Wpis z mikrobloga

  • 3559
Mirki co się #!$%@?ło ja nawet nie xD
Od miesięcy kłócę się z różową o byle gówno, no po prostu nie dogadywaliśmy się masakrycznie. Tu jeszcze wtrącę, że różowa miała grupkę koleżanek, o których uważałem, że spoko że są i mogą pogadać o babskich sprawach, ale jednak zdawałem sobie sprawę i dawałem do zrozumienia, że nie zawsze rzeczy które one jej podpowiadają są... rozsądne. Jakies podjudzanie kłótni, usprawiedliwianie jej i zwalanie na mnie winy za wszelką cenę (czasem az do poziomu absurdu). No i w końcu po paru miesiącach wyszło że jakiś tam kolega czy ktoś jest na boku. Z tyłu głowy miałem zerwanie od jakiegoś czasu (byliśmy razem 2,5 roku), liczyłem że może się naprawi, no ale mimo wszystko jej potencjalna zdrada mnie zabolała. Trudno, czas pchnąć wszystko do przodu. Raz spałem u kumpla, raz w domu rodzinnym. Po dwóch dniach wracam do mieszkania w którym mieszkaliśmy, a tam czeka była różowa z walizką z moimi rzeczami i oznajmia, że chciałaby żebym się wyprowadził, bo to nie ma dalej sensu. Stanąłem jak wryty. Natomiast nie zdziwiło mnie to, że musimy się od siebie wyprowadzić, ale fakt, że to rzekomo padło na mnie... podczas kiedy mieszkanie jest w 100% moje i spłacam je kredytem XDDDDDDDDDDD. Powiedziałem jej, że to tak nie działa, że nawet się nie zastanowiła nad tym co mówią jej te średnio mądre koleżanki, a ta w ryk. Może jestem bez serca, ale uznaję to za taki pozytywny aspekt końca związku xD
#logikarozowychpaskow #zwiazki
  • 182