Wpis z mikrobloga

Był już wpis o polskich markach odzieżowych (nawiasem mówiąc, miałam wtedy pisać o Veclaim, ale stwierdziłam, że nie znam marki na tyle, żeby ją wspominać - perfect timing ( ͡° ͜ʖ ͡°) ), teraz pora na wpis o zakupach ubrań z drugiej ręki (z jakiegoś powodu brzmi to ładniej, niż ‘ubrania używane’, ale tak, to jedno i to samo).

Sam temat etycznych zakupów to coś, co sama dopiero poznaję i co uważam za naprawdę skomplikowaną kwestię - składają się na nią materiały, lokalizacja produkcji, proces tworzenia ubrań, traktowanie pracowników i podwykonawców, a także dylematy w stylu “kupować z krajów azjatyckich, czy bojkotować, nie przykładając ręki do biznesu wykorzystującego pracowników - ale dzięki któremu mają w ogóle jakąkolwiek pracę?”. Zainteresowanych tematem odsyłam do książki Naomi Klein “No logo”, filmów Kristen Leo oraz podcastu Muda Talks, natomiast biorąc pod uwagę same kwestie ekologiczne, to ciężko się kłócić z faktem, że kupowanie ubrań z drugiej ręki jest najbardziej etycznym sposobem na zakupy. Chociaż robię czasem zakupy w polskich markach, zdecydowana większość ubrań, które kupiłam w zeszłym roku, pochodzi właśnie od innych osób - i zdecydowanie jest to opcja zapewniająca najlepszy stosunek ceny do jakości. Udało mi się w taki sposób nabyć np. wełniany płaszcz za 20zł, inny wełniany płaszcz za złotych 200 (ale za to zrobiony tak, że chociaż jest cienki, to nie grozi mi żadne zimno), spódnicę z Mody Polskiej, kilka sukienek, kurtkę Jack Woflskin, kreację na wesele i wiele innych. Oczywiście, każdą taką rzecz piorę przed użyciem (niektóre - takie jak płaszcze czy rzeczy wełniane - oddaję do pralni chemicznej) i kupuję tylko takie, co do których jestem pewna, że pasują do reszty mojej szafy i że będę je nosić z radością. Kupowanie używanych rzeczy części z nas na pewno kojarzy się dalej z wielkimi, śmierdzącymi ciuchlandami z lat 90., na ciuchy z których byliśmy skazani w gimbazie, stąd też wiele reakcji, z którymi się spotykam, jest w stylu “fuj, nie mógłbym/mogłabym nosić jakiejś szmaty po innej osobie”, ale rynek odzieży z drugiej ręki naprawdę sporo się w ostatnich latach zmienił i powstaje coraz więcej hipsterskich butików z wyselekcjonowanymi elementami o dobrej jakości oraz aplikacji, które w zakupach mają nam pomagać.

Kupowanie ciuchów w ten sposób jest łatwiejsze po ogarnięciu kilku zasad:
1. Wiedz, w czym Ci dobrze i wiedz, co już masz w szafie. To zasada dość uniwersalna i nie tyczy się tylko zakupów odzieży używanej, ale to w tym przypadku jest szczególnie ważna, bo w przeciwieństwie do sklepów tradycyjnych, nie masz możliwości dokonania zwrotu. Trochę czasu zajęło mi uświadomienie sobie, jakie ubranie jest odpowiednie do mojej figury i w jakich kolorach mi dobrze (np. mogłabym non-stop chodzić w kopertowych sukienkach z długim rękawem albo w golfach i spodniach w kant), ale ta wiedza jest ogromnie pomocna w minimalizowaniu ilości rozczarowań, na jakie można trafić kupując używane ciuchy online.

2. Zdobądź wiedzę o materiałach. Podobnie jak w punkcie pierwszym, to rada dość uniwersalna, ale tak samo jest ogromnie przydatna. Nasze ubrania zrobione są z wielu rodzajów materiałów - wiskoza, bawełna, wełna, tencel, lyocell, cupro, poliester, poliamid, akryl, nylon, bawełna pima, jedwab, elastan i tak dalej - każdy z nich ma inne przeznaczenie (poliester jest przeznaczony głównie do kosza ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) i warto wiedzieć, czego potrzebujemy na daną porę roku. Ja np. obecnie kupiłam sobie sukienkę z lnu, bo to zdecydowanie najbardziej przyjemny materiał do noszenia latem.

3. Znaj swoje wymiary - szczególnie w biuście, talii czy biodrach (piszę z perspektywy różowego paska, więc jakiś spec do wymiarowania ubrań męskich by się przydał). Możesz pomierzyć ubrania, które już masz i które dobrze na Ciebie pasują. Zmierz również długość spodni i sukienek, które już masz, żeby mieć punkt odniesienia do nowych zakupów.

4. Wybierz miejsce zakupów w zależności od Twoich celów zakupowych. Każde miejsce ma swoje wady i zalety - w tradycyjnych ciuchlandach (w szczególności w tych na wagę) ustrzelisz super okazje i możesz przymierzyć ciuchy, ale spędzisz tam dużo czasu i często wyjdziesz z niczym. Rozwiązaniem pośrednim są wynurzające się jak grzyby po deszczu swego rodzaju butiki z ubraniami vintage - ale one z kolei mają to do siebie, że - chociaż jakość często oferują świetną - ich ceny mogą szokować jak na, mimo wszystko, ciuch używany. Jeżeli Twoim motywem nie jest jedynie kupić ubranie jak najtaniej (chociaż zawsze będzie to tańsze niż nowe ubranie ze sklepu), a chcesz znaleźć coś z konkretnego materiału czy marki - wybieraj aplikacje. Osobiście korzystam najwięcej z OLX i Vinted, więc kolejne punkty będą się już tyczyły zakupów tamże.

5. Jest kilka sposobów, które pozwalają nam znaleźć interesujące nas ubrania i np. na takim Vinted można szukać po:
- konkretnych markach (chociaż Vinted oferuje możliwość bezpośredniego oznaczenia, jakiej marki jest to, co sprzedajemy, polecam po prostu szukać po opisach - bo często w przypadku mniej znanych marek ludzie wybierają po prostu “Inna” zamiast np. “Marie Zelie”). Wyszukiwanie ubrań konkretnych marek jest o tyle spoko, że jeżeli masz już coś z danej firmy, wiesz, jak wygląda ich rozmiarówka (która u mnie, w zależności od marki, potrafi się wahać między XXS a M)
- kolorach i fasonach
- opisach - i tutaj, umiejętnie operując zapytaniami, można wyszukać coś szczególnie fajnego. Najefektywniejszym sposobem na szukanie jest wyobrażenie sobie, jak ktoś daną rzecz będzie opisywał - ja np. często szukam po wyrażeniu “polskiej marki”, bo wiem, że jeżeli ktoś ma rzecz np. od Moniki Kamińskiej, to napisze w opisie “spodnie polskiej marki Monika Kamińska”. Często szukam również po materiałach - a że takie apki nie zawsze umieją w concept search, szukam często dwa razy - np. szukając sukienki z lnu, wyszukam wyniki zarówno dla “len”, jak i “lniana” (bo w opisach często pojawi się “lniana sukienka”)

Strasznie bym chciała, żeby kupowanie z drugiej ręki - nie tylko ubrań - przestało być kojarzone z dziadostwem, biedą i czymś… obrzydliwym (przynajmniej dla niektórych)? Zdecydowanie ubrania o najlepszej jakości, jakie mam swojej szafie, pochodzą z drugiej ręki. Początkującym i niechętnym pomysłowi polecałabym najpierw skorzystać z aplikacji typu Vinted czy LESS_, a później dopiero wybierać się do sklepów stacjonarnych.

Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wpis w czymś Wam pomógł - udanych łowów! ʕʔ

#ubrania #ubierajsiezwykopem #modadamska #modameska #moda #zakupy #zainteresowania #mirabelkipolecajo #rozowepaski #ciekawostki
S.....n - Był już wpis o polskich markach odzieżowych (nawiasem mówiąc, miałam wtedy ...

źródło: comment_1590768452ex3ZPJqeNNiQqLtx2rl5uf.jpg

Pobierz
  • 29
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@pepedixi: z takich typowych ciuchlandów to na pewno "Ciuchy" na długiej i "Pszczółka" na Kalwaryjskiej, ale trzeba się tam swoje przekopać. Z vintage shopów z wyższej półki to piękne ubrania są w "Vintage-komis" na Placu Wszystkich Świętych, Vintage Shopie na Szpitalnej i Pawilon Vintage Classics na Stradomskiej. :)
  • Odpowiedz
@komentarze: imho akurat ten wpis jest dośc uniwersalny, bo te zasady (materiały, sposoby wyszukiwania) tyczą się zarówno zakupów damskich, jak i męskich. Vinted ma też sekcję ubrań dla facetów, więc można szukać tak samo :)
  • Odpowiedz
@pepedixi: i jeszcze - to bardzo zależy od stylu. Ja akurat znam takie sklepy, które oferują dość klasyczne ubrania, ale są też inne ciuchy, o których mogę nie wiedzieć. Bardzo popularne są np. Flamingi w okolicach Kazimierza, ale ja tam nigdy nic nie znalazłam, bo noszę się zupełnie inaczej ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@Snuffkin dzięki ;) mi w sumie większą przyjemność sprawia takie grzebanie i szukanie perełek także w pierwszej kolejności przeglądnę typowe ciucholandy :D
W ciucholandach jest też właśnie większy mosz masz i można znaleźć coś z różnych stylów :D
  • Odpowiedz
@MilionoweMultikonto: No to jest jeden z takich problemów "moralnych" przy dokonywaniu wyborów zakupowych. Nie jest oczywiście tak, że przemysł odzieżowy to zło jednoznaczne (sama bardzo nie lubię takiej narracji) ale mając świadomość, jak wiele surowców zużywa, ile śmieci produkuje, jakiej jakości jest wiele ubrań sprzedawanych w markach typu fast fashion wolę wybierać ubrania z drugiej ręki. Natomiast na sam temat można zorganizować niejedną debatę i na pewno sporo plusów przemysłu
  • Odpowiedz
@Snuffkin: Punkt 1 tak bardzo tak - nic nie zadziałało lepiej na nadmiar pierdół, niż zdefiniowanie co lubię i czego tak naprawdę mi brakuje. Wylistowanie i przeniesienie się na mniej, ale lepszej jakości rzeczy - niepotrzebnie wydana kasa zmalała, tak samo jak zbędne pierdoły w szafie.
  • Odpowiedz
@Snuffkin: ja ostatnio założyłam konto na Vinted z myślą pozbycia się ciuchów, a skończyło się tym, że kupiłam tyle sztuk ile sprzedałam :) dorwalam np. skórzane balerinki z Ochnika za 25zl, praktycznie nówki. Jednak to co mi najbardziej przeszkadza w kupowaniu rzeczy ogólnie to fakt, że NIE WIEM jakie kolory mi pasują i jak je łączyć i ogólnie nic nie wiem. xD stąd kupuje bezpieczne fasony i bezpieczne kolory.. ale
  • Odpowiedz