Aktywne Wpisy
369zszywek +43
Przestrzegam przed mirkiem @Smutny_procesorr
Jakiś czas temu, dokładnie jakoś przed 15 sierpnia wrzucił wpis że prosi o kilka złotych na zupkę chińską bo skręcił nogę, kasa poszła na leki a wypłata "pojutrze" i zaraz odda. Szkoda mi się go zrobiło bo sama niedawno skręciłam nogę więc się odezwałam i pomogłam. Ostatecznie poszło 40 zł na leki i jedzenie. Następnego dnia poprosił o więcej kasy, już nawet nie odpisywałam. Oczywiście minęło dwa
Jakiś czas temu, dokładnie jakoś przed 15 sierpnia wrzucił wpis że prosi o kilka złotych na zupkę chińską bo skręcił nogę, kasa poszła na leki a wypłata "pojutrze" i zaraz odda. Szkoda mi się go zrobiło bo sama niedawno skręciłam nogę więc się odezwałam i pomogłam. Ostatecznie poszło 40 zł na leki i jedzenie. Następnego dnia poprosił o więcej kasy, już nawet nie odpisywałam. Oczywiście minęło dwa
dream_big +170
#chwalesie
Wiem, że to nic wielkiego ale uważam, że jest to dobry początek.
Wiem, że to nic wielkiego ale uważam, że jest to dobry początek.
Ano to, że dzieciak z małej miejscowości jest skazane na dostosowanie się do wymysłów większości w swoich środowiskach. Ten pomysł to niezła bajka, ponieważ w tym wariancie istnieje iluzja wyboru, a więc jeśli dziecku/jego rodzicom nie odpowiada pobliska szkoła i jej program, ma szansę pójść do innej, która spełnia jego kryteria, a wszystko dzięki decentralizacji, co wpłynie na różnorodność szkół i bez dodatkowych kosztów za podjęcie tam nauki. Tylko jak to ma działać w praktyce?
Ano tak, że 12-latek musi się wyprowadzić do innego miasta, by uczyć się tego czego chce, podobnie jak student. W mniejszych miejscowościach nie jest tak, jak w dużych miastach - że jak jedna szkoła mu nie pasuje, to jedzie 2 przystanki dalej do drugiej. Szkoda tylko, że żaden geniusz na to nie wpadł. Czyli jak rozumiem w ramach bonu edukacyjnego ma wchodzić też gwarant mieszkania dla całej rodziny w innym mieście?
Tak, dyrektorzy, którzy starają się o uczniów jak właściciele firm, by mieć zysk i utrzymać "biznes" - dobry mi żart. Konserwatywna mała gmina? Cyk - w zgodzie z wolą większości dużo religii, mało angielskiego (bo "nie będą nam mówić w obcych językach"). Matematyki też mało, bo po co w życiu jakieś równania? Niewygodne lektury? Po co omawiać, przecież można Pana Tadeusza, Kordiana i trochę o cierpieniu Polski pomówić. Podejrzani "lokalni" i niekompetentni nauczyciele? Czemu nie, przecież wszyscy lubimy Pana Kazia, poza tym to kolega dyrektora. A biznes się kręci! A potem dzieciak wychodzi z sieczką z mózgu z zaległościami nieproporcjonalnie dużymi do tych, które ma rówieśnik z jego miasta.
Mówicie, że większość ludzi nie ma racji i jest głupia, a zarazem skazujecie perspektywiczną młodzież na podporządkowanie się woli ludzi w sprawach, *na których oni się nie znają*. To rodzic wie lepiej czego dziecko w danym wieku powinno się uczyć i na jakim poziomie wiedzy być? Oczywiście - ktoś powie, że ilość matematyki i polskiego może być odgórnie ustalona i ta dowolność nie musi być tak duża.
Tylko w takim razie na czym tak naprawdę miałby polegać ten dobór programu, o jakie przedmioty konkretnie chodzi? Czy może tylko dobór omawianych tematów? Czy może dobór metod nauczania? Wszyscy żonglują tak hasłem bon, że wszystko wspaniałe i pięknie, że każdy będzie uczył się czego będzie chciał. Szkoda, że nikt nie wyobraził sobie tragicznych skutków tego w praktyce, w polskich realiach.
Jeśli chodzi o dobór metod nauczania, to autonomię mają już prowadzący na studiach, właściwie bez żadnej kontroli. Mogą prowadzić zajęcia jak chcą - bo państwo wychodzi z założenia, że osoby z takim doświadczeniem mają większą wiedzę i wiedzą lepiej jak prowadzić zajęcia i przekazywać wiedzę, w której są ekspertami. Czy to dobrze? Jak pokazuje praktyka źle, bo wielu z nich tę dowolność wykorzystuje do tego, by tak naprawdę nic nie robić, albo olewać swoje obowiązki i misję edukacyjną. A potem płacz, że słabe szkolnictwo wyższe w skali świata.
Wiecie czemu w Finlandii jest tak fajnie? Bo szkolnictwo jest scentralizowane, w konsekwencji wszystkie szkoły są dobre, co przynosi same pozytywy i przekłada się także na inne aspekty tego kreju. Nie ma znaczenia, czy urodzisz sie w Helsinach, Tampere, w środku lasu, czy na wsi. Potem jeśli idziesz na Uniwersytet w Helsinkach, to choćbyś nawet był z ichniejszego Pcimia, jesteś dokładnie tak samo przygotowany do dalszej nauki, a więc masz równe szanse i tylko od Ciebie i Twojej pracy zależy kim zostaniesz - a więc realnie masz szansę zostać kowalem własnego losu. W Polsce pomimo państwowych szkół nadal nierówności są duże, a tutaj już słyszy się o pomysłach o tym jak tu je jeszcze zwiększyć...
Nie wiem co to za polityka chęci powiększania nierówności i podziału na lepszych i gorszych względem dochodów. Za dobrze jest, że trzeba zaorać wszystko, czy o co chodzi?
Proszę już nie powtarzać więcej bzdur, chyba, że z argumentami! :)
Wołam @Print_Screen, ponieważ wczoraj poruszył ten temat.
#polityka #wybory #bonedukacyjny #4konserwy #konfederacja #korwin #bekazkonfederacji #bekazkorwina #bekazprawakow #wolnyrynek #liberalizm #edukacja #szkolnictwo #podbaza #finlandia #wies
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
@GoddamnElectric: A szkoła z której uczniowie #!$%@?ą obecnie dostanie z automatu mniej kasy?
Ale co ma uciekanie ze szkół do systemu szkolnictwa? Bo nie rozumiem pytania trochę.
Komentarz usunięty przez autora