Wpis z mikrobloga

Zainspirowany wpisem @Katos również opiszę wam swoją wigilię, lecz nie z bieżącego roku, a zeszłoroczną.

24 grudnia 2019 roku, godzina 11:00. Przygotowania do wigilii trwają w najlepsze, ale do domu wraca ojciec. Godzina powrotu w ogóle mu nie przeszkadzała - był już #!$%@? jak świnia. Atmosfera błyskawicznie zrobiła się gęsta jak mleko, przeczuwałem że coś się stanie i wyciągnąłem z kurtki gaz pieprzowy, po czym schowałem go do kieszeni spodni. Ojciec awanturę zaczął od matki i wytykania jej wszystkiego co przyszło mu do głowy. Mama ignorowała to co mówi i ze łzami w oczach kontynuowała pracę w kuchni. Później ojciec zaczął obrażać mnie. Nie pamiętam już co dokładnie mi wtedy powiedział, ale wiem, że odpowiedziałem mu wprost, że jest alkoholikiem.
Słowa te zadziałały na niego jak płachta na byka - ojciec zdjął sweter, zacisnął pieści i rzucił się na mnie by mnie pobić. Nie udało mu się - od samego początku trzymałem palec na gazie pieprzowym i do dziś jest to jedyny moment kiedy faktycznie go użyłem.
Godzina 12:30 - W momencie, gdy ojciec osuwając się po ścianach próbował dotrzeć do łazienki by przemyć oczy, ja zadzwoniłem na policję by to zgłosić, a moja mam zaczęła się pakować. Ja poszedłem do swojego pokoju ze łzami w oczach, po części od gazu pieprzowego który również odczułem, a po części że stresu tą sytuacją. Przez godzinę wysłuchiwałem gróźb mojej śmierci wybiegających z łazienki. Ojciec nawet próbował wbiec po schodach by zrealizować drugą próbę pobicia - na szczęście gaz ponownie załatwił sprawę.
Godzina 14:00 - Policja zgarnęła mojego ojca i pilnowała, by nie przeszkadzał nam w wyprowadzce do babci. Przełamałem się opłatkiem z babcią wiedząc, że prawdopodobnie już nie zobaczymy się przez długi czas. Wyszedłem z domu, pożegnałem się z psem i wszedłem do auta. Ostatni raz w życiu widziałem wtedy mojego ojca, patrząc na niego z okna samochodu - pijanego, w towarzystwie dwóch policjantów z zapłakaną babcią obok - i tak go zapamiętam.

24 grudnia 2020 roku - moja mama jak zawsze zajęta przygotowaniami do Wigilii. Tym razem jednak jest szczęśliwa - powiedziała, że to będą pierwsze w jej życiu spokojne święta. Nawet nie prosiła o to, by były szczęśliwe, chciała jedynie spokoju w tym okresie, tyle wystarczyło by widzieć uśmiech na jej twarzy.

25 grudnia 2020 roku, dzień po pierwszej udanej wigilii w moim życiu chciałbym wam, drogie wykopki życzyć przede wszystkim spokojnych świąt. Niekoniecznie wesołych, byle jednak były spokojne, ponieważ ja dopiero w wieku 22 lat widzę jak ważny w tym okresie jest spokój i komfort w przebywaniu z rodziną.

Cały ten post pisze z dwóch powodów. Po pierwsze - by zobrazować wam, jak złe mogą być święta innych rodzin, byście choć trochę docenili starania waszych mam w organizację wigilijnego stołu i pozostałych elementów tego okresu.
Po drugie - by utrwalić wspomnienia tych wydarzeń z mojego życia, by móc to przeczytać w momencie, gdy przyjdzie mi do głowy odnowienie kontaktu z ojcem.
Wesołych, spokojnych Świąt kochani :)
#swieta #wigilia #alkoholizm #patologia #wesolychswiat #feels #zalesie
  • 8
@fiolkins: Moja mama ma obecnie 44 lata, więc jeszcze sporo życia przed nią - grunt że będą to lata bez strachu :) a twojej mamie trzeba pogratulować wolnej woli i odwagi, bo moja nie była w stanie zadzwonić na policję, zawsze robiłem to ja bo ona bała się konsekwencji po powrocie ojca z izby wytrzeźwień.
@heniek_8: Nie, złego diabli nie biorą i niestety żyje do dziś. Przez pierwsze kilka miesięcy dzwonił do mnie co jakiś czas, raz wyklinał, raz straszył pozwem za uszkodzenie wzroku gazem, raz pytał kiedy wracamy do domu. Wszystkie rozmowy nagrywałem na wypadek rozwodu w przyszłości, żeby były jakieś dowody przeciwko niemu w sądzie. Raz nawet proponował mi żebym się z nim zobaczył, bo chce mi pokazać granicę lasu który do niego należy,
@amozeinaczej: pies zdechł kilka miesięcy po naszej wyprowadzce, prawdopodobnie ojciec nie zaszczepił go na nosówkę (to był kilkumiesięczny szczeniak). Ale fakt, psa tego dnia było mi szkoda najbardziej