Wpis z mikrobloga

@rmweb: Po tych i innych słowach tej rozkładającej na łopatki książki kiedyś zrozumiałem, że chan nie tyle jest buddyzmem (jak głosi obiegowa opinia), co przede wszystkim kontynuacją taoizmu. Długo mi to zajęło, choć jestem religioznawcą.
Jeszcze jedno. Przestrzegam przed tą książką - polskich wersji mamy od liku (w ogóle tłumaczeń jest chyba setki, zwykle niekompetentnych). Porównując je odkryłem, że ta prastara pozycja jest wylęgarnią szurostwo wszelkiej maści. Dawno nie widziałem tyłu
@biliard: Dobrze wiedzieć. Orientujesz się, który przekład jest najmniej okaleczony (na polski lub na angielski)? Przymierzam się do przeczytania, a nie chciałabym nadziać się na czyjąś radosną twórczość w przekładzie.
@Apaturia: Np https://taoism.net/tao/tao-te-ching-online-translation/
Dobrze poczytać wykłady A. Wattsa. Nic polskiego pod żadnym pozorem! Ostatnio, jak sprawdzałem popularne tłumaczenie, to okazało się przekładem z.. rosyjskiego. Nie mamy w kraju ani jednego tłumacza chińskiego, który miałby obeznanie filozoficzne. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Swoją drogą, piękna, przepiękna książka! Powiedzieć, że polecam, to jak nie powiedzieć nic. Tak działa filozofia Dalekiego Wschodu. Kiedyś, jak wpadłem na raptem kilka akapitów pewnego dzieła, to tak