Wpis z mikrobloga

Cześć, postanowiłem, że napiszę tutaj, żeby sobie mam nadzieję, że dotrwacie do końca i z góry przepraszam za błędy w tekście. Mam 16 lat 22 grudnia 2020 roku zmarła moja mama w wieku 54 lat na nowotwór trzustki, przez cały czas opiekowałem się mamą , karmiłem , myłem ją i itp. , na szczęście mam 2 ( 36 i 34 lat)siostry, które również bardzo pomagały w opiekowaniu się mamą. O nowotworze dowiedzieliśmy się dopiero w kwietniu, mama wróciła z fryzjera i powiedziała mi , że fryzjerka jej powiedziała, że jest cała żółta i spytała mi się czy rzeczywiście tak jest , pamiętam , że trochę się zaniepokoiłem, ponieważ rok wcześniej odszedł mamy brat na nowotwór trzustki i przypomniało mi się o jego objawach i również zaczęło się od żółtaczki. Mama na drugi dzień pojechała do rodzinnego lekarza a ten przepisał ją na jakieś badania w szpitalu do większego miasta w naszej okolicy z tamtej miejscowości pojechała Do Wrocławia nie widziałem się z mamą prawie 2 miesiące, zrobili operację i wstawili mamie jakieś zastawki i wypuścili mamę do domu, podczas wyjazdu lekarze powiedzieli, że to nic takiego zwykła źółtaczka mechaniczna, tak jak wspomniałem po tym wypuścili ją do domu oczywiście z wypisem. Po powrocie mamy do domu przyjechaliśmy do niej w odwiedziny z racji tego , że miała kwarantannę widzieliśmy się przez okno, pamiętam jak rozpłakałem się ze szczęscia na jej widok. Wzięliśmy wypis ze szpitala żeby sprawdzić dokładnie o co chodziło i pojechałem spowrotem do domu siostry w aucie byłem tak zdesperowany żeby zobaczyć wypis, więc go otworzyłem i uważnie czytam każdy tekst, praktycznie na samym dole wypisu było napisane "guz głowy trzustki" domyślałem się lecz nie wiedziałem wtedy o co chodzi "Byłem pewny , że jak pisze guz to nie jest jednoznaczne z tym , że ma nowotwór" więc powiedziałem siostrze o tym , siostra w tym momencie zaczęła płakać i płakała tak do przyjazdu do domu , nadal nie mówiąc mi o co chodzi. Tak właśnie zaczęła się historia choroby mojej mamy , nadal się zastanawiam dlaczego Lekarze z Wrocławia nawet nie wspomnieli o tym ,że mama ma jakiegokolwiek guza. Wtedy z siostrą bez chwili zawahania dzwoniliśmy do każdych lekarzy, czytaliśmy opinie i w końcu znaleźliśmy Pana Prof. Marka Durlika, od razu do niego zadzwoniliśmy i umówiliśmy wizytę , był to dla nas promyk nadziei dlatego , że ten Profesor operował wielu ludzi z nowotworami. Tutaj pominę dośc spory kawałek co było dalej dlatego , że nie jest to tak bardzo istotne. Po kilku wizytach nadszedł dzień operacji, po operacji Profesor Durlik usunoł guza i okazało się , że te zastawki które włożyli podczas operacji we Wrocławiu tak naprawdę doprowadzały ją do jeszcze gorszego stanu. Po operacji, Mama po operacji zdecydowała się na Chemioterapię, również w tym samym momencie mama leczyła się "niekowencjonalnie" Mama przyjmowała kroplówki z witaminy C kosztowało nas to bardzo dużo , mama zarabiała najniższą krajową dorabiała nadgodzinami a jedna kroplówka kosztowała nas 500 zł mama musiała brać je 2 razy w tygodniu. Gdyby nie siostry napewno nie starczyło by nam na opłaty. Pan który podawał mamie kroplówki , oczywiście nie mówił tego wprost, ale podświadomie mówił mamię , że Chemia to największe zło itp. itd. Mama ślepo wierzyła w każde jego słowa i po jednej Chemioterapi zrezygnowała z niej, Nie mówiłem mamie , że to jest złe czy dobre ponieważ to była jej decyzja, wśród sióstr obie miały osobne zdanie jedna była za kroplówkami druga za chemioterapią. Po miesiącu pojechaliśmy na onkologie , żeby sprawdził czy nowotwór się powiększył i ku zdziwienią wszystkich pielęgniarek Rak zniknoł! Wszyscy byli w szoku, mama po wizycie powiedziała nam o tej niesamowitej wiadomości i byliśmy bardzo sczęśliwi. Mama zdecydowała , że również zaprzestanie brać kroplówek i ograniczyła się do jednej na 2 tygodnie , czasem 3. mineło około 1.5 miesiąca mama źle się poczuła i znowu trafiła do szpita, zrobili jej badania... Mama o niczym nie wiedziała , lecz lekarz przekazał informacje siostrze o tym , że Mama ma WSZĘDZIE dosłownie wszędzie przerzuty. Pamiętam tą noc , najgorsza noc w moim życiu. Czekałem z niecierpliwością aż obudzę się ponieważ byłem pewny że to tylko zły sen , miesiąc temu było wszystko dobrze. Przed operacją Profesor Durlik powiedział nam , że jest ryzyko nacieków nowotworu po operacji ale nie braliśmy tego pod uwagę. Okazało się , że podczas brania Chemii i Kroplówek naprawdę nowotwór się wycofał , lecz gdy mama zrezygnowała w tamtym momencie z Chemii i ograniczyła się do 1 kroplówki na 3 tygodnie to było za mało. Po obudzeniu się nastepnego dnia okazało się że jednak nie był to koszmar tylko prawdziwe życie i nie potrafiłem nawet zjeść tamtego dnia, mama dowiedziała się od pielęgniarek o przerzutach , lecz nie powiedziały jej szczegółów , dlatego jak mama wróciła do domu to mówiliśmy jej że to nic takiego i jeszczę da radę to cofnąć, z resztą sam tak myślałem jeszcze wtedy nie wiedziałem dosłownie co to są przerzuty na całe ciało i jak to wpłynie na mamę. Mama po kilku dniach spędzonych u siostry pojechała do włąsnego mieszkania ze mną , pamiętam, że kilka miesięcy było spokojne bez zmian , mama znowu zaczeła brać kroplówki lecz teraz 3 razy w ciągu tygodnia. W tantym momencie coś mnie skusiło i wziołem jedną kroplówkę i sprawdziłem informacje w internecie co to jest itp. Byłem w szoku ponieważ okazało się , że można taką kroplówkę kupić za groszę dosłownie kilka złotych a ten facet brał od mamy 500 zł za jedną kroplówkę. Byłem wsciękły powiedziałem to wszystko siostrze która wierzy mocno w tego gościa jak i kroplówki to odpowiedziała mi , nie chciała mi wierzyć i mówiła, że on ma własne labolatorium i sam te kroplówki robi. Nie mówiłem tego mamie ponieważ te kroplówki dla niej to była deska ratunku, tonący brzytwy się chwyta. Ojciec alkoholik nie angażował się w ogóle w moje wychowanie. Przez ten cały czas pobytu mamy w naszym mieszkaniu nie zdawałem sobię sprawy z tak poważnej sytuacji " wiedziałem, że mama jest chora itp, wiedziałem że podobno zostało mamie kilka miesięcy życia , ale ja sam nie potrafiłem dojść do myśli że mama może odejść tak o z dnia na dzień" ten czas zajołem na granie nigdy w życiu tak dużo nie grałem jak w tamtym momencie, własnie tak spędziłem te kilka miesięcy GRAJĄC , rozumiecie? Zamiast spędzać ostatnie chwile z moją mamą to grałem... Wieczorem zawsze z mamą rozmawiałem i była jedna rozmowa w której mówiliśmy o mojej osiemiastcę. Moja mama od kiedy pamiętam to miała marzenie , by zatańczyć ze mną swój pierwszy taniec na 18 i własnie toczyliśmy teraz rozmowe , była dosyć emocjonalna. Mama powiedziała mi, że bardzo by chciała dożyć tej chwili. Pamietam , że odpowiedziałem jej że napewno dożyje i zatańczyłbym z nią nawet na wózku inwalidzkim jeśli była by w cięzszym stanie. Rozpłakaliśmy się oboje. Pewnego dnia w nocy w okolicach 2-3 usłyszałem huk , idę do pokoju mamy i widzę mamę wstającą własnie z podłogi pytam się jej co się stało lecz powiedziała że potkneła się, wokół niej nie bylo nic o co by mogła się potknąć wtedy wiedziałem że coś jest nie tak i spytałem mamy kilka razy czy napewno wszystko wporządku ale nieustępliwie mówiła że tak, więc poszliśmy spać. Rano poszedłem na zakupy mama podała mi listę , na zakupach dzwonię do siostry żeby poinformować ją o całej sytuacji i przekazała mi , żebym szybko wrócił do domu i zmierzył mamie puls i gorączkę " w tym momencie nie pamiętam czy mama miała zaniżoną czy obniżoną gorączkę tak samo jak puls" po zmierzeniu siostra powiedziała , że natychmiast przyjedzie. Siostra po czasie przyjachala zrobiła mamie zimny okład na czoło i powiedziała mi pokryjomu, że z mamą jest źle i mieliśmy 2 opcje. Z racji tego , że siostra ma powiązanie z Szpitalem to ma koleżankę stacjonującą tam i dowiedziała się, że gdyby mamę oddała do szpitala to już byśmy jej więcej nie zobaczyli. Dlatego odrazu wzieliśmy mamę do siostry i tam leczyliśmy ją paliatywnie. Mama ważyła około 85 kg przed zachorowaniem. Po przyjezdzie do siostry mama z dnia na dzień chudła w oczach po kilku dniach u siostry był to początek grudnia udało nam się zważyć mamę i ważyła 43 kilkogramy trudno uwierzyć lecz tak też wyglądała , sama skóra i kości w tamtym momencie już nie chodziła w ogóle, nic nie jadła , tylko z trudem piła NutriDrinki. Do mamy przyjechał lekarz i powiedział nam, że mama JESZCZE bardziej schudnie i , że oczywiście nie da się nic już zrobić, nie potrafił ocenić stanu mamy. Powiedział , że może umrzeć jutro , za tydzień lub za jakiś późniejszy czas. I jego słowa się sprawdziłi nie ważyliśmy już mamy ponieważ nie było to możliwe , mama tylko leżała na łózku rehabilitacyjnym , każdy ruch sprawiał jej ból , codziennie przy niej byłem 18h na dobę resztę czasu spędzałem na spaniu , codziennie mówiłem jej do ucha. Mama była odurzona Morfiną, nie było z nią żadnego kontaktu ale jestem pewny, że przynajmniej mnie słyszała. Nadeszła noc 21 grudnia chwila przed północą , u siostry spałem z moim psem razem w łóżku i o dziwo w ten dzień jak i ja tak i pies nie mogliśmy spać z jakiegoś powodu pies chodził po pokoju , wiercił się " dodam jeszcze że jest to pies mojej mamy" więc wypuściłem go z pokoju i jakoś usnołem. Rano budzę się jest 22 grudnia godzina coś około 8 rano, podchodzę do mamy i coś mnie skusiło żeby troche uchylic się nad mamą i poczułem okropny smród nie potrafię tego opisać , z jej ust wydobywał się taki odór gnijących narządów wśrdoku mamy. Mama wtedy jeszcze żyła , dużo wtedy czytałem jak wyglądają pierwsze objawy śmierci i jednym z nich było to , że do rąk nie dochodziła krew i tak patrzę na ręcę mamy i czuję że ma zimnę ręcę , szybko powiedziałem siostrze o tym siostra w tym samym momencie już wychodziła jedną nogą za drzwi do pracy jak to było codziennie. Zatrzymałem ją w ostatniej chwili i jej o tym powiedziałem , odrazu zadzwoniłem do mojej 2 siostry że to już teraz i przekazałem żeby przyjechała , czekaliśmy chwilę , mama z trudem brała oddechy , brała jeden oddech na kilkanaście sekund. Po chwili przyjechała siostra, siostra biegiem przybiega do mamy i w tym właśnie momencie mama bierze ostatni wdech , jakby czekała na naszą całą trójkę jak będziemy koło niej. Była godzina 8:44 22 grudnia tuż przed wigilią , dzień przed rozmawialiśmy z siostrą jak będzie wyglądać wigilia i gdzie postawić mamy łózko żeby była z nami. Pogrzeb odbył się 24 grudnia w Wigilię, pamiętam , że na tym pogrzebie nie potrafiłem płakać , nawet udawałem żeby nie wyglądało to "głupio" nie wiem co wtedy się działo , byłem bardzo wrażliwym dzieckiem zawsze byłem bardzo związany emocjonalnie z moją mamą i do teraz zastanawiam się dlaczego nie płakałem na jej pogrzebie. Po śmierci mamy miałem 3 drogi do wyboru, zostać z 1 siostrą (Miejscowość w której chodzę do technikum, gdzie mam dużo znajomych) z 2 siostrą (dom na wsi, słaby transport do szkoły , lecz ta siostra przypominała mi bardziej mamę tzn. jest bardzo opiekuńcza wobec mnie, mimo że miałem 16 lat, to nadal przychodziłem do mamy nawet przed chorobą i kilka razy dziennie przytulałem się do niej i mówiłem , żę ją bardzo kocham. Wydaje mi się, że mało nastolatków tym wieku przytula i nie wstydzi się tego, bynajmniej w kręgu moich znajomych tylko ja tak miałem , również z tą siostrą potrafiłem się w taki sposób przytulić i powiedzieć jej , że ją kocham. W przeciwieństwie do pierwszej siostry z miasta gdzie chodzę do szkoły, Dla mnie jest po prostu jak siostra , nawet nie potrafię jej powiedzieć że ją kocham." i 3 opcja zostanie z ojcem alkoholikiem z którym bym nie miał żadnej przyszłości. Wybrałem opcje 1 ze względu na znajomych szkołe i... "pieniądze" teraz tego żałuje , co prawda mam wszystko czego chce , jako 16 dostaje 200 złotych kieszonkowego co miesiąc " co prawda , nie nazwałbym tego kieszonkowym, ponieważ 500 plus i renta dają 1300 zł dla mojej siostry, mam z tego 200 zł reszte bierze dla siebie . Ale nie czuje się tutaj komfortowo po prostu mieszkam bo mieszkam, szwagier remontuje mi teraz pokój i jest już prawie skończony więc nie mam możliwości "zmiany" mieszkania z 2 siostrą chociaż najchętniej cofnąłbym czas i zmieniłbym to. Chodziłem do psychologa nawet 2 i każdy powiedział że nie trzeba ze mną nic robić , że jestem bardzo dojrzałym chłopakiem który nie ma problemów z psychiką. Moim zdaniem jest zupełnie inaczej, często myślę o mamie , za nim zdecydowałem się napisać ten post to słuchałem piosenki Adama Stachowiaka pt. "Mamo" i się rozpłakałem. Siostra zwraca mi mało uwagi, jak już chce z nią porozmawiać to mówi że nie może teraz bo "pracuje" a tak naprawdę siedzi na Facebooku i przegląda jakieś posty i pisze z koleżankami. Co jakiś czas jeżdżę do 2 siostry na weekend i czuje się tam o niebo lepiej , zawsze siostra ze mną rozmawia , jest tak jak mama. Chciałbym cofnąć czas i zmienić wybór do kogo trafiłem. Znajomi twierdzą , że się strasznie zmieniłem z miłego gościa na typka pt. "#!$%@?ło mi od kaski" chodzę na imprezy , nie odmawiam nigdy alkoholu, na szczęście nigdy nie brałem żadnych używek i nie zamierzam, zawsze mamie powtarzałem , że nigdy nie spróbuje fajek ani narkotyków i tego się trzymam. Mama była taką osobą , że mówiłem jej wszystko, moje pierwsze ognisko z alkoholem niby "pokryjomu" ale przed powiedziałem mamie , że będę pił i spróbuje pierwszy raz alkoholu, mama nie miała nic przeciwko, żebyście nie zrozumieli mnie źle , to nie było tak , żę mama mi pozwalała na wszystko , lecz wiedziała że nie zrobie niczego głupiego i tak też było , napiłem sie kieliszka wódki i na tym był koniec. Tutaj jak jestem u siostry dostaję kary za bylę co na telefon i komputer na miesiąc. teraz już nie przyznaje się jej do niczego ponieważ wiem że źle by się to skończyło. Często kłamię bardzo często , wiem , że kłamstwo ma krótkie nogi , lecz nie mogę inaczej ponieważ dostałbym karę. Mam 17 lat i siostra chce mnie wychowywać zupełnie na odwrót jak to robiła mama, mówi mi że jak się nie chce dostosować to mam "spierd****" do ojca. W domu robię to co większość , może i więcej lecz sprzątam dom , wynoszę śmieci , segreguje śmieci , jestem na każde zawołanie i nadal siostra potrafi mi powiedzieć , że nic nie robię i siedzę przed kompem , siedzę na kompie rzadko ponieważ nie mam już takiej weny. Ale gdybym jej odpyskował lub powiedział że czegoś nie zrobie to odrazu dostaję karę. Wierzę , że siostra chcę dobrze dla mnie i mnie kocha, lecz nie chcę by wychowywała mnie na "nowo" Zastanawiam się co dalej będzie ze mną. Do teraz zastanawiam się kto zawinił w śmierci mojej mamy , czy Siostra dlatego , że znalazła gościa od kroplówek czy ten gościu , dlatego że kroplówki działają cuda i nie musi brać chemii. Dziękuje , że dotrwaliście do końca ale musiałem się rozpisać i wyżalić moją historią.
  • 19
@KresQus: Smutna sprawa. Przede wszystkim pogadaj z drugą siostrą, że chcesz jednak u niej mieszkać. Myślę, że siostry między sobą się dogadają. Jesteś na etapie dojrzewania, obierz sobie jakiś cel do którego będziesz dążył. Szkoda, że nie dotrzymałeś słowa z tymi używkami, ale właściwie po prostu nie przesadzaj z nimi, zwłaszcza alkoholem. I co ważne - zapisz sobie wszystko co związane z mamą, z czasem wspomnienia wyblakną.
@KresQus: ale mi przykro :( przede wszystkim zmykaj do drugiej siostry jeżeli jest taka możliwość, co z tego że teraz masz znajomych w mieście, skoro przez zmiany zachowania możesz ich szybko stracić. W tym wieku i z Twoją dojrzałością z pewnością znajdziesz nowych fajnych znajomych w innym miejscu a teraz zdecydowanie bardziej potrzebujesz miłości niż pieniędzy. Porozmawiaj z drugą siostrą o możliwości zmiany miejsca do życia (są wakacje więc teraz najlepiej
@KresQus idź do drugiej siostry, szkoda życia na podejście typu 'co teraz wszyscy powiedzą' i męczenie się w złych warunkach.
Przykro to mówić, ale daliście się #!$%@?ć na tych kroplówkach i sami zaszkodziliście mamie.
A poza tym:
Jeśli 200 zł miesięcznie uderza Co do głowy, to brzmi to conajmniej śmiesznie.
Robisz sporo błędów m. in. czasowniki kończy się na '-ął', nie '-oł'.
Nie szalej w klubach, rozwijaj się, bo zostaniesz nikim. Miałeś
co prawda , nie nazwałbym tego kieszonkowym, ponieważ 500 plus i renta dają 1300 zł dla mojej siostry, mam z tego 200 zł reszte bierze dla siebie


@KresQus: No, bo oczywiście mieszkanie, ubrania, prąd, woda, jedzenie nic nie kosztują, prawda?

Chodziłem do psychologa nawet 2 i każdy powiedział że nie trzeba ze mną nic robić , że jestem bardzo dojrzałym chłopakiem który nie ma problemów z psychiką.


Idź do trzeciego psychologa
Dziękuję bardzo wszystkim za ciepłe słowa jak i rady dzięki którym mam nadzieję zmienię podejście do alkoholu i imprezowania.

@ProResHq: Miałem na myśli to, że jedna siostra mówiła mamie, że wlewy są dobre a 2 że chemia ja się nie odzywałem ponieważ nie chciałem mamię jeszcze bardziej mętlić w głowię. Sam byłem neutralny do kroplówek, przekonywały mnie argumenty oby dwóch stron i nie miałem swojego zdania. Na zagranicznych forach wyczytałem ,