Wpis z mikrobloga

@jr11 w moim otoczeniu za dzieciaka nazywaliśmy to dupolot a dalczego to nie wiem choć raz kolega podczas zjazdu z górki w lesie na tym jak się wpiepszyl na pniaka co był schowany pod śniegiem to poleciał choć z "dupoślozgu" zostały tylko kawałki i rączka w dłoni
  • Odpowiedz
@zimawskandynawii: kiedyś jakieś patusy wyrwały klapę przednią od jakiegoś grata i sobie w kilka osób na tej klapie zjeżdżaliśmy aż koleś źle kierował i jebnęliśmy w drzewo z dużą prędkością - wstrząśnienie mózgu rzyganie i karetka ehhhh to były emocje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@zimawskandynawii ja mogłem o takim po marzyć :)
Ja miałem karton albo folie jakieś z krzaków wyjęte. Spędzałem na Górce całe dni i byłem wiecznie mokry. To były najlepsze chwilę w życiu. A córka 3rok czeka na śnieg. Dramat.
  • Odpowiedz
@zimawskandynawii: Jak byłem dzieckiem to latało się. Budowało się nawę 1,5m skocznie i leciało barwę po 10-12m. Pierwsze moje spotkanie z poważna inżynieria. Budowanie toru rozbiegowego i skocznie odpowiedni wyprofilowane aby lecieć daleko a nie wysoko. Jedyne co mas ograniczało to długość rozbiegu i ewentualnie.
  • Odpowiedz
@zimawskandynawii zdecydowanie dupolot. Pamiętam jak za dzieciaka na kolonii w Zakopanem zrobiliśmy sobie skocznie na schodach kościola przy Krupówkach. Lataliśmy aż na drugi koniec drogi a ile było wtedy widzów i jaki doping.
  • Odpowiedz