Wpis z mikrobloga

Jackson zaczął się szykować do ataku. Ściągnął artylerię z pola, by oczyścić drogę piechocie, po czym udał się do dowódcy 4 Regimentu z Wirginii, pułkownika Jamesa Prestona. Każcie ludziom powstać - polecił - Ruszymy na nich i zapędzimy ich až do Waszyngtonu!" Posłuszni rozkazom, wrzeszcząc niczym Erynie - jakkolwiek je sobie wyobrażali- Wirgińczycy wypadli z lasu, prosto na cofającego się nieprzyjaciela, ku śmiercionośnym federalnym bateriom na prawej krawędzi Henry Hill. Rebeliancki okrzyk bojowy, przenikliwe wycie, nie przypominał ludzkiego głosu. Nie wiadomo, co natchnęło Wirgińczyków. Wrzask stanowił dziwaczną wypadkową trzech dźwięków dobywających się ze wszystkich gardeł, wypadających w rejestrze między piskiem ptaka a lisim poszczekiwaniem: najpierw krótki, wysoki szczek, potem krótki, nieco niższy skowyt, wreszcie drugi skowyt, tym razem trwający nieco dłużej. Ten bitewny chór brzmiał zwierzęco, nieludzko, jak zawodzenie dobywające się z piekielnej czeluści. Przez całą wojnę powracał w sennych koszmarach żołnierzy Unii. Jeden z nich opowiadał "Człek nie usłyszy nic podobnego po tej stronie królestwa ciemności. Ciarki biegną wówczas po krzyżu, [...] nie da się tego opisać".


#ciekawostki #historia #usa
  • 2