Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drogie #rozowepaski . W którym momencie cyklu jesteście najbardziej drażliwe? Mój #rozowypasek od kilku godzin, ewidentnie szuka powodu żeby się na mnie wkurzyć, czuję się jak amerykański saper w Afganistanie, dwa razy się zastanawiam nad każdym słowem i ruchem. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Sam mam dzisiaj dobry humor, więc zabunkrowałem się w kuchni i nie wychylam nosa, czekam na rozwój wypadków. Z tego co patrzyłem ostatnio na jej zapiski, powinna być teraz tuż po owulacji, więc na ile pamiętam teorię, to właśnie teraz jest ten najbardziej fochowy nastrój, tak?

#kobiety #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f5f96ed8679b6c666e7c1a4
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt
  • 12
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ja mam tak na kilka dni przed okresem i uwierz mi, że świadomość tego rozdrażnienia jest niesamowicie ciężka. Nie tak dawno temu miałam takiego #!$%@? bez powodu, że przesiedziałam cały wieczór płacząc, bo nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. I nie, nie mam problemu z hormonami, z wiekiem to po prostu się wzmocniło fest. Wiem, że to trudne, ale okaż zrozumienie, na takie wahania nastroju naprawdę się nie ma
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania u mnie równo 2 tygodnie przed (trwa to około 3 dni) i jestem na zmianę rozdrażniona, smutna i radosna. Ale to też nigdy tak, że jest jakiś super armagedon. Dalej #!$%@?ą mnie te same rzeczy tylko wtedy po prostu ciężej mi powstrzymać nerwy.
  • Odpowiedz
OP: > Wiem, że to trudne, ale okaż zrozumienie, na takie wahania nastroju naprawdę się nie ma wpływu

@skadegladje: Pobiegłem do sklepu, kupiłem jej czekoladki i lody. Pomogło, do końca dnia było już ok. ( ͠° ͟ل͜ ͡°) . Zobaczymy czy dzisiaj też będzie ciężko, jestem gotowy na wszystko.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: Precypitat
  • Odpowiedz
OP: aktualizacja:
A jednak dzisiaj jest jeszcze gorzej. Wyspała się, zjadła smaczne śniadanie. Pogadaliśmy uśmiechnięci przy dobrej kawie o różnych pierdółkach, potem położyła się jeszcze na chwilę i po kilkunastu minutach zaczęła płakać. I tak jest do tej pory, leży i płacze bo "nie ma po co wstawać". Ja już ledwo wyrabiam od stresu, od różnych zewnętrznych obciążeń psychicznych, a tu jeszcze coś takiego...

Ten komentarz został dodany przez osobę
  • Odpowiedz