Wpis z mikrobloga

W pomieszczeniu znajdowało się parę siedzeń, które stały tak by ich ułożenie przypominało kształt okręgu. Mogę przypuszczać, że były one zrobione całe z drewna, a ich wygląd przypominał najprostsze krzesło, które zapewne można by było zobaczyć w domach starszych ludzi, którzy przyzwyczajeni do innego stylu życia, jeszcze sprzed kilkudziesięciu lat nie nie przewartościowali swoich potrzeb i przyzwyczajenie stało na czele całej góry. Ciekawe jak wyobrażano sobie pierwsze krzesło w dziejach ludzkości, kto na to wpadł, czy to była grupa ludzi, czy jedna osoba, jak szybko taki mechanizm przyjął się w plemieniu i czy w ogóle wpierw powstał sens, czy przedmiot?
W każdym razie wydaję mi się, że nie były one wygodne przynajmniej w stosunku do siedzeń, które można spotkać w obecnej epoce objętej płaszczem konsumpcjonizmu i coraz to bardziej poszerzającego się hedonizmu. W pokoju było ciemno, stąd wynikają moje trudności w określeniu czegokolwiek, niczego nie jestem pewny na bank i żadnych pieniędzy nie postawiłbym na to, że to, co widzę, rzeczywiście istnieje. Na krzesłach siedzieli ludzie i nie wiem, czy jest tu coś do dodania. Ssaki, gatunek naczelny, homo sapiens, niszczyciele natury i innych podległych gatunków, kiedyś dzieło Boże. Jest jeszcze wiele innych charakterystycznych cech, ale to nie czas i zdecydowanie miejsce. Osób było dwanaście, nie jestem w stanie stwierdzić jakiej płci były poszczególne jednostki, być może jest to najmniej istotne. Jestem prawie pewien jedynie jednej osoby, płci męskiej, która patrzyła się wprost na mnie. Dodam, że stałem na środku tego okręgu, oczywiście brakowało dla mnie siedzenia i musiałem utrzymać prostą sylwetkę, i nie ukazywać zmęczenia nóg i bólu pleców, czułem, że stoję tam od wieków. Mężczyzna był w starszym wieku, mógł mieć tyle lat co mój ojciec, był siwy, miał typowe dla starszych osób zmarszczki na policzkach. Posiadał rzymski nos, a jego rysy były dość ostre, delikatnie przypominał może Scrooge'a Ebenezera z Opowieści Wigilijnej. Niemiły z wyglądu, krótko mówiąc. Ubrany był zapewne w ciemne szaty, chociaż tak jak mówiłem, brak światła mógł być powodem, dla którego wszystko miało swoje ciemne odcienie. Być może ten facet był ubrany w różowy kostium, ale, prawdę mówiąc, nie wierzę w takie kontrasty, każdy ma swoje miejsce i swoją rolę, prostą rolę, nie ma miejsca na coś ekscentrycznego, coś, co zapaliłoby lampkę nad głową i na chwilę, aaa szkoda gadać.
W każdym razie na ciele miał czarną marynarkę a pod nią ciemnogranatową koszulę bez krawata i z odpiętym ostatnim guzikiem. Prawdopodobnie na sobie miał też spodnie pasujące do górnej części stroju, ale nie patrzyłem praktycznie w ogóle w dół, skupiałem się na jego martwym wzroku. Może was zasmucę, ale żadna z postaci nie powiedziała ani jednego słowa, co więcej żadna osoba nie zdradziła swojego nastroju, ani nie dała wskazówek lub powodów do myślenia na skutek zmian w mimice. Pustka w oczach, ciemność, mój ukrywany ból i delikatny strach przed ich wzrokiem to jedyne co poznałem. Sam również nie próbowałem nic mówić, otworzyłem oczy.
#pasta
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach