Aktywne Wpisy
urarthone +111
News dnia to...
- Zginął rekordzista w maratonie 16.1% (211)
- Piłkarza trafił piorun 17.2% (225)
- Rozegrano finał futbolu amerykańskiego 1.6% (21)
- Pierwsza ofiara ospy alaskańskiej 2.9% (38)
- Koniec malowania twarzy w telewizyjnym show 25.3% (331)
- Rolnicy wysypali ukraińskie zboże 6.0% (79)
- Malcolm będzie jeździł a NASCAR 4.6% (60)
- Będą pierwsze powietrzne taksówki 9.9% (129)
- Kary za fotografowanie zabytków 4.6% (60)
- Wypadki w pracy, dane GUS 11.8% (155)
agareas +2
Chłop pierwszy raz od 681 dni był w sklepie.
Zmuszony przez siostrę zacząłem szukać pracy. Nie potrafiąc się zmusić do myślenia i przygotowania, wykorzystując jedynie pierwotne instynkty poszedłem na rozmowę (pierwsze wyjście z domu po 109 dniach). Podczas marszu, jak i podczas jazdy autobusem nie myślałem kompletnie nic. Nie miałem żadnych myśli. Kierowałem się jedynie odruchami jak pies. Prosto - prosto - autobus - bilet - wysiadka - budynek - wejście - czekam. Nie umiałem się zmusić do przemyślenia niczego. Tylko jak pojawił się promyczek nadziei w dwóch szarych komórkach mojego mózgu na przemyślenie co chce powiedzieć, od razu pełen wściekłości gasiłem go jakby miał spalić moje ostatnie schronienie. Wchodzę do biura. Moja pierwsza rozmowa od września z człowiekiem spoza mojej rodziny. Twarzą w twarz pierwsza rozmowa od 420 dni. Otwieram. Kobieta w średnim wieku. Zegarek. Biurko. Stos papierów. -Dzień dobry- -Dzień dobry, byłem umówiony- Kompletnie nie wiem co powiedzieć, co gorsza prawie jej nie słucham. Zegarek. Zielona ściana. Długopis. Filiżanka.
-Panie DoktorNauk?
-Słucham, przepraszam. Może, może Pani powtórzyć.
-Jak z Pana doświadczeniem?
-yyy to znaczy... To... Ja... To co podałem w cv. (Koorwa! nie potrawie powiedzieć jednego zdania. Pomyślałem.)
Jednym słowem tragedia.
Poczułem się jak upośledzony. Tak długo z nikim nie rozmawiałem i nawet nie chciałem rozmawiać. Niech się to już kończy.
Ledwo wyszedłem i odruchowo pod nosem zacząłem swój monolog jak ze szczytu Mont Blanc, jaki to jestem zy3bany. Po chwili zorientowałem się, że idę obok ludzi a ja rzucam pod nosem mięsem, że po co taki śmieć jak ja żyje. Nie wiedziałem co mam zrobić. Zrobiłem okrężną trasę na przystanek, żeby rozchodzić to zażenowanie. Nic to nie dało. Cały czas tylko w głowie "ale ty jesteś zyebany debilu!".
Jedyny pozytyw z tego to wejście do sklepu pierwszy raz od 681 dni. Tak tak, przez 681 dni ani razu nie byłem w sklepie. Nawet nie wiedziałem czy w tej pandemicznej rzeczywistości mogę normalnie wejść czy muszę czekać, aż ktoś wyjdzie. Ale wszedłem. Wszedłem tylko po to żeby zresetować licznik #!$%@?. - Dzień dobry- Nawet nie wiedziałem co kupić. Wziąłem jakieś gówno ciastka. -Kartą poproszę- Dzięki płaceniu kartą wiem kiedy ostatni raz robiłem zakupy. -Do widzenia-
Ja pi3role.
Do tego pogłębia się moja paranoja związana z zarazkami. Przed pandemią miałem problem z czystością i myłem ręce co 15 min. Ale teraz koorwa. Dostaje paranoi (Tak wiem, jak grypa. Tak, to nie jest dżuma itd. Wiem to, ale to odruch). Wróciłem do domu, rzuciłem wszystkie ubrania w kąt i poszedłem zmyć z siebie nawet nie wiem czy potencjalne zarazki czy wstyd.
Ja już tak dłużej nie mogę stary. Dużej nie wytrzymam tego ##!$%@?
#przegryw #samotnosc #depresja ##!$%@?
@DoktorNauk:
Komentarz usunięty przez moderatora