Wpis z mikrobloga

Może są tu jacyś doktoranci/profesorowie/magistranci aktywni naukowo, zainteresowani dyskusją dotyczącą poziomu polskiej nauki, ze szczególnym naciskiem na ośrodki akademickie?

Tak mnie tknęło po TYM wpisie. Powiedzcie mi, jak to u Was wygląda? Na mojej Uczelni sprawa jest dosyć prosta – publikacji jest mało, Wydział spada w rankingu i ocenie Ministerialnej, ogólnie lipa i kaszana.

Okazuje się, że ze swoimi trzema publikacjami, wraz z byłymi doktorantami mojego promotora, "ciągniemy" Katedrę na pierwsze miejsce w rankingu Wydziału (a i sam Wydział podnosimy do góry). A to wszystko w spartańskich warunkach: "następną pracę musimy opublikować w darmowym czasopiśmie, bo Rada nie ma pieniędzy" albo "to czasopismo za drogie, musimy szukać czegos tańszego". Dobrze, że nie robię części eksperymentalnej, bo nie wiem skąd wziąłbym na wzorce...

Przyznam, że na mnie działa to trochę demotywująco – jestem twórczy i mam parę ciekawych pomysłów, które podesłałbym do lepszych czasopism. Wiem, że niektóre, np. większość z Elsevier, są zamknięte i też dają cytowania, ale jednak OpenAccess to OpenAccess. ¯\_(ツ)_/¯

Jak tam u Was naukowe Mirki?

#nauka #farmacja #chemia #gruparatowaniapoziomu #farmaceutmodeluje
  • 39
  • Odpowiedz
Po prostu cały ten burdel zaczyna się od tego, że o nauce decydują ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia, jak wygląda praca naukowca.


@Catttana: Ament. Dopóki o nauce będą w naszym kraju decydowały osoby, które nigdy na uczelni nie pracowały, nigdy nie prowadziły prac naukowych i nigdy nie przeszły przez proces publikacyjny oraz konkursy grantowe, dopóty polska nauka będzie w czarnej dupie. Dodajmy do tego papierologię do zrobienia na bieżąco, pogoń
  • Odpowiedz
@namietna_kaszanka Urzędnik twój pan - i jeszcze się krzywo popatrzy, dlaczego fakturę źle opisałeś i dokładasz im roboty, skoro oni mają poważne zadanie zaplanować ile zakupić segregatorów i długopisów, żeby czasami ktoś nie miał za dużo. Ale i tak hitem było, kiedy przyszło mi jakieś zamówienie i nie wiem dlaczego trafiło do sekretariatu - w ciągu pół godziny, dzwoniły do mnie 4 razy, kiedy przyjdę je odebrać. Ja po prostu miałam natychmiast
  • Odpowiedz
@Catttana: U mnie przynajmniej pani sekretarka jest fajna i zawsze mi przyjdzie powiedzieć, że czeka na mnie paczka, a czasem nawet podrzuci ją na biurko, albo do lodówki włoży jak trzeba :D
Co do opisów i faktur - to jest inny świat xD Dostałam kiedyś zjebkę, że opis faktury był na osobnej kartce a nie na odwrocie (zadrukowanym warunkami dostawy xD), bo to przecież marnacja papieru i musiałam to puszczać jeszcze
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@farmaceut: Granty granty granty ( ͡° ͜ʖ ͡°) A potem użeranie się z papierologią. Miałem kiedyś dość ciekawą sytuację, bo jechałem na szkolenie opłacane z pieniędzy katedry i jak pewnie się domyślacie zwrot kosztów szkolenia i zakwaterowania otrzymałem jakieś dwa miesiące po powrocie. W tym samym roku pojechałem na miesięczny staż do Hiszpanii i kurde w 3 dni udało się tam wszystko załatwić :/

No i ta
  • Odpowiedz
@farmaceut: u mnie jest spoko, papery lecą, aczkolwiek ze względu na tematykę (synteza) stosunkowo rzadko zostaje się pierwszym autorem. Ale to chyba typowe dla dziedziny (w sensie to nie jest obliczeniówka, że można relatywnie szybko generować wyniki a wąskim gardłem jest napisanie paperu). Granty dostajemy, więc jesteśmy zadowoleni, a grupa ma szacunek ludzi ulicy... ekhm, tzn. nauki na świecie ( ͡° ͜ʖ ͡°) najwyraźniej recenzenci też uważają,
  • Odpowiedz
@farmaceut:
Jestę profesorę to się wypowiem!
System jest jaki jest - i można się z nim nie zgadzać, można z nim walczyć, ale trzeba się do niego dostosować.
Trzeba publikować, bo publikacje przekładają się bezpośrednio na pieniądze (te z ewaluacji, jak również potem na te możliwe do uzyskania w ramach konkursów - wszak w NCN 40% oceny to ocena dorobku kierownika).
Jednostek bardzo dobrych naukowo w Polsce (tj. mających A+, albo
  • Odpowiedz
@Catttana: Opublikować w polskim czasopiśmie naukowym o IF 0.2-0.3( ͡° ͜ʖ ͡°) Po co wiecej? A ostatnie zdanie to jakbym slyszal mojego promotora - URZĘDASY, KTÓRE NIE SĄ INTO NAUKA !
@namietna_kaszanka: Mhmmm, dobrze, że jeszcze jestem doktorantem to mnie żadne punkty nie ruszają ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wystartowalem o NCN, wiec prosze trzymac za mnie kciuki !

@Quantistico: Mi nie
  • Odpowiedz
@farmaceut: Ja nie widzę innej drogi niż brutalna zmiana na system anglosaski i prywatne uczelnie lub partnerstwo prywatno- samorządowe, wszystko inne to półśrodek w tak złym stanie jest system nauczania. Tak, będzie mniej osób studiowało i dobrze.
  • Odpowiedz
@aikonek: Ja dodam jeszcze sytuacje z mojego podwórka, na wydziale na którym robiłam doktorat, publikacje OA były niespecjalnie mile widziane, bo panowało przekonanie, że skoro publikuje się odpłatnie, to jakość tych wyników jest delikatnie mówiąc słaba i trzeba zapłacić żeby je ktoś przyjął i opublikował. Z resztą na mojej katedrze (a i na większości wydziału) i tak prawie nikt się na to nie porywał, bo całość opłaty trzeba było uiścić samemu
  • Odpowiedz
@aikonek Ja tylko dodam, że w jednostkach A+ też są patologie, ale przynajmniej hajs się zgadza (przynajmniej w niektórych grupach), więc człowiek zwraca uwagę na inne rzeczy.

@farmaceut Ja na szczęście często nie musiałam walczyć z systemem, bo od czego ma się wysoko postawionego promotora ( ͡~ ͜ʖ ͡°) czasami to lepsze niż pies obronny :D

@namietna_kaszanka U mnie zapomnieli sobie raz opłacić faktury za odczynniki i tydzień
  • Odpowiedz
bo panowało przekonanie, że skoro publikuje się odpłatnie, to jakość tych wyników jest delikatnie mówiąc słaba i trzeba zapłacić żeby je ktoś przyjął i opublikował.


@namietna_kaszanka: tak myślą tylko podstarzali profesorowie, którzy od 20 lat nic nie opublikowali. Aczkolwiek, trzeba przyznać, że jest w tym ziarnko prawdy - mnóstwo jest wydawnictw, które za pieniądze opublikują wszystko, a jeszcze mają wysoki IF (np. wydawnictwo MDPI).

Ja tylko dodam, że w jednostkach A+
  • Odpowiedz
@Catttana: Tak, raz tylko miałam w całości opłaconą z grantu w zamian za to, że wpisałam czyjś numer projektu w kilka swoich publikacji. Ale wszystkie pozostałe opłacałam samodzielnie, łącznie z transportem i ewentualnym noclegiem. Raz na rok przysługiwała dopłata 200 albo 300 zł, w zależności ile tych pieniędzy u rektora było. Nigdy nie byłam na zagranicznej, ale polowałam na tanie międzynarodówki, które odbywały się w Polsce. Wiadomo jaka była jakość niektórych
  • Odpowiedz
@namietna_kaszanka:

publikacje OA były niespecjalnie mile widziane, bo panowało przekonanie, że skoro publikuje się odpłatnie, to jakość tych wyników jest delikatnie mówiąc słaba i trzeba zapłacić żeby je ktoś przyjął i opublikował


Jedna z osób, z którą miałem nawiązać współpracę miała podobne zdanie - mówiła "Nie wyślę pracy do płatnego czasopisma, bo dlaczego mam komuś płacić za moje wyniki, moje badania, moją pracę i przekazać swoje prawa do niej". Przy czym
  • Odpowiedz
@farmaceut: dzięki za poruszenie tematu, pracuje za granica (doktorat DE, teraz postdoc FR) i długi czas chciałam wrócić w pewnym momencie kariery do kraju. Niestety pamiętając doświadczenia ze studiów i widząc to co jakoś tam do mnie dociera na temat stanu polskiej nauki doszłam do wniosku, ze po prostu nie warto. Z tego co tu piszecie problemem jest system, który nakłada absurdalnie dużo obowiązków i zostawia bardzo mało czasu na właściwe
  • Odpowiedz