Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 335
#szkola #dzieci #rodzice ##!$%@?

Moje dziecko chodzi do pierwszej klasy podstawówki. Na początku roku szkolnego, nauczycielka poprosiła dzieci, żeby na następny dzień przyniosły jesienne liście. Nic trudnego biorąc pod uwagę fakt, że jest jesień, a wkoło szkoły pełno drzew rośnie, prawda? No, okazuje się, że nie. Niektóre dzieci zapomniały powiedzieć rodzicom o liściach, niektóre zbierały je rano przed lekcjami.

Rodzice zrobili raban w szkole:
- hurr durr, jak można z dnia na dzień wymagać znalezienia czegoś w lesie?!
- my pracujemy i nie mamy czasu nagle wychodzić i szukać liści
- ja wracam do domu o 20, wychodzę o 6 rano i nie będę po nocach zbierać liści, bo się kobiecie zachciało!
- przecież mieszkamy w mieście, więc trzeba pojechać na wieś, żeby znaleźć czyste liście!

Ja tylko walnąłem facepalma, bo wychowałem się na wsi i tam zbieraliśmy te #!$%@? liście nawet, jak nikt ich nie chciał. Nie było problemu, żeby w każdej chwili wyjść z domu i sobie je pozbierać.

No, ale nauczycielka (która później okazało się, że pierwszy raz dostała wychowawstwo pierwszej klasy) poszła na rękę zapracowanym i sfrustrowanym rodzicom. Obiecała informować rodziców z wyprzedzeniem o takich akcjach. Korzystamy z #!$%@? e-dziennika, więc teraz dostaję każdego dnia wiadomości, że pani przypomina po raz siódmy w tym tygodniu, że za dwa tygodnie jest np. konkurs matematyczny.

Ale to jest #!$%@?. Ostatnio przez tydzień dostawaliśmy wiadomość, że dzieci muszą w poniedziałek zabrać karton po butach, nożyczki, klej i wycinanki. Będą robić makietę wymarzonego pokoju. Wieczorem odkurzyłem jakiś stary kartonik i rano pomogłem dziecku zabrać go do szkoły.

...

Dziecko wraca smutne ze szkoły. O co chodzi? Okazuje się, że tylko garstka dzieci robiła pokój od podstaw. Większość miała już gotowe makiety i tylko je malowały farbkami. Pokój mojego dziecka na tle reszty, cyt.: " był brzydki, bo im rodzice zrobili pokoje wcześniej w domu". Ale jak to im zrobili? zapytałem. Powycinali równo okna i drzwi, poskładali meble z tektury i przykleili. Ale skąd wiesz, że to rodzice im zrobili? Bo dzieci się tym chwaliły na lekcji.

I tak cały proces twórczy, czy też nauka przez podpatrywanie innych podczas pracy zostały umiejętnie stłamszone przez nadopiekuńczych rodziców. Mój dzieciak był podjarany na to, bo uwielbia różne prace techniczne, ale po powrocie stwierdził, że nie chce go robić, bo i tak będzie brzydki. Długo mi zajęło wytłumaczyć dziecku, że nie ma co porównywać pracy czyjegoś rodzica do swojej.

Wieczorem przyszła wiadomość od nauczycielki:
poniewaz większość dzieci przyniosła gotowe pokoje, nie będziemy kontynuować pracy na następnych zajęciach. Poproszę pozostałe dzieci o dokończenie projektu w domu.
  • 34
@kaef_v2: U mnie podobnie było w podstawówce na lekcjach plastyki. Niektórzy przynosili zaczęte prace, żeby ocena z plastyki na koniec roku nie zaniżała im średniej. Na szczęście nauczycielka rozwiązała problem i przestała wcześniej podawać tematy prac, ogłaszała temat dopiero na lekcji, więc nie wiadomo było czego się spodziewać.
Oczywiście wielu osobom się to nie spodobało, ale pani nie dała się ugiąć ()
@kaef_v2: Moja mama jest nauczycielką. W weekend rozmawiałem ze znajomą ciotki- też nauczycielką. Obie mówią to samo- coraz częściej trafiają się #!$%@? rodzice. Roszczeniowi i nadopiekuńczy ale też tacy którzy zwalają odpowiedzialność za wychowanie dziecka na szkołę. Miałem to gdzieś spisywać ale zaraz by się afera zrobiła.
Dziecko rzuca np. krzesłem w koleżankę. Matka wezwana do szkoły stwierdza, że a) to wina szkoły b) problem ma właściwie szkoła a nie rodzice
@kaef_v2: ja miałem na odwrót, jako dziecko z podstawówki jako tako miałem talent do rysunków, od małego luibiłem rysować i bardzo ładnie i realistycznie wychodziły mi jakieś rysunki koni itp. Niestety miałem głupią nauczycielke od plastyki, która zawsze stawiała mi 3 albo 4 bo zawsze twierdziła, że narysował mi to rodzić albo ktoś inny, mimo że widziała na lekcjach jak rysuję. Inni dostawali 5 albo 6 za jakieś bazgroły.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@kaef_v2: miałem taką dziewczynę w podbazie. Prymuska ze wszystkiego, prace domowe zawsze bezbłędnie i równo, do kartkówek wykuta na blachę, matka co chwilę w szkole, konkursy plastyczne wygrane (dopiero później zauważyliśmy że prace na te konkursy robiło się w domu xD), dużo dodatkowych punktów w rekrutacji. Ale jak przyszło co do czego, i w 6 klasie zaczęły się bardziej obszerne sprawdziany przygotowujące do egzaminu to czar prysł xD córeczka już nie
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@michalm8708: ja miałem średni talent do rysowania, ale zawsze wymyślałem głębszą interpretację prostego tematu, na co nauczycielka zawsze mówiła, że nie zrozumiałem tematu, a moich tłumaczeń i interpretacji nie przyjmowała do wiadomości. Dlatego każdą klasę kończyłem z trójką albo dopem z plastyki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@szynszyla2018:
rodzic ma coś zrobić z dzieckiem - źle.
rodzic ma czegoś nie robić z dzieckiem - też źle.

A już patologią są grupy rodziców w komunikatorach. 99% to bezsensowne #!$%@? i narzekanie na szkołę i innych rodziców.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@szynszyla2018:

rodzic ma coś zrobić z dzieckiem - źle.

rodzic ma czegoś nie robić z dzieckiem - też źle.


A już patologią są grupy rodziców w komunikatorach. 99% to bezsensowne #!$%@? i narzekanie na szkołę i innych rodziców.

@kaef_v2: dokładnie. #!$%@? to juz, wypisałem się z tych komunikatorów, bo większość rodziców ( przeważnie madek) to roszczeniowe ameby spod mopsu i cwierćmozgi
poniewaz większość dzieci przyniosła gotowe pokoje, nie będziemy kontynuować pracy na następnych zajęciach. Poproszę pozostałe dzieci o dokończenie projektu w domu.


@kaef_v2: na Twoim miejscu zrobiłbym całe #!$%@? San Francisco z kartonu i zawiózł je do szkoły na wywiadówkę, mówiąc, że "młody przygotował ten projekcik z pudełka po butach, o którym była mowa i proszę to zabrać ode mnie, bo ja nie mam miejsca w domu na takie rzeczy" ( ͡
@kaef_v2: szkoda dzieciaka.

Jakbym był nauczycielem to bym na tym edzienniku napisał, że dzieci miały przynieść materiały, a nie gotowe prace i jeżeli rodzice chcą swoje umiejętności plastyczne podreperować, to zorganizuje takie zajęcia z wycinanek tylko dla rodziców. Jeżeli sytuacja się powtórzy to dziecko, które przyniesie gotową pracę, dostanie materiały i zacznie od zera.

Jakby ktoś tam pisał w tym dzienniku, to bym napisał, żeby skleił/skleiła #!$%@?ę. Pewnie wtedy straciłbym tez