Wpis z mikrobloga

@antek7262: akurat tablice należało #!$%@?ć bo z tego że właściciel je odzyska nie ma absolutnie żadnego pożytku, ale właściciela portfeli i innych tego typu śmieci już raczej da się znaleźć bo zwykle znajduje się jakieś dokumenty czy coś
zgłasza kradzież tablic i wyrabia sobie ich wtórnik, dostaje bumagę do dowodu rejestracyjnego auta i tyle
w systemie numery wiszą jako zaginione i machina urzędnicza atakuje jak ktoś da się nagrać na monitoringu
Ja miałem podobną sytuację. Bagiety powiedziały że komisariat to nie biuro rzeczy znalezionych i odesłali do starostwa powiatowego, starostwo powiedziało że to nie ich rewir i dali mi numer do urzędu gminy w Warszawie, typ z urzędu powiedział mi że to nie jest biuro rzeczy znalezionych i jak chcę to mogę odesłać im tablice. Powiedziałem że nie będę wysyłał, niech zadzwonią do właściciela tablic, powiedzieli że nie zadzwonią bo rodo... W końcu
@antek7262: Kraj z kartonu- zachowania milicji juz nie dziwią. Kiedyś skończyłem jako świadek i byłem prowadzony siłą w kajdankach. Pomijając cały temat byłem w to wszystko niezamieszany więc tym bardziej nie wiedziałem o co biega. Nie była to zadna pomyłka a działania milicjantów z komentarzem "bo nie mamy pewnosci czy nie uciekniesz od nas i nie popełnisz np samobojstwa" (zaznaczam, że byłem tylko świadkiem i wystarczyło spisanie z dowodu osobistego, który
@antek7262: ja dawno temu znalazłem całą reklamówkę z tablicami. Chyba musiałbym #!$%@?ć, żeby to zgłosić. Nie dość, że przypał na komisariacie to gdyby bandzior się dowiedział, że to ja go #!$%@?łem to miałbym jeszcze bardziej #!$%@? XD

W tym kraju lepiej nic nie robić. Zgłosisz sąsiada za hałasowanie o 2 w nocy to przyjdzie następnego dnia i nasra ci na wycieraczkę, bo patol-policjant mu powie kto na niego zadzwonił. #!$%@? państwo.