Wpis z mikrobloga

Moje hobby - wygrywanie dyskusji ideologicznych

Spotkałem ostatnio na moim wydziale na korytarzu studencika - kuca wykopka. Pachniało od niego informatykiem, miał 20 kilo nadwagi i długie tłuste włosy związane z tyłu. Nosił stare czarne glany po dziadku, wojskowe spodnie, czarną fedorę, a koszulkę miał żółtą z nadrukowanym charakterystycznym czarnym grzechotnikiem.
Podchodzę do niego i mówię:
- Kucu.
- Słucham? - zapytał kuc.
- Kucu, do ciebie mówię.
- O co chodzi?
- A więc jesteś libertarianinem? - zapytałem go z uśmiechem.
- Oczywiście że tak! - zawołał kuc. - Wierzę tylko w wolny rynek, a podatki to kradzież.
- Ciekawe jest to co mówisz. A politechnika na której jesteśmy - jest prywatna czy państwowa?
Kuc wyraźnie się zmieszał.
- No... państwowa - odpowiedział z dużym zawahaniem.
- Widzisz i tu jest problem. Korzystasz z opłaconych podatkami państwowych usług. A państwowe to znaczy socjalizm. A więc nie możesz być libertarianinem.
Kuc zbladł, i spojrzał na mnie z przerażeniem.
- A powiedz mi - ciągnąłem temat dalej. - przyjechałeś tutaj własnym środkiem transportu?
- No... - wymamrotał kuc. - Przyjechałem tramwajem.
- Znowu źle. Komunikacja miejska jest państwowa. Kolejny komunistyczny wynalazek.
Kuc zaczął się cały trząść. W kącikach oczu pojawiły się łzy.
- A jeszcze jedno pytanie - zacząłem powoli, delektując się satysfakcją z publicznego masakrowania. - Mieszkasz we własnym domu, czy wynajmujesz?
- Mieszkam w akademiku... - przez łzy wyjąkał kuc.
- Śmierdzi od ciebie fałszem. Akademik należy do uczelni. Czyli kolejna państwowa, socjalistyczna placówka.
Po szyjobrodzie kuca zaczęły ciurkiem lecieć łzy. Przez gardło wybełkotał tylko:
- Ale... paróweczki...

Strzeliłem go siarczystym i ostrym lewym sierpowym po mordzie aż się zakręcił, głośno rozbeczał i wybiegł z uczelni. Nie mógł uczuciami zagłuszyć faktów. Więcej go dzisiaj nie widziałem.

Następnego dnia znowu zauważyłem kuca. Tym razem przeszedł jednak metamorfozę. Zamiast spodni moro nosił rurki. Zamiast starej, spranej żółtej koszuli z wężem nosił czerwoną koszulę z Che Guevarą. W ręku miał kawę ze Starbucksa. Pozbył się nawet długich tłustych włosów, ściął je i na głowę założył czapkę "fasolkę". Pod pachą trzymał mac-booka oklejonego naklejkami od Partia Wiosna. Zaczął wreszcie jakoś przypominać człowieka. Zauważył mnie. Podbiegł do mnie z uśmiechem na twarzy i powiedział:
- Dziękuję tobie, towarzyszu lewaku. Dzięki tobie wszystko zrozumiałem, teraz wiem że potrzebne nam jest silne państwo i regulacja...

Nie mogąc tego dalej słuchać, strzeliłem go po raz kolejny ostrym sierpowym. Tym razem prawym, bo lewa ręka dalej mnie bolała po wczorajszym. Tekturowy kubek wyleciał mu z ręki, a kuc upadł na dupę z impetem. Spojrzał na mnie błędnymi oczami, pełnymi smutku.

Tym razem postanowiłem jednak okazać litość. Podałem mu rękę i pomogłem wstać.
- Co to jest socjalizm? - zapytałem go.
- Interwencjonizm, redystrybucja, zwiększanie regulacji i tworzenie państwa opiekuńczego poprzez programy socjalne...? - wydukał niepewnie i uchylił się, obawiając się kolejnej bomby na ryj.
- W socjalizmie mój kamracie - powiedziałem, kładąc mu rękę na ramieniu. - pracownicy zbiorowo i demokratycznie kontrolują środki produkcji, a więc przemysł, dystrybucję, i tak dalej. Niepotrzebne nam państwo, ani żadna inna hierarchia. Socjalizm jest między nami. W socjalizmie ty, ja i wszyscy ludzie na świecie jesteśmy braćmi.
- Ale myślałem że socjalizm to państwowe... - wymamrotał kuc.
- Co to jest państwo? - zapytałem go żywo.
- Państwo to jest... - kuc zaczął wytężać umysł. - Państwo to jest... no Polska. Rząd?
- Państwo to organizacja społeczna posiadająca monopol na legalne użycie siły fizycznej na danym terytorium - odpowiedziałem zagadkowo.

Kuc spojrzał na mnie z niedowierzaniem tak, jak gdyby właśnie zawalił mu się cały światopogląd. Wręczyłem mu do ręki moje kopie książek które akurat miałem przy sobie - "Zdobycie Chleba" Piotra Kropotkina, oraz "Państwowość i Anarchia" Michaiła Bakunina. Po czym złapałem go za ramię i zabrałem do naszego squatu.

Miesiąc później ja i kolega, dawniej kuc, a dzisiaj anarchosyndykalista, razem angażujemy się w pomoc wzajemną, akcję bezpośrednią, antyfaszystowskie protesty i strajki. Nawet schudł trochę od tego biegania, wyprzystojniał, znalazł dziewczynę i w końcu zaruchał, a przecież jeszcze kilka tygodni temu regularnie przesiadywał na tagach #przegryw, #blackpill i #bekaztwitterowychjulek.

"Jednak wyszedł w końcu na ludzi" - myślę sobie za każdym razem, patrząc z dumą na mojego dziś przyjaciela i ocieram łzę wzruszenia.

Po więcej RIGCzu zapraszam na nasz tag -> #antykapitalizm
Trzecia siła na wykopie, oprócz #neuropa i #4konserwy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#pasta #heheszki #takbylo #anarchizm #syndykalizm #kuce #libertarianizm #trocheshitpost, a może jednak bardzo #shitpost
G.....5 - Moje hobby - wygrywanie dyskusji ideologicznych

Spotkałem ostatnio na mo...

źródło: comment_1603559863gHHzKhkdg6J33NC1M481s5.jpg

Pobierz
  • 19
@Gaku745: No i właśnie dlatego najlepsze uczelnie na świecie są prywatne gdzie rzeczywiście tworzy się specjalistów najwyższej próby, wspaniałych technokratów stworzonych do dzierżenia władzy nad zdziczałą pińcetplusową hołotą a nie polskie państwowe pseudouniwersytety które są tylko fabrykami nic nie wartych tytułów bo ich absolwenci nic nie umieją.
jak reszta społeczeństwa to frajerzy co chcą płacić za edukacje typa, co wyjedzie z kraju i nie zwróci w płaconych podatkach, to społeczeństwo ma problem.


@77023: Jak społeczeństwo zacznie domagać się "odpracowywania" studiów przez ex-studentów, to będzie oglądało własnych młodych obywateli płacących podatki np. dla Czechów czy Niemców, a leczyć je będą znachorzy z Mozambiku i "lekarze" z Ukrainy z pieczątką zrobioną z pięciozłotówki ( ͡° ͜ʖ ͡°
@Flypho: A tak z ciekawości to ilu znasz komunistów?

Ale wiesz, takich prawdziwych, marksowych komunistów, z dążeniem do społeczeństwa bez klas, pieniędzy i państwa, a nie "komunistów", w sensie takich z nostalgią do PRLu ( ͡º ͜ʖ͡º)