Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Odkąd pamiętam, moim marzeniem było zostanie na uczelni i praca naukowa, ale mój entuzjazm słabł z każdym kolejnym rokiem spędzonym na uczelni. Gdy na piątym roku dostałem propozycję zostania w katedrze, mogłem jedynie kulturalnie podziękować, mimo że byłbym w sytuacji w pewien sposób uprzywilejowanej. Wtedy nie było jeszcze szkół doktorskich i stypendia doktoranckie otrzymywali wyłącznie niektórzy. Ja miałbym ten komfort, że dodatkowo byłbym jako doktorant zatrudniony, więc pieniądze mógłbym otrzymywać nawet z 2 źródeł. Żeby nie było zbyt kolorowo, dodajmy, że z tytułu umowy o pracę na państwowej uczelni, otrzymywałbym zawrotną kwotę... 1900 zł netto xD Od tamtego czasu doktorat i tzw. "kariera na uczelni" stały się dla mnie synonimem przegranego życia. Spędzać najlepsze lata na kłanianiu się w pas uczelnianemu PRL-owskiemu betonowi, użerać się z rozrośniętą biurokracją i produkować się na zajęciach dla studentów, których w większości interesuje tylko zdobycie zaliczenia. Prawda jest taka, że w takich krajach jak Polska uprawia się zazwyczaj (oczywiście z wyjątkami) parodię nauki, bo albo przeznacza się na nią tak małe środki, że po prostu nie da się robić niczego wielce nowatorskiego (głównie nauki techniczne), albo sama dziedzina jest tak nierozwojowa, że "kariera naukowa" polega na odkrywaniu koła po raz enty (kierunki społeczne i humanistyczne). Większość studenckich konferencji naukowych, zwłaszcza z jakiegoś tam prawa czy innych socjologii, to jest cyrk na kółkach, a wystąpienia podczas nich to nic innego jak przedstawianie mizernych slajdów w powerpoincie na poziomie referatu w 3. klasie gimnazjum.

#przegryw #zalesie #gorzkiezale #studbaza #oswiadczenie #takaprawda #przemyslenia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6094528e5a0849000ad36e80
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 2