Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki opiszę swoją sytuację i bardzo bym prosił o szczere opinie, zaczerpnąłem już opinii rodziny, bliskich jak i terapeuty. Ale im więcej o tym myślę, tym bardziej nie wiem co zrobić.

29 miesięcy temu rzuciła mnie dziewczyna, miałem 23 lata po 4 latach razem. Ona miała 21 lat, od 3 lat mieszkaliśmy razem. Ale ja byłem okropny dla niej. Wpadłem w mocną depresję, miałem różne problem z którymi sobie nie radziłem. Zrezygnowałem ze wszystkiego, zawaliłem studia, nie miałem sił wstawać do pracy. Nie chce się zagłębiać, ale sytuacja rodzinna mnie przerosła. Później pociąłem sobie ręce, ale tak pomyślałem, że to można zawsze, a wiedziałem, że moja mama tego nie przeżyje, bo miała tylko mnie. Zadzwoniłem po karetkę, trafiłem do szpitala zamkniętego, wyszedłem ze szpitala zacząłem powoli rozwiązywać swoje problemy, zacząłem pracować nad sobą, zacząłem to robić wszystko dla mamy. Poszedłem na terapię, brałem antydepresanty, po jakimś pół roku pogadaliśmy z byłą zapytała co u mnie, wszystko opowiedziałem, co było błędem, ona w tym czasie już się z kimś spotykała, nawet się ucieszyłem z tego powodu, chociaż też trochę zabolało. Bo zasługiwała na kogoś dobrego dla niej, naprawdę to była świetna dziewczyna, po prostu doszło do takiego momentu, że pochłonięty przez swoją depresję, problemy ze sobą, potrafiłem przespać cały tydzień, niejednokrotnie padły słowa które miały prawo ją bardzo zaboleć.

Później złożyłem jej tylko życzenia na urodziny, jakieś 5 miesięcy później. Dałem jej spokój, bo nie zasługiwała na to co ze mną przeżyła. I jak już zacząłem wychodzić na prostą to cholernie mnie bolało nie to, że odeszła, bo to się zdarza, ale fakt jaki dla niej byłem.

Później się skupiłem na sobie żeby się ogarnąć. Dokończyłem studia, znalazłem pracę, ruszyłem ze swoją firmą, cały czas chodząc aż do dzisiaj na terapię, po roku siedzenia w domu zacząłem wychodzić do ludzi, zacząłem się powoli cieszyć życiem.

Miesiąc temu się spotkaliśmy przypadkowo, przyszła do mnie, bo akurat około 500 metrów od mojego bloku się spotkaliśmy. Przegadaliśmy kilka godzin o tym co było, co u nas, itd. itd. Obecnie ja mam 26 lat, ona 24. Zaczęliśmy pisać na messengerze, coraz częściej, coraz częściej, aż w piątek się spotkaliśmy pogadać i pograć w fifę (jest lepsza ode mnie). I na pożegnanie zapytała czy moglibyśmy spróbować. A ja nie wiem. Ja nadal ją kocham, nie miałem od tamtej pory nikogo, w sumie nawet nie szukałem. Ale boję się, że sobie nie poradzę, ogólnie ze wszystkim idzie mi naprawdę świetnie, mam super pracę, świetnych przyjaciół, nie pamiętam kiedy miałem ostatnio zły humor, a nawet jak miałem to dzwonię do mojego terapeuty, który jest świetnym gościem, z bardzo dużą wiedzą i szybko ustawiam się do pionu. Ale boję się, że mogę ją znowu skrzywdzić, a tego na pewno bym sobie nie wybaczył. Sam sobie też już radzę ze wszystkim, tylko jest takie powiedzenie, że jak raz masz próbę samobójczą to to będzie zawsze wracać do Ciebie. Co prawda odką wyszedłem ze szpitala co było 27 miesięcy temu ani raz nawet o tym nie pomyślałem, to najgłupsza rzecz jaką można zrobić. Wiem, że mógłbym dać jej to czego wtedy nie umiałem. Stabilizację i bezpieczeństwo, ale boję się, że właśnie w pewnym momencie coś wróci i znowu zacznie się to samo.

Bardzo bym chciał z nią spróbować, ale naprawdę się boję. Czy uważacie, że jest sens ryzykować? Może jakoś się zabezpieczyć, nie wiem.

#zwiazki #rozstanie #zerwanie #ex #powrot

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6033ff4a457f0a000b19f532
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 15
@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli odeszła bo byłeś "równią pochyłą" to może warto spróbować, skoro się dźwignąłeś.
O ile to nie ona wpędzała Cię w nieradzenie i depresję w trakcie związku.

Choć lepszą kobietą byłaby taka, która zgodnie z tekstem

Ale miłość kiedy jedno spada w dół

Drugie ciągnie je ku górze

no ale to się wyjątkowo takie trafiają.

No i przed powrotem przepracuj sam ze sobą temat "ona miała pełne prawo mieć kogoś
@AnonimoweMirkoWyznania Z tego co piszesz wychodzi na to że dorobiłeś się na prawdę dużej samoświadomości. Wiesz jakie były przyczyny i skutki tego co działo się w twojej głowie + zyskałeś na doświadczeniu. Wiesz że jest już ok, a jak coś zacznie ci się znowu paprać z psychą to wiesz do kogo się zgłosić o pomoc. No i zwróciłbym też uwagę na to że już jesteś po tym bałaganie ze studiami i tym
@AnonimoweMirkoWyznania: czego dokładnie się boisz? Jeżeli masz uzasadnione podejrzenie, że związek z nią mógł się przyczynić do twoich problemów (a najlepiej jeżeli do tego rozumiesz czemu tak było) to warto to przemyśleć, ale jeżeli nie i faktycznie zrobiłeś takie postępy, to karanie się bezpodstawnymi ograniczeniami nie doprowadzi do niczego dobrego. Powiedzeniami o wracających próbach się nie przejmuj, to nie magiczne wahadło z wiejskich porzekadeł decyduje o tym, jak będzie wyglądać twoje
OP: @uhu8: to że w międzyczasie miała kogoś, to przecież normalna kolej rzeczy, nie jesteśmy dziećmi żeby rozmyślać o takich rzeczach.

@wykry: wydaje się zdawać sobie z tego sprawę, zresztą też o tym rozmawialiśmy.

@kupczyk: miałem od niej wsparcie, ale je odrzucałem bo to osoba która chce działać, a ja w tamtym czasie potrzebowałem czasu, żeby sobie chociaż trochę poukładać w głowie co przyczyniało się do sprzeczek. A
Choć lepszą kobietą byłaby taka, która zgodnie z tekstem


Ale miłość kiedy jedno spada w dół

Drugie ciągnie je ku górze


@uhu8: brzmi jak idealny przepis na masochistyczny skazany na porażkę związek
Jasne, że druga osoba powinna motywować do rozwoju i w ogóle, ale jeśli druga osoba nie zamierza podjąć leczenia ani nic ze sobą zrobić, a prócz tego zatruwa Ci życie to...
sorry... nie bez powodu wykopki krzyczą, by nie
OP: @kt13: Ja się z Tobą zgadzam, dlatego mam opory przed tym, może wtedy tego nie widziałem, natomiast teraz jestem bardziej świadomym człowiekiem. Tak, dlatego ja mam opory, nie chcę jej marnować kolejnego roku, dwóch czy pięciu. Właśnie dlatego, że można pomóc, ale nie osobie takiej jak ja 30 miesięcy temu.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: LeVentLeCri
@uhu8: OP twierdzi, że dziewczyna go rzuciła, bo nie dawała sobie rady z tym wszystkim i że OP mówi jej rzeczy które ją boląały Jeśli jej mówił w przypływie złości, że mu łamie serce i doprowadza niemalże do śmierci (zdarzyło mi się) to nie dziwię się, że spakowała manatki, zwłaszcza, że sama czuła się winna tego, że OP ma depresję. Zresztą to nie wstyd nie udźwignąć czegoś.... nie każdy daje sobie