Wpis z mikrobloga

Coś tam zamilkli ostatnio naganiacze na wzrosty cen nieruchomości. Ciekawe co teraz.

- Safe haven, ochrona przed inflacją - Spalone, ludzie tego nie kupili. Nikt normalny nie wrzuca oszczędności całego życia w nieruchomość po cenach z grudnia tylko dlatego, że inflacja okresowo wynosi 3%.

- Taniej nie będzie. - Śmiech na sali. Wszyscy wiedzą, że będzie taniej tylko nie wiadomo dokładnie o ile. Z pewnością dołka jeszcze nie osiągnęliśmy.

- Potężni deweloperzy śpiący na gotówce. - Bleh, a jednocześnie HRE uruchamia akcję mającą przekonać rząd do pomowania kredytów i jednocześnie wyrzuty do KNF, że daje bankom rekomendacje nie po myśli deweloperów.

- Deweloperzy ograniczą podaż. - Po pierwsze wtórnego nie ograniczą. Po drugie budowa przeciętnego bloku to 25 miesięcy, a w pierwszym kwartale odpalono historyczną ilość budów. Ograniczenie podaży co najwyżej w okolicach 2023 roku.

- W pierwszym kwartale ceny wciąż rosły. - To chyba było najgłupsze. W pierwszym kwartale nie było koronawirusa, dopiero w ostatnich dwóch tygodniach marca mieliśmy początek kryzysu.

- Przecież ceny ofertowe nawet lekko rosną. - Tak, ale jednocześnie drastycznie wzrosła ilość ofert. Dzieje się tak dlatego, że ludzie chcą wyjść po starych cenach. Tylko mało kto to kupuje. Transakcyjne za to spadają.

#nieruchomosci #codzinnenaganianie #mieszkanie #mieszkaniedeweloperskie #ekonomia #gospodarka
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mickpl: LOL. Esencja codziennej nerwicy spadkowej i naganiania "nie kupujcie nieruchomości!!!".

- Owszem można wrzucić oszczędności całego życia w nieruchomosci. I może to być bardzo sensowny krok, bo wystarczy spojrzeć na historyczną ewolucję cen. Emmerson Evaluation zapowiada po 2 latach spadków początek wzrostów, które przekroczą nawet aktualne maxima cenowe. Więc warto kupować nieruchomości. Może nie po cenach z grudnia 2019 w ścisłym centrum Warszawy. Ale po średnich cenach? Jak najbardziej. Wystarczy dobra lokalizacja.

- Gdybym kupił "za oszczędności życia" mieszkanie w 2010r, to teraz byłbym do przodu, nie tylko o wzrost jego wartości, ale jeszcze o czynsz najmu oraz zaoszczędzone środki, których nie wydałem na wynajem. Faktycznie, to byłaby fatalna
  • Odpowiedz