Wpis z mikrobloga

@janekwoz: @Fheat: wy się smiejecie, a to naprawdę tak wygląda. Całe wakacje a nawet dłużej pracowałem przy dociepleniach budynków.. U prywatnych osób przy małych budynkach nagina się wszystko, co można, aby było jako tak - odbiorca, najczęściej pan Marek, Janusz albo Mietek - mówi, że się zna, ale i tak się nie zna, więc można wcisnąć wszystko. Gorzej, jak robiliśmy na dużym osiedlu domów wielorodzinnych, gdzie inwestorem była jedna z
@przemyslany_nick: jest powiedzenie - z gówna bicza nie ukręcisz ;) domy prywatne, które ocieplałem, to najczęściej stare, 30-paro letnie hawiry, a nawet starsze. Ciężko z tego zrobić willę. Na tej budowie byliśmy ekipą, która poprawiała robotę po poprzedniej, która została wywalona z dnia na dzień - taką #!$%@? robili. My, musząc to wszystko poprawić, nie wyrobilibyśmy się z terminem, a każdy by chciał żeby było zajebiście, na czas i jeszcze pół-darmo.
@Mowi: Skoro się nie wyrobiliście w terminie to po co taki ustalaliście? Skoro było za pół-darmo to po co zgodziliście się pracować za takie pieniądze. Fuszerki nie usprawiedliwia nic.

Znając przygody mojego taty z budowlańcami boję się cokolwiek budować. Traci się mnóstwo czasu na pilnowanie, a potem na odbiór.
@ShortyLookMean: nie było za pół darmo, mówiłem, że najlepiej każdy by chciał za pół darmo. Termin był przedłużony, ale później został skrócony (jak, to mnie nie pytaj, ja byłem tylko robolem. Ale takie rzeczy odchodzą). Faktem jest, że wina zawsze leży po obu stronach i inwestorzy lecą tak samo w #!$%@? jak budowlańcy ;)