Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

https://myanimelist.net/anime/39790/Adachi_to_Shimamura

Adachi and Shimamura

Adachi to autystyczna dziewczyna z trudnym charakterem, stroniąca od ludzi. Dodatkowy problem pojawia się, gdy odkrywa w sobie zauroczenie koleżanką ze szkoły i nie wie jak sobie poradzić z tym uczuciem i samym faktem swojej kiełkującej homoseksualności. W połączeniu z jej zaborczością i mentalną niedojrzałością wyłania się obraz postaci, która jest trochę creepy stalkerem. Obiektem jej westchnień jest Shimamura, pół-normiczka z klasy. Dlaczego tylko pół? Bo jest leserem, leniem śmierdząco-wagarującym. Ma co prawda jakieś koleżanki, ale raczej latają jej koło nie powiem czego, a kontakty utrzymuje ze względu dopasowania się do grupy. Dziewczęta zawiązują znajomość przy pomocy wspólnego wagarowania i szybko przypadają sobie do gustu. Tylko jest jeden problem, bo Adachi jest HORRRRRNIIIIIII, a Shimamura się cieszy że ma taką śmieszno-dziwną koleżankę. Główna treścią anime jest zbadanie tego dysonansu rozjechanych oczekiwań. I całe szczęście, nie poprzez instant homotransformację z dupy drugiej postaci przy pomocy zaawansowanej lezbomancji.

Tytuł z tego co widziałem zebrał sporo słabych recenzji, a zarzuty sypią się z różnych stron. Z lewej bo homoseksualizm jest ujęty w pełnej zaburzeń Adachi i HURR DURR szkalowanko my jesteśmy przecież normalni, z prawej strony bo kolejna propaganda LGBTQWERTY. Od fanów Yuri, bo oni to by chcieli żeby dziewczynki ramciamciam i od fanów romansów bo to #!$%@? nawet nie jest romans.

Tak więc dla kogo jest ten tytuł? No dla mnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Seria mocno przypomina mi Kuzu no Honkai. Ale nie ze względu na ruchanie, bo nie ma tu absolutnie nic i jest totalnie waniliowo, tylko ze względu na bogate monologi wewnętrzne postaci opisujące ich uczucia oraz np. różne perspektywy odebrania tej samej sytuacji. Jest to element naprawdę ciekawy, zdecydowanie najmocniejszy w serii, ponieważ nadaje postaciom rzadko spotykanej głębi. Niesamowicie przyjemna odmiana od wszelkich LGBTerskich tytułów gdzie szczytem wysiłku jest sypnięcie tokenowymi bohaterami i ogłoszenie zwycięstwa. Tutaj wszystko zostało zbudowane od solidnych podstaw, nie odniosłem wrażenia, że cokolwiek jest tu upchnięte kolanem na siłę.

Jeżeli chodzi o fabułę, jest praktycznie nieistniejąca. Nie ma tutaj jakichś poważniejszych dram, poza tymi rodzącymi się w zwichrowano-niedojrzałej psychice Adachi. Nie ma też jakichś wydarzeń wyraźnie pchających akcję do przodu. Jest to seria mocno statyczna opierająca się głównie na przeżyciach wewnętrznych postaci. Jeżeli nużą was takie rzeczy, raczej nie ma co się zbliżać, to 80% zawartości, a pacing walczy o tytuł najwolniejszego we wszechświecie. Mi oglądało się to bardzo przyjemnie i przystępnie, chociaż można odnieść wrażenie, że cały ta seria to jeden wielki filler.

Niestety jest też ten minus co zawsze, niedokończona historia, niepozamykane wątki (albo nawet nie do końca otwarte, jak w przypadku postaci Yashiro) i idź kup pan nowelkę.

tl;dr
Bardzo sympatyczna, mocno obyczajowa homopropaganda. Wreszcie coś z gatunku, co nie jest #!$%@? virtue signaling kasztanem.
  • 2