#anonimowemirkowyznania
Mirki powiedzcie mi czy ze mną jest coś nie tak i potrzebuję terapeuty czy po prostu wpakowałem się w niezłe bagno, z którego muszę się jak najszybciej uwolnić.
Mam wrażenie, że spotykam się z toksyczną, neurotyczną i narcystyczną kobietą.
Nasz związek trwa krótko, bo dopiero kilka miesięcy. Początkowo wszystko było super z każdej strony: lataliśmy oboje nad ziemią, czuliśmy motyle w brzuchu, każdą chwilę spędzaliśmy razem, ludzie na ulicy patrzyli na nas z uśmiechem, super seks itp., ale powoli zaczęły się pojawiać pierwsze sygnały, że z którymś z nas jest coś nie tak.
Mirki powiedzcie mi czy ze mną jest coś nie tak i potrzebuję terapeuty czy po prostu wpakowałem się w niezłe bagno, z którego muszę się jak najszybciej uwolnić.
Mam wrażenie, że spotykam się z toksyczną, neurotyczną i narcystyczną kobietą.
Nasz związek trwa krótko, bo dopiero kilka miesięcy. Początkowo wszystko było super z każdej strony: lataliśmy oboje nad ziemią, czuliśmy motyle w brzuchu, każdą chwilę spędzaliśmy razem, ludzie na ulicy patrzyli na nas z uśmiechem, super seks itp., ale powoli zaczęły się pojawiać pierwsze sygnały, że z którymś z nas jest coś nie tak.
Mirki i Mirabelki, ja z prośbą o podzielenie się osobistymi lub zasłyszanymi historiami o związkach z osobą ze (stwierdzoną) dwubiegunówką.
Jasne, że przebieg choroby może być różny. Chodzi mi o objawy, które już naprawdę utrudniają normalne życie, powodują huśtawki emocjonalne i stanowią mniejsze lub większe zagrożenie dla osoby chorej.
Czy taki związek ma szanse przetrwać? Czy wymaga on tak naprawdę ciągłego stresu i niepewności ze strony tej drugiej (teoretycznie zdrowej) osoby? Jak sobie radzić w okresach depresyjnych, żeby samemu nie zwariować i pomóc partnerce/partnerowi? Czy po jakimś czasie takiej walki większość powie szczerze, że żałuje, że nie uciekło się wcześniej?
To zależy. Jeżeli jest to osoba, która jest pod opieką psychiatry, przyjmuje leki i uczęszcza na terapię, to jest jakaś szansa na powodzenie takiej relacji. Mój związek z osobą chorą na chad był toksyczny i przemocowy. Zero stabilności, wpędzanie w poczucie winy, granie chorobą żeby się wybielić/uniknąć obowiazków lub odpowiedzialności za to co się zrobiło/powiedziało. Ale to była moja relacja z tą konkretną osobą. Nie da się włożyć wszystkich,