Wpis z mikrobloga

czy kot się może #!$%@? przez balkon

czy raczej ma jakieś pojęcie


@Zxcpo2: ma pojęcie ale nie przeszkadza to w możliwości lotu. Roczny kot koleżanki leciał z ósmego piętra - złamana łapa.
@Zxcpo2: Polecam tak jak wyżej - pilnować. Mój czarnuch za młodu już raz zaliczył lot z 4 piętra, miała dużo szczęścia, że pod balkonami są rozłożyste krzewy i ją zamortyzowały - inaczej nie poszłaby w miasto na cały tydzień ( ͡° ͜ʖ ͡°) Od tamtej pory jednak się nauczyła, żeby do barierki nie podchodzić, teraz jej jedyna aktywność na balkonie to spanie na fotelu jak jest ciepło
@Zxcpo2: koty są całkiem wytrzymałe, wytrzymalsze od np pomyślunku ludzi.
mi jeden kot dwa razy z 4 piętra spadł, a drugi tylko raz :P obu nic się nie stało. pierwszy zawadiaka rozbijał się po okolicznym smietniku, a drugi siedział wydygany pod oknem.
niestety dopiero za drugim kotem rodzina się zgodziła na siatki.
niemniej, wracając do tematu. polecam siatkę. o ile kot przeżyje, może nawet i nie będzie chciał "po coś wyskoczyć",
@Zxcpo2: mialem kiedys kota. Mieszkam na 3 pietrze. Wychodzil sobie normalnie na balkonik polezec na slncu czy tam pozalatwiac jakies kocie sprawy. Generalnie nie skakal na glowke ale zdazylo sie 2x ze chcial zapolowac na golebia czy inne latajace gowno i sie #!$%@? z tego 3 pietra na leb. Zawsze wracal caly i zdrowy. Raz po 3 dniach drugim razem po tygodniu o polowe chudszy ( ͡° ͜ʖ ͡
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Zxcpo2: W zeszle wakacje straciłem tak kota. Siadał na parapecie i przez 3 miesiące nie było problemu. Na dworze 35 stopni, okno otwarte ja spałem po nocce. O 12 jeszcze mi po głowie skakał. Wstalem o 13 już go nigdzie nie było. Nie odnalazł sie.
Ja z zapytaniem, czy kot się może #!$%@? przez balkon czy raczej ma jakieś pojęcie? Kotka ma pół roku, mieszkamy na 2 piętrze.


@Zxcpo2: Może. Moja kocica jak zleciała za X razem z drugiego piętra to miała przepuklinę i była operowana. Nie ufaj kotom. Polecam zamontować siatkę na balkonie i dopiero wypuszczać kota.
@Zxcpo2 moje łobuzy też wychodziły ze mną dosyć swobodnie na balkon dopóki jeden nie spietrał się dźwięku jakiejś hondziny z tłumikiem z rynny spustowej. Moment i kot był na podjeździe. Co prawda balkon mam jakieś 1,60m nad ziemią, więc o poturbowaniu nie było mowy, ale włączył mu się tryb "jestę dzikim zwierzę"... No i właśnie, kot to nie pies, że zawołasz i przyleci, jak diabła namierzyłem to jakieś 2 godziny leżałem koło