Wpis z mikrobloga

tldr moje wrażenia z pracy w magazynie

Gdy zacząłem pracę na magazynie, myślałem że szybko się wdrążyłem i że to spoko praca. To był magazyn spożywczy i praca na dwie zmiany. Z rana 6-14 i po południu 13:30 - 21:30. Z rana rozstawianie produktów, rozpakowanie palet, uzupełnianie półek itd. czyli generalnie upychanie produktów, by druga zmiana mogła je kompletować.

Praca na ranki była spoko. Była lekka, nie było żadnej presji, co zrobisz to zrobisz, a co nie, to zrobisz jutro. Jednak praca na popołudnia była o wiele bardziej #!$%@?. Dostawałeś listę z produktami i musiałeś skompletować zamówienie i zostawić je na palecie, by z rana dostawny je odebrali. Praca w zasadzie nie bardzo skomplikowana, ale cholernie się dłużyła. o 20:00 gdy było do zrobienia jeszcze 30 zamówień, było dobrze. Jak wyszło się o północy to już w ogóle było ekstra. Jednak w trakcie pracy, sklepy dalej wysyłały zamówienia, a my w magazynie pracowaliśmy do ostatniego zamówienia, co za tym szło, że czasami z pracy wychodziłem o pierwszej, czy drugiej w nocy xD.

W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego i strasznego. Nadgodziny, ot co. Mi to za bardzo nie przeszkadzało, bo innych zobowiązań wtedy nie miałem ale nurtowała mnie jedna myśl - jak są rozliczane nadgodziny, po ile są płatne. Wiec podbiłem do jednego typka, który pracował tam dłużej ode mnie i pytam się o to, a on że są oddawane jako urlop. Trochę lipa, bo wolałem hajsiwo, no ale przeboleję. Pytam się go z ciekawości, ile on ma już tych godzin i ile już odebrał, a on do mnie, że no miał pójść właśnie na miesiąc płatnego urlopu. o #!$%@?, miesiąc? Noo, z poprzedniego roku mi się tyle nazbierało i drugi już zaraz będzie. "no to nieźle". A czemu miałeś pójść, nie poszedłeś? No szef powiedział, że urlop został anulowany przez prezesika, bo pracowników nie ma xD. No to sobie myślę - zajebiście. Będę #!$%@?ł nadgodziny i pewnie w życiu ich nie zobaczę, bo prędzej się zwolnię z tego kołchozu, niż ich doczekam.

Gdy zaczynałem pracę, rozpocząłem ją wraz z jednym takim łebkiem Łukaszem i w sumie się szybko zakumplowaliśmy. Pracę zaczęliśmy od zmiany porannej i z dnia na dzień Łukasz stawał się coraz bardziej śmiały i miał bardziej #!$%@? ode mnie na tę pracę. Coraz częściej coś podjadał. Na początku to były zwykłe pokruszone batony, których nie powinniśmy pakować, czy rozwalone cukierki czy ciastka, by później dobierać się do najlepszych rzeczy typu kinder niespodzianki, czy cukierki roshen. Zwykle jak cos się rozwaliło w czasie pracy, powinniśmy to odłożyć do takiego koszyka i pójdzie na straty, a Łukasz na #!$%@? otwierał co chciał i później dawał co zostało na straty. Krył się tylko przed starszymi, a podjadał "w produktach", bo na alejki patrzyły kamerki.

Alejki były szerokości dwóch palet. Pracując na popołudnia, czasami w alejkach stały palety z produktami, które nie zostały rozpakowane przez poranną zmianę. Pamiętam jak raz kompletowałem jedno zamówienie i stanąłem obok jednej takiej palety i jeden typek się do mnie #!$%@?ł, że powinienem obok stawiać mojego paleciaka no bo nie ma jak przejechać i pomyślałem, że w sumie ma rację. powiedziałem spoko. Ale kur*wa tego samego dnia, ten sam typek, gdy postawiłem obok mojego paleciaka, tak by było przejście znowu się do mnie dopierodlił, że jak on ma teraz dojść do produktów, jak mu tam zastawiłem, to powiedziałem dosłownie, że raz #!$%@? się o to i mówisz bym robił tak, a jak robię tak, to znowu źle, o co ci urwa chodzi". Zreflektował się wtedy i spytał czy mogę trochę odjechać. Później się dowiedziałem, że ten typek został zatrudniony po znajomości od prezesika i ogólnie mało go kto lubi, bo lubi sobie gulnąć w pracy.

Gdy zatrudnili nas, czyli "nowych", by pomóc tym, którzy już pracowali, okazało się, że pracy jest jeszcze więcej. Dlaczego? Bo źle kompletowaliśmy zamówienia xD, więc trzeba było jednego, czy dwóch pracowników, by jeszcze sprawdzali skompletowane zamówienia, więc było mniej pracowników, którzy by robili zamówienia i pracowaliśmy do późna xD. Nie mówię, że robiłem wszystko dobrze. Podejrzewam, że niektóre moje zamówienia faktycznie były spieprzone i to moja wina. Nie miałem wtedy jeszcze okularów, i byłem ślepym kretem, który nawet nie potrafił często znaleźć produktu, który miałem przed nosem. Ale pamiętam jedną sytuację, jak Łukasz miał zamówienie na jego ulubione kinder niespodzianki. No ale mu kod kreskowy się nie zgadzał(na zamówieniu miał kod z całej paczki, a on patrzył na pojedyncze jajko). Wkuriwał się wtedy niemiłosiernie. Chodził #!$%@? i powtarzał tylko "trzymaj mnie, bo zaraz się #!$%@?*ę", "no jak to kur*a nie to, to co" było to zabawnym przerywnikiem, w tej nudnej pracy. Bodajże zamiast 5 paczek po 10 kinder niespodzianki, to wziął 5 kinder niespodzianek z jednej paczki, ze zwieńczeniem "#!$%@?" xD. Później była o tym mowa przez kierownika, tzn ogólnie że ktoś rozwala specjalnie towar i poszło na mnie. Odburknąłem, że ja tak nie robię, no ale kto mi tam wierzył. Tylko Łukasz, bo wiedział, że to jego wina.

Przerwy wyglądy w taki sposób, że najstarszy pracownik ogłaszał przerwę, wszyscy szliśmy do takiego pokoiku i siedzieliśmy ile chcieliśmy. Ci bardziej nastawieni na wcześniejsze wyjście, kończyli szybko przerwę, a niektórzy siedzieli zamiast 15, to 45, czasami godzinę xD.

Pod koniec pamiętam, gdy wychodziłem o normalnym czasie już, bo wiedziałem, że się zwalniam i #!$%@? dla prezesika i jego 3 premii, których nigdy nikt nie widział jest bez sensu, każdy patrzył na mnie z taką trochę zazdrością i wkuriweniem. Podszedłem do jednego takiego później spoko kolesia i się pytam, czemu się nie zwolnisz, nei zmienisz pracy czy coś. A on, że ma rodzinę i musi płacić rachunki i tak smutno mi się go zrobiło, że jest tak tutaj uwiązany.

Najlepiej wspominam z tej pracy to właśnie Łukasza, który miał więcej odwagi ode mnie i przyniósł wymówienie szybciej ode mnie, i darmowe cukierki, które można było brać.

#praca #pracbaza
  • 72

jeśli zajdzie konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii;
w razie szczególnych potrzeb pracodawcy.
Takze #!$%@? szczegolne potrzeby pracodawcy sa wpisane w prawo. Cokolwiek to nie znaczy. Z tak napisanym prawem, to tylko bycie specjalista cie broni.
Jednak w trakcie pracy, sklepy dalej wysyłały zamówienia, a my w magazynie pracowaliśmy do ostatniego zamówienia


@Castellano: Ja jak pracowałem na magazynie to nie było pracy do ostatniego zamówienia, a tylko w konkretnych godzinach, a początki były takie, że najpierw pracowaliśmy jako pomocnik kogoś kto kompletował, a potem jak ci stwierdzili, że ogarniamy to sami kompletowaliśmy. Taka forma pracy tydzień lub dwa, zanim się zaczęło robić zupełnie samodzielnie. Ciekawe wakacje to
@Gregory960: Nawet jak kradniesz od największego #!$%@? na świecie to dalej to jest kradzież, czemu takie oburzenie na nazywanie rzeczy po imieniu ?

Według mnie to ty masz mentalność polaczka który #!$%@? tu, #!$%@? tam i jeszcze będzie mówił że on to nie kradnie. :D
@Castellano: @Castellano: @romgont: @smierdakow: @FanaticoRosso1910: aż przypomniałem sobie swoją pierwszą robotę XD 19 lat miałem, poszedłem pracować jako magazynier. Taka sama mentalność ludzi tam była. Dawali się dymać i nie próbowali nic zmienić ale co gorsze nie próbowali w żaden sposób się rozwijać. Normalny to był może jeden gość (ale tak jak ja rzucił tą robotę i poszedł dalej - teraz ma jakiś własny biznes z tego
@jPaolo2: Myślałem że napisałem prosto: pracownicy mają wybór. Albo nie otrzymują zapłaty za nadgodziny, ale odbierają je jako czas wolny w uzgodnionym z pracodawcą terminie, albo mają za nie zaplacone: 150 lub 200% normalnej stawki godzinowej. Wszyscy wybierają 2 opcje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Castellano: właśnie o tym pisałem kiedyś komentarz na wykopie, zarządzanie w polskich firmach jest tragiczne. Zamiast zatrudnić więcej pracowników żeby skrócić czas pracy pracowników by przychodzili do pracy wiedzieli co mają zrobić i wychodzili o umówionym czasie bez stresów to w kadrach jest #!$%@? i nepotyzm a w firmach uwięzieni są niewolnicy którzy niewidzialnym łańcuchem przykuci są do kredytów i rodzin.

Potrzeba więcej takich Łukaszów żeby coś się w polsce zmieniło.
@fukken:

Bawi też jak pracownicy niechętnie szkolą "nowych" i często gnoją wszelką inicjatywę, mimo że to oszczędziłoby im bezsensownej roboty.


Ludzie nie chcą szkolić bo to dodatkowy obowiązek i kłopot, a hajsu Januszex za to nie daje. Zwykle masz wpisane w umowie że masz szkolić nowych i #!$%@?. No i chodzisz z nowym jeden się nadaje i pomaga, drugi jak dziecko w wieku 3lat tylko przeszkadza, #!$%@? i się nie nadaje
szybko się wdrążyłem


@Castellano: #!$%@?, po raz kolejny widzę ten idiotyczny błąd ortograficzny. Błagam, ludzie, kupcie sobie słownik zanim zaczniecie pisać na Mirko. Nie jestem jakimś grammar nazi, ale "wdrążanie" jest na poziomie "ludzią"...
@Gazobeton: Moim zdaniem nie chcą dlatego, że spadają im "wydajności" w procesach, a od tego nieraz zależy premia. Wydajności które nieraz działają patologicznie, bo np. ludzie pchają uszkodzone rzeczy przez wszystkie procesy żeby im produktywność nie spadła - jak to się przekłada na "wydajność" firmy chyba nie muszę mówić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale ogólnie tak, nie uważam że to wina pracowników.