Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki, powiedzcie co o tym myslicie, bo ja juz sam nie wiem. Mam zone, kotora leczy sie psychiatrycznie od pewnego czasu.
Miewala rozne zaburzenia nastroju i wybuchy zlosci. Byle #!$%@? potrafila ja zdenerwowac. Od czasu leczenia i od momentu gdy zaczela brac leki jest lepiej i to sporo lepiej. No ale jakis czas temu wynikla taka sytuacja, ze cos ja wyprowadzilo z rownowagi. Zaczela krzyczec i #!$%@? w domu. Zabralem synka do innego pokoju, wracam do niej i mowie, co ona wyprawia? Czemu krzyczy i czemu przeklina? A ona do mnie, ze sam nie jestem krystaliczny i taki swiety. I ze krzyczy bo sie leczy, ze nie ma ode mnie wsparcia i nie panuje nad soba.

No i mamy ciche dni. Takie jest moje zdanie: czy sie leczy, czy jest chora czy nie, jej zachowanie nie powinno byc uciazliwe dla domownikow, zwlaszcza dla synka. Tak uwazam. Nie moze byc tak, ze ona bedzie #!$%@? i zaslaniac sie leczeniem. Odczuwam, jakbym byl tymi krzykami terroryzowany we wlasnym domu.
Mysle tak: jak ktos jest alkocholikiem dla przykladu, to nie mozna mu wybaczac chlania w domu i robienia burd przeciez, tylko trzeba tepic takie zachowanie. Wiec analogicznie mysle, ze nie moge poblazac zonie.
Uwazam tez, ze jezeli ktos chodzi na leczenie, to jak najbardziej mozna od niego oczekiwac EFEKTOW leczenia, a nie ze chodze na leczenie, jestem chora, to moge robic co chce.

To nie jest tak, ze takie sytuacjie sa codzinnie, bo nie. Tak jak mowilem, juz sporo czasu minelo od ostatniego wybuchu, czy podobnych cudactw, ale przez to, ze tak dawno to bylo, to ten ostatni wyjakowo mnie zaskoczyl.
Acha, zona zarzucila mi brak wsparcia. Wiecie co? Moze ma i racje, ale ja po prostu jestem juz troszke zmeczony pewnymi odchyleniami od normy w jej zachowaniu + nie chce byc domowym psychologiem.

Teraz najwazniejsze- dopuszczam do siebie mysl, ze moge sie co do tego wszystkiego mylic. Bardzo was prosze o opinie, co tu robic. Czy moze niepotrzebnie sie z nia kloce? Moze powinienem byc mniej stanowczy, bardziej wyrozumialy? A moze, powinienem byc jeszcze bardziej stanowczy?

W sumie to ja stanowczy za bardzo nie jestem bo nie lubie sie klocic. Jestem takim typowym wykopkiem, grzecznym chlopcem. Tylko od kiedy mamy synka juz nie pozwalam na pewne zachowania.

Napiszcie co sadzicie, bardzo chce poczytac opinie. #zona #rozwod #malzenstwo #rodzina #patologia #psychologia #depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5fc91b5d1831d2000bfc185f
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt
  • 10
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania też myślę że powinieneś się zapytać specjalisty. Często nasze wyobrażenia albo szukanie jakiś analogii są mylne. Nie powiem Ci co zrobić bo nie wiem. Szukaj wiedzy u tych co mają coś popartego wiedzą do powiedzenia. Wykop to niestety nie to miejsce. No chyba że mamy tutaj terapeutów ale myślę że prędzej ich klientów.
  • Odpowiedz
OP: Zapomnialem dodac, ze zona leczy sie na depresje, taka bardzo mocna depresje. Nie wiem jak to inaczej nazwac, ale tak to zrozumialem- potezna depresja.

Jeszcze dodam:
To ja obrywam, to na mnie się krzyczy, to mnie uszy bolą i na mnie się wylewa pomyje i żale. Uważam, że nie do mnie należy obowiązek zaradzenia temu i szukania rozwiązania. Uważam, że tego należaloby wymagac od zony, czyli od kogos kto problem tworzy.
Serio sie myle? Serio to ja mam latac po psychiatrach i pytac jak mam traktowac moj platek sniegu, zeby sie nie zdenerwowal? Albo jak ja traktowac jak w padnie w szal? To nie jest dziecko, ktore musze wychowywac, tylko dorosly czlowiek, ktory wyrzadza krzywde.
  • Odpowiedz
OP: Mam wrażenie, że piszecie kompletnie bez zastanowienia. Jak mam sie zapytac jej psychoterapeuty? Wiecie, ze istnieje tajemnica lekarska, prawda? Wiecie, ze do lekarza sie umawia na wizyte, a nie, ze go gdzies przydybie na ulicy, czy pod gabinetem? WTF w ogole!

Ja nadal obstaje przy tym, ze to ten kto tworzy problemy powinien je rozwiazywac.
Przypominam, ze to na mnie jest wyladowywana agresja, ja obrywam. Dlaczego to ja mam jeszcze ja uglaskiwac? Ja chce normalnie zyc, a nie zastanawiac sie, co zrobic jak ona wybuchnie, bo ma gorsza chwile. Wy sobie nie zdajecie jakie to przerabane, jak slysze teraz od was, ze mam leciec do jej psychiatry i sie jeszcze pytac co mam z nia zrobic.
Przypominam tez, ze zona to nie dziecko, tylko dorosla osoba. Uwazam, ze nie mam obowiazku skakac dookola niej, bo ma gorszy humor.
I Jezu Chryste, co to w ogole znaczy, ze mam sie nauczyc od jej psychoterapeuty jak podgradzac od niej
  • Odpowiedz
OdległyCielak: Jesteś jej mężem, a ona jest chora. Depresja to choroba. Jedni ludzie w chorobie potrzebują by bliscy zmieniali im pampersy, inni potrzebują by bliscy wspierali ich w kontrolowaniu emocji.
A do psychiatry czy psychoterapeuty możesz pójść i otrzymać porady jak się zachowywać wobec żony bez złamania tajemnicy lekarskiej.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua

  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Popieram twój punkt widzenia. Też mnie zawsze wkurza, jak jest chory/pijacy/cpun i wszyscy dookoła takiego kogoś powinni mu wybaczać dziwne zachowania. Niby czemu?! To ten ktoś ma problem, a nie inni ludzie. To on powinien się starać, żeby nie był utrapieniem dla innych.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: masz prawo tak sie czuc: zmeczony, przytloczony, zirytowany itd. to normalne odczucia, bo nikt nie uczy jak sobie radzic z taka osoba. Jak zona ma kompulsywne napady raz na jakis czas moze sama powinna tez np wyjsc wtedy z domu sie przewietrzyc, wziasc dodatkowe tabletki. I nie nie powinna rzucac #!$%@? i jechac po Tobie, bo ludzie to nie maja byc niewolnicy jeden wzgledem drugiego. Poza tym tam tez
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jak dobrze że tutaj trafiłem na taki post. Jestem 4 tygodnie po rozstaniu z różową. Ja lv 26, ona lv 20. Byliśmy razem jakieś 3.5 roku i przechodziłem to samo. W połowie naszego związku różowa zachorowała na nerwice lękowa oraz depresję, skutkowało to tym że traciła kontrolę nad soba. Z rana wstawała i wyzywała się na mnie, a za chwilę przepraszała. Zdarzało jej się często płakać, miała obniżony nastrój
  • Odpowiedz