Wpis z mikrobloga

Klapsy. Czyli jak będąc głupszym od swojego dziecka, nadal mieć nad nim władzę.

Nienawidzę tej metody tresury swoich dzieci. Jest wyraźna różnica między tresurą, a wychowaniem. Zwierzęta się tresuje, bo nie mają takich zdolności poznawczych jak ludzie i raczej nie przetłumaczysz psu, że to nieładnie sikać na dywan i pańcia musi potem sprzątać, albo jak cię ugryzie to cię boli. Z psem sprawa wygląda krótko. Dajesz mu smakołyki, nagradzasz go, albo co bardziej agresywnie, bijesz go, gdy zrobi coś co nie powinien. Mniejsza z tym. Gdy są dwa małe pieski i oba się nawzajem gryzą to uczą się, że jednak jak zrobią to za mocno to drugi psiak odda i samemu czują ten ból. Uczą się wtedy, by nie przesadzać, albo zaprzestają tej formy zabawy.

Do psa możesz podejść miłością i dobrocią, a i tak się wszystkiego nauczy. Jeśli używasz siły, to znaczy, że nie potrafisz podejść do zwierzęcia, które w teorii jest głupsze od ciebie, albo brak ci cierpliwości i żądasz szybkich efektów.

Z dziećmi jest inaczej i cała moja wypowiedź jest czysto subiektywną opinią, opartą na moich doświadczeniach.

To jak się podchodzi do wychowania dzieci to kwestia indywidualna. Są osoby, traktujące je jako swoją maskotkę, niektórzy jako balast, niektórzy widzą w nim człowieka i wiele, wiele innych. Nie skupiam się na tym. Gdybym miał kiedyś dziecko, to starałbym się nigdy nie podnieść na niego ręki. Uważam to za tchórzostwo, niemoc w stosunku do niego, oraz chodzeniem na łatwiznę w wychowywaniu. Co ja mogę wiedzieć, skoro nigdy nie miałem dzieci? Mogę tylko opowiedzieć się po jednej stronie barykady, gdy była stosowana na mnie tresura i na doświadczeniach innych osób.

Dzieci nie mają wyrobionych schematów, opinii i moralności. Wszystkie te słowa są niezrozumiałe i zachowania, jakie w młodej osobie się wykształcają, trwają latami na podstawie doświadczeń i obserwacji najbliższego otoczenia. Dziecko nie staje się tym o czym ględzą rodzice, a tym kim oni są. Jeśli bluźnisz w jego obecności to potem niech cię nie łapie zdziwienie, że robi to samo.

Kiedyś przeczytałem fajne zdanie. Dlaczego dzieci płaczą na początku z byle powodu? Bo każdy, nawet najmniejszy dyskomfort jest bólem jakiego nigdy w życiu nie doświadczyły. Gdy się urodzi to napływa do niego tyle bodźców, że nie jest w stanie tego ogarnąć i płacze. Płacze bo temperatura spadła o 1 stopień i nigdy wcześniej nie czuło, aż tak wielkiego zimna. Temperatura skoczy o 2 stopnie w górę? Płacze, bo nigdy nie było jej aż tak gorąco. Płacze bo jest głodne, płacze bo chce spać, płacze bo oddało się defekacji itp. Itd. Będzie płakać często i gęsto, samemu tego nie rozumiejąc i pierwsze lata to jest katorga dla rodziców.

Posiadanie potomka to olbrzymia odpowiedzialność i wysiłek. Praca na pełen etat, jak to niektórzy się nabijają z mamusiek. Z jednej strony się zgadzam, z drugiej niekoniecznie. Zazwyczaj #!$%@? takie osoby hipokryzja i chodzenie na łatwiznę, a osoby zajmujące się prawdziwym wychowaniem nie mają czasu na takie wpisy, bo dziecko zajmuje 100% wolnego czasu. Jest zachłanne i będzie tego wymagać, chyba że dasz mu telefon, telewizję, konsolę i masz spokój. Tylko że w przyszłości będziesz zbierać tego żniwo.

Ja w swoi życiu byłem tyle razy tłuczony pasem, że nie pamiętam za co dostawałem. Po prostu mogłem wrócić od spotkania rodzinnego, gdzie bawiłem się z kuzynami i dostać ,,#!$%@?” (pieszczotliwie nazywany przez mojego rodziciela) i usłyszeć żebym się domyślił, za co. Raz dostałem za powiedzenie #!$%@?, drugim razem za zabranie zabawki kuzynowi itd. Jednak połowy nawet nie pamiętam za co dostałem, aż w końcu na imprezach rodzinnych wolałem usiąść i siedzieć parę godzin, bo czego mógłbym nie zrobić to bym dostał ,,#!$%@?”.

#!$%@? dostawałem za uwagę w dzienniku, za ocenę poniżej 4 (3+ też się kwalifikowało), za to że nie pilnowałem limitu gry na komputerze i zamiast grać 2 godziny siedziałem 2 godziny i 10 minut. Za nieprzestrzeganie szlabanów, które były dodatkiem do #!$%@?. Za zachowanie, za przeklinanie, za pyskowanie, za chęci do życia (dosłownie, dzisiaj wiem, że to było domyśl się), raz dostałem #!$%@?, bo zamiast uczyć się do sprawdzianu z angielskiego czytałem książkę! #!$%@? to był bat, a mój rodziciel był katem. Chodziłem jak w szwajcarskim zegarku, bojąc się robić cokolwiek, bo nigdy nie wiedziałem za co dostanę. Skuteczna tresura, rodzice sobie wyhodowali pieska.

Rodzice sami skończyli zawodówkę, jednak ja miałem iść na studia. Rodzice wolny czas spędzali przed telewizorem i odpoczywając. Ja miałem się uczyć. #!$%@? i darli na siebie mordę. Ja miałem być grzeczny. Itp. Itd.

Wszystko oczywiście dla mojego dobra!

Dla ich dobra! Czułem się jak maskotka, którą można się pochwalić i która ma utrzymywać rodziców i podać szklankę wody, gdy już nie będą w stanie pracować. Miałem dać im wnuki, miałem mieć pieniądze, miałem być kimś. Bo sami nic nie osiągnęli, więc ambicje wylali na mnie.

Kiedy pozbyłem się kata nad głową to wszystko i tak szlag trafił. Bo przestałem się uczyć, jak całe życie nie mogłem grać na komputerze, tak teraz poświęcałem 100% mojego wolnego czasu na to. Zdawałem z klasy do klasy, wcale nie ledwo, ale nie robiłem nic ponadto co musiałem zrobić. I zrobiłem wszystko na przekór rodzicom, żyłem i korzystałem z życia. Oczywiście na sposób wytresowanego psa, które było tłuczone za byle co. Czyli komputer i internet, bo byłem pozbawiony jakichkolwiek relacji z innymi ludźmi, a teraz chociaż nie byłem przywiązany do książek.

To i tak łagodna historia. Bywają gorsze.

Jednak można ze swoim dzieckiem rozmawiać, tłumaczyć i dawać kary adekwatne do popełnionych czynów. Jak twój syn, mówi babci Helenie, że jest gruba, to możesz mu wytłumaczyć, żeby tak nie robił. Jeśli nie dociera, to możesz ewentualnie wskazać mu jakąś wadę w nim, a ty masz odstające uszy. Obrazi się? Rozpłacze? No to pomyśl jak babcia Helenka się czuje. Jak mimo to i tak nie dotrze, to możesz powiedzieć, że dostanie karę na coś, przez określony czas. Znów babci to powie? Dajesz karę i informujesz dlaczego. Możesz wtedy dziecko nauczyć, że:
1. Kogoś to boli tak samo jak i jego by bolało (coś jak przykład z psiakami na początku).
2. Za swoje czyny ponosisz konsekwencje.

To tylko przykład wymyślony przeze mnie. Jest mnóstwo książek, albo porad w internecie jak wychowywać swoje dziecko i co możesz zrobić, bo mimo dobrych chęci, możesz odwalić coś co nie przyniesie dobrego skutku.

,,No dobra! Ale jak gówniarz tak odwala i nie jestem w stanie nic z tym zrobić i tylko bicie mi zostało?”
,,A ile dziecko ma lat?”
,,16”
,,xD”

Fajną ciekawostką, którą dowiedziałem się na terapii, było to, że dziecko wychowuje się maksymalnie do 15 roku życia, a potem to już machina rusza i nie jest się w stanie nic zrobić, bo zdobyło już doświadczenia potrzebne do ruszenia w świat, a wiek po tym jest weryfikacją wszystkiego czego do tego pory się nauczyło i poznało. Jak ktoś się budzi po tylu latach i zdaje sobie nagle sprawę, że ma przed sobą człowieka, a nie maskotkę, to już za dużo nie zrobi. Bo gdy był czas na wychowywanie to robiło się tresurę, albo olało się całkowicie sprawę. Jeśli się tresowało to teraz odczuwa się bunt na wszystkie zasady, które były wpajane na siłę, a jeśli się olewało to brało wzorzec z innych źródeł. Koledzy, koleżanki inne autorytety. Internet jest w tym względzie też okropnym miejscem, gdzie wpaja się młodym osobom jakieś wzorce. Jeśli ty się nie wziąłeś za wychowanie, to wziął się ktoś inny.

Można teraz dalej stosować tresurę, ale im później dziecko przeżyje bunt, tym gorzej. Można dalej olewać i nie wiesz jakie skutki tego to za sobą poniesie, albo próbować działać. Tylko, że ta ostatnia opcja będzie najbardziej czasochłonna i będzie kosztować więcej wysiłku niż to co by się robiło przez okres dziecięcy, gdy jeszcze się miało realny wpływ i autorytet w oczach dziecka.

Wracając do tematu. Mamy XXI wiek dostęp do internetu, psychologów, książek. Mamy więcej wiedzy niż mieliśmy kiedykolwiek wcześniej, a mimo to, ludzie nadal nie są gotowi na rodzicielstwo i idą na łatwiznę. Jesteś dorosły, masz doświadczenie życiowe i nie potrafisz sobie poradzić? Jesteś na każdym kroku lepszy od tego dziecka, a mimo to, uważasz klapsy za dobre wyjście? Masz człowieka przed sobą, a nie zwierzę.

#smiecizglowy epizod 38

#wychowanie #rodzice #rodzicielstwo #przemyslenia #tresura #depresja #zaburzeniaosobowosci #przegryw
Garztam - Klapsy. Czyli jak będąc głupszym od swojego dziecka, nadal mieć nad nim wła...

źródło: comment_1619267513gvLJxgtDVItjRRBb2u62Ag.jpg

Pobierz
  • 121
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Devilus: poczytaj niektóre komentarze w tym wpisie (°° to jest dramat i nie spodziewałem się takiej reakcji ludzi, albo gorsze historie tu są.
Co do mnie, to jeszcze mogę powiedzieć że mieszkałem na wsi, a tam czas płynie wolniej.
  • Odpowiedz
@Garztam: ciężko mi się to czytało, bo rozumiem z własnego doświadczenia, przez co przeszedłeś. Moja matka przestała mnie katować (nawet biciem nie można było tego nazwać) jak miałam 14 lat. Uciekłam wtedy z domu, pierwszy raz (było tego więcej), z zamiarem zabicia się. Dobra, nie jestem w stanie więcej napisać, już i tak się zdenerwowałam. Dziś mam 28 lat i jednym z powodów, dlaczego rezygnuję z rodzicielstwa, jest właśnie moje
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@JanTadeusz: ja zdając sobie sprawę z moich słabości, raczej bym się tego nie podjął. Teraz jest mi ciężko wszystko ogarnąć, a co dopiero mając dziecko. To jest poświęcenie całkowicie i nie chciałbym takiej odpowiedzialności. Na pewno póki bym nie ogarnął swojego życia.

@Sandrinia: wołam, bo użytkownik wyżej zawołał mnie przez przypadek
  • Odpowiedz
@furmaniok: a i najlepsze bylo gdy mialem juz z 14-15 lat i zaczalem podczas #!$%@? mnie krzyczeć ratunku, pomocy XD
Moi bracia ktorzy dzis siedza w wiezieniu do mnje ze jestem #!$%@? bo nawet #!$%@? nie umiem dostac XD
Swoja droga to jak brat wracal pijany to stawalem w obronie rodzicow bo ich chcial #!$%@?, i koniec koncow to ja sie z nim bilem.
Dzis zero kontaktow i jestem szczęśliwy
  • Odpowiedz
@JanTadeusz: nie będę, bo dzieci nie lubię odkąd sama byłam jeszcze dzieckiem i spędzanie czasu w ich towarzystwie to dla mnie katorga. Niebieski ma wobec nich takie same odczucia. Wprawdzie nigdy bym dziecka nie uderzyła, ale nie chciałabym spędzać z nim czasu, a dziecko potrzebuje nie tylko miłości, ale i przede wszystkim masę czasu. Nie wierzę też w zapewnienia w stylu "przy twoim ci się odmieni". Nie zamierzam ryzykować, tu
  • Odpowiedz
@JanTadeusz: nie będę, bo dzieci nie lubię odkąd sama byłam jeszcze dzieckiem i spędzanie czasu w ich towarzystwie to dla mnie katorga. Niebieski ma wobec nich takie same odczucia. Wprawdzie nigdy bym dziecka nie uderzyła, ale nie chciałabym spędzać z nim czasu, a dziecko potrzebuje nie tylko miłości, ale i przede wszystkim masę czasu. Nie wierzę też w zapewnienia w stylu "przy twoim ci się odmieni". Nie zamierzam ryzykować, tu
  • Odpowiedz
@Garztam: bardzo ważny wpis, najgorsze jest to że każdy psycholog wie to co napisałeś, to jest powszechna wiedza i nie tylko powszechna ale sami bijący dzieci wiedzą że to temat tabu. Dlaczego? A dlatego bo nigdy tego #!$%@? nie spuszczają przy ludziach, gdyby uważali że to w porządku i normalne tak jak mycie rąk przed jedzeniem to nie czekali by z tym do powrotu do domu.
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande:

No właśnie, ale już jakoś postulaty zakazu krytykowania dziecka się nie pojawiają ( ͡° ͜ʖ ͡°). Tak jak pisałem - kwestia odpowiedniego doboru kary do winy. Zasłużony klaps to nic złego, tak samo jak zasłużona krytyka.

Nie zgodzę się, dziecku trzeba po pierwsze wytłumaczyć co robi złego, a w sytuacji gdy to nie pomoże można wyznaczyć adekwatną karę i wcale ona nie musi być cielesna,
  • Odpowiedz
@Zgrywajac_twardziela: A kto powiedział, że musi być cielesna? Nie musi, a może. A w określonych sytuacjach ma być przede wszystkim skuteczna i odstraszająca od określonych (np. autodestrukcyjnych) działań.
Tak jak pisałem wcześniej - w wieku 3-4 lat lubiłem skakać z wysokich mebli. Rozcięta głowa nie robiła na mnie wrażenia, a słowa o "skręconym karku" brzmiały jak zaproszenie do zabawy. W końcu któregoś razu ojciec przylał mi pasem w tyłek. No
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: Mógł Ci zabrać zabawki, nie wpuszczać za karę do pokoju gdzie były te wysokie meble, zawsze jest możliwe jakieś inne rozwiązanie, tylko trzeba się wysilić. Ja jestem przeciwnikiem bicia dzieci w jakikolwiek sposób, bardzo fajne jest to porównanie do starszych ludzi którymś ktoś tu zarzucił, uważasz że bicie staruszków z demencją to coś ok? Przecież tak samo jak dzieci nie rozumieją ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Mógł Ci zabrać zabawki


@Zgrywajac_twardziela: To tym bardziej z nudów wdrapałbym się na meble. Nigdy nie robiły na mnie wrażenia żadne szlabany. Nigdy nie miałem i nadal nie mam większego przywiązania do rzeczy materialnych ( ͡° ͜ʖ ͡°).

nie wpuszczać za karę do pokoju
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande:

To tym bardziej z nudów wdrapałbym się na meble. Nigdy nie robiły na mnie wrażenia żadne szlabany. Nigdy nie miałem i nadal nie mam większego przywiązania do rzeczy materialnych ( ͡° ͜ʖ ͡°).

O, i ile mieli mnie tam trzymać w odosobnieniu w pokoju bez mebli? Miesiąc? Rok?

Aż byś się nauczył
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande:

któregoś razu ojciec przylał mi pasem w tyłek

Ale klaps to nie jest bicie

To ja już nie rozumiem, oberwałeś pasem, czy dostałeś klapsa? Bo dla mnie klaps to uderzenie w tyłek otwartą dłonią, a nie bicie pasem ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
Tez wiele razy dostałam po dupie czy książka w glowe, jak coś zrobiłam źle. Najwiecej za oceny, bo resztę rzeczy raczej byłam grzeczna. Czasem jak wyszłam z domu o 6 rano, a wracałam o 21 bez informacji (telefonow jeszcze wtedy tak nie było) z pasa dostałam raz w zyciu i pamietam, ze to było od ojca, kiedy w dniu komunii wyszłam w białej sukience po obiedzie, zostawiajac gości w domu i sama
  • Odpowiedz