorzej (takim zachowaniem osoby uzależniają innych od siebie, kosztem ich samych). Wypalasz się, Mirku. Zadbaj o własne szczęście w zgodzie z samym sobą, bo wydajesz się racjonalny, ale mocno zagubiony i osaczony nie swoimi emocjami.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: tyle tekstu, nieźle, udało mi się przeczytać.
Straszna dziecinada i wydaje mi się, że od początku nie mówiłeś wprost.
Z twojego opisu wynika, że to druga strona robi problemy, ale tak naprawdę trzeba by się wam przyjrzeć z bliska jako niewidzialny obserwator by powiedzieć gdzie leży problem.
Gdybym miał takie sytuacje w domu to już dawno bym powiedział wprost co o tym myślę.
Może u ciebie wychodzi słabość, którą ona
  • Odpowiedz
Okropnie się zachowuje w stosunku do ciebie, a pamiętaj ze z czasem będzie tylko gorzej. Same czerwone flagi, jeżeli w ten sposób wypowiada się o twojej siostrze po dwóch spotkaniach to jaką ona jest osobą. Ja po tym opisie bym bez rozmowy #!$%@? ja z chaty - zastanów się co będziesz miał jakbyś z nią wpadł

Przeczytałem to mojej różowej i powiedziała ze jest zaburzona i psychiczna.

Zastanów się czy to opis
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Wyhoduj jaja i zacznij mówić tak jak uważasz, a nie tak jak ona od ciebie oczekuje lub odwrotnie, aby sprawdzić jak zareaguje. Jak jej się nie podoba to jej się nie podoba, ale takie jest życie. Nie wszystko musi się podobać. Pyta się ciebie o coś to odpowiadaj tak jak uważasz, a jak robi cyrk to mów, że pytała, żeby otrzymać odpowiedź. Robi shit testy, a ty je próbujesz zdać.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Stary, uciekaj. Po pierwsze - decyzje o wspólnym zamieszkaniu podejmuje się razem, a nie dlatego, że jedna z osób rozpoczęła akcje "będę zostawiała coraz więcej rzeczy w jego mieszkaniu i spędzała całe dnie w jego przestrzeni, więc w pewnym momencie stwierdzi, że faktycznie - bardziej opłaca się mieszkać razem, niż nie".

Po drugie - czerwona flaga, żarówka, baner, cokolwiek, to oczekiwania drugiej strony, że nie będziesz wynosił żadnych negatywnych informacji
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: przeczytałem całe i wydaje się, że piszesz rozsądnie - ta druga osoba jest mocno zaburzona i dla mnie jedyną opcją jest dać sobie spokój - byłem w toksycznym związku prawie rok czasu, od tamtego epizodu mija prawie 6 lat i ta osoba dalej wypisuje do mnie pod fikcyjnymi kontami na FB, wysyła wiadomości głosowe, a ja to wszystko puszczam mojej obecnej kobiecie i mamy niezły ubaw i powiem Ci że
  • Odpowiedz