Wpis z mikrobloga

Nie polecam wychodzenia do ludzi. Jestem starym (31) samotnym przegrywem. Postanowiłem jednak w ładną pogodę wyjść "na miasto do ludzi". Poszedłem sobie na spacer do śródmieścia Gdańska. Wszędzie tłumy. Wszędzie szczęśliwi, zakochani ludzie. Śmieją się, trzymają za racę, całują, siedzą grupami w ogródkach restauracyjnych, rozmawiają, piją i bawią się swoim towarzystwem. Dosłownie na każdej ulicy śródmieścia taki widok. Ja sam, jak #!$%@?, przechodziłem obok. Czułem się jak odpad niepasujący do tego miasta. Zjadłem loda i szybko się zwinąłem do domu. Miałem doła przez 2 dni. "Wychodzenie do ludzi" jest dla w miarę atrakcyjnych osób, które mają znajomych. Ja jestem grubasem i nie mam ani jednego kolegi czy znajomego. Wychodzić to sobie mogę, do sklepu po czipsy.
#przegryw #samotnosc
  • 90
@choochoomotherfucker:

Już kilku mirków w tym wątku zaproponowało OPowi spotkanie, ciekawe, czy do jakiegoś dojdzie. Bo trochę już na tym portalu siedzę i zauważyłam, że większość takich osób tylko narzeka i użala się nad sobą, ale żeby zrobić coś w kierunku poprawy sytuacji, to już nie bardzo. Zresztą przypomniało mi się, że kiedyś jakiś mirek z Krakowa narzekał na samotność, zgłosiło się trochę chętnych na spotkanie, w tym ja, gość do
@vortop: Gówno prawda a nieprawda. To co napisałeś to stereotypy i nieprawda. Ludzie po studiach są nadal młodzi i wychodzą dużo na miasto. Najpóźniej na studiach? Szybko sie musisz starzeć skoro tak twierdzisz. Ale tak nie jest. Ja widzę inaczej, bo wychodzę do ludzi i mam znajomych w różnym wieku. Tak naprawdę w każdym wieku można kogoś poznać. Są nawet kluby 30+, 40+. To nie jest wyrok. Tym bardziej przed 30