@NoJaAKto: komary to ta przyjemniejsza część lasu, one przynajmniej reagują na preparaty przeciwko nim. Te ku**y, to prawdziwa zmora. Możesz ociekać ikarydyną, deet, paliwem jądrowym a i tak będą atakować.
dobrze mieć góry w pobliżu, ale mieszkanie na mocno "pagórzastym" terenie mnie irytuje w kwestii jazdy rowerem. Jako nie-wyczynowiec tylko lekki grubas lubię jazdę rowerem, mógłbym jeździć dziesiątki km dziennie, ale jeżeli mieszkasz w miejscu, gdzie co chwila są takie podjazdy, że się od razu chce wracać na kanapę (a w nowych trasach nigdy nie wiesz czy zaraz nie będzie zjazd i potem znowu pod
@spidero Wystaczy jechać w Bieszczady i pochodzić po mniej uczęszczanych szlakach. Widziałem raz misia i to z bardzo bliskiej odległości. Wilki 3 razy, z czego raz piły wodę z rzeki kilkadziesiąt metrów ode mnie. Na szczęście po drugiej stronie. 2 razy widzialem Bielika. Raz stado żubrów. Salamander nawet nie zliczę.
Już widzę jak lewica przejmie resort edukacji, ja, jako nauczyciel, będę musiał przynosić banana do szkoły i uczyć dzieci zakładania kondomów. "Dzisiaj drogie dzieci będziemy uczyć się zakładać prezerwatywy, a tego banana przyniosłem, bo nie staje mi na głodnego".
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Robale, kleszcze, komary - to jest standardzik
dobrze mieć góry w pobliżu, ale mieszkanie na mocno "pagórzastym" terenie mnie irytuje w kwestii jazdy rowerem. Jako nie-wyczynowiec tylko lekki grubas lubię jazdę rowerem, mógłbym jeździć dziesiątki km dziennie, ale jeżeli mieszkasz w miejscu, gdzie co chwila są takie podjazdy, że się od razu chce wracać na kanapę (a w nowych trasach nigdy nie wiesz czy zaraz nie będzie zjazd i potem znowu pod