Wpis z mikrobloga

@xandra: My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się
@brass co? xD Więszkego idiotyzmu nie czytałem. odruch Ci gówno da. W wakacje miałem wyjebke. Zdarłem całe przedramie i kłykcie. Przeszliszowałem krawężnik. Odruchowo zaslaniałem głowę. Na szczęście miałem kask, który swoje przyjął, bo aż pękł. W rowerze na szczęście tylko pękł hak, i zdarta owijka.
@xandra: prawie 30 lat jeżdżę na rowerze i nigdy nie uderzyłem się w głowę xd. Szczerze to nie wiem, jak trzeba jeździć, żeby doprowadzić do upadku skutkującego urazem głowy, no ale wychodzi na to, że ja tak nie jeżdżę.

inb4 "downhill/szosa 70km/h/jazda ulicą i będziesz inaczej gadał": cóż, jestem przeciętnym rowerzystą jeżdżącym głównie po drogach rowerowych i przy braku alternatywy, po ulicy.
odruch Ci gówno da.


@gieneq:
Tak mówią ludzie, którzy mało upadali.

W wakacje miałem wyjebke. Zdarłem całe przedramie i kłykcie. Przeszliszowałem krawężnik. Odruchowo zaslaniałem głowę.

Masz złe odruchy (jak 80% społęczeństwa). Podpierasz się i zasłaniasz rękami.

Popatrz jak padają judocy, amerykańscy zapaśnicy, kaskaderzy czy parkourowcy. Ewentualnie popatrz jakie ewolucje są w stanie wykonać skoczkowie do wody jak już swobodnie spadają.

Na szczęście miałem kask, który swoje przyjął, bo aż pękł.

Na
@xandra: Oczywiście #!$%@? że nie nosiliśmy kasków, dzieciństwo spędzaliśmy na bawieniu się w berka, graniu w piłkę i skakaniu na rowerach. Mieliśmy doskonale wyrobioną koordynację ruchową.
Pokoleniu #!$%@? które stara nosiła na rękach do 7 roku życia i do zabawy miały tylko komputer lub smartfon to się nie mieści w głowie.
Jeśli chcecie nosić kaski to noście i nie płaczcie że ciśniemy z was bekę
@BrockLanders: Uderzył we mnie samochód z lewej strony w przednie koło, ręce miałem na klamkach, przeleciałem nad kierownicą uderzając łukiem brwiowym w asfalt (szorując tak przez kilka m). Kask niby nie uczestniczył w wypadku ale w miejscu mocowania szelek były pęknięcia