Wpis z mikrobloga

@Friz_PL: byłem ostatnio w żabce i kilku chłopaków lvl ~10 próbowało oddać dwie siaty butelek uzbieranych po osiedlu

Kasjerka ich spławiła, że bez paragonu nie przyjmie ani jednej xD.

Trudni być obrotnym gówniakiem w tych czasach
  • Odpowiedz
@Friz_PL: tak tak, kiedyś to było, panie kochany...
Teraz to się dzieciakom w głowach poprzewracało: ajfony, balony, karuzele, duperele
A ja za dzieciaka miałem cegłę na sznurku i to był mój samochodzik
Wujek zbił mnie kablem od taczki, bo te cegły były na sarkofag babci...
To byli czasy...
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
Za gówniaka to wystarczyło mieć kilka patyków i zabawa była na cały dzień i aż mnie trzepie jak syn znajomej lvl 11 jak mu się zabroni telefonu, komputera i konsoli to nie wie co ma ze sobą zrobić a pokój cały w zabawach. Zero kreatywności
  • Odpowiedz
@Friz_PL: Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Friz_PL: ja pamiętam jak dostałem kiedyś encyklopedie PWN... Teraz to najbardziej nieprzydatna książka zaraz po telefonicznej hehe...

@hhunter22: ja zawsze o takiej marzyłem. Z perspektywy czasu dobrze, że mi jej nie kupiono, bo dane na papierze się nie aktualizują xD
  • Odpowiedz
@Friz_PL: o tak, to tak bardzo ja, pamiętam jak z kumplem na pobliskiej budowie cięliśmy zardzewiałe rury o 5 rano i następnego dnia o tej samej porze zapakowaliśmy je na takie właśnie taki, jeszcze po drodze zagadał do nas sąsiad żebyśmy zebrali skrawki blachy z dachu bo akurat robił, dobrze to pamiętam jak smakowało pierwsza "zarobiona" chyba stówka ba łeb.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Friz_PL: Boże, wujkowie mojego psiapsi byli pijaczkami. My zbieraliśmy po nich butelki, ich matka była zadowolona, bo miała porządek, a my hajs. Zrobiliśmy sobie nawet prowizoryczny wózek. A wtedy sklepowa zabroniła nam przynosić więcej butelek, bo nie wyrabiała i tak się skończył nasz biznes i zarabianie na maczugi XD
  • Odpowiedz