Wpis z mikrobloga

Kraj z dykty, do cholery.
Jak przedstawia się sytuacja w województwie Kujawsko-Pomorskim? Kolorowo. Biała wyspa, azyl przed wirusem, wyspa nadziei!
Taki ch*$.
Pracuję w SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy) jednego z nielicznych szpitali, które się nie zamknęły - w powiecie przynajmniej cztery inne szpitale zamknięto z powodu podejrzenia koronawirusa, dzięki czemu wszystkich pacjentów dostawaliśmy my i tak niedzielny dyżur zamienił się prawie w imprezę masową.
Przez weekend zdążyło nam zabraknąć ręczników papierowych, części wody i mydła w niektórych dozownikach. Stroi przygotowanych na ewentualną izolację sztuk ok. PIĘĆ.

Do meritum jednak!

Pogotowie odwiedzało nas tak często, jakbyśmy oferowali im darmowe drinki za każdego pacjenta. Nagle się okazało, że do dwóch naszych gabinetów (łącznie są ich trzy: urazówka, ambulatorium i interna; chodzi o dwa ostatnie) Ratownicy przywieźli pacjentów z różną dusznością i gorączką powyżej 38* C. Z tego co słyszałam, jednego z ratowników, którzy przyjechali, ściągnięto nawet z dyżuru z uwagi na podejrzenie kontaktu z zarażoną osobą.
Nasze śmiesznie niedopracowane procedury nakazały szybkie powiadomienie dyżurnego lekarza i czekanie na dalsze informacje. Po 40 (!) minutach, kiedy już Mądre Głowy w GiSie i innych instytucjach nieśmiało stwierdziły, że przydałaby się izolacją, pacjenta z ambulatorium przewieziono na gabinet internistyczny. Po kolejnych 20 MINUTACH padło stwierdzenie, że personel stamtąd ma się ubrać, ale tylko dwie osoby z trzech, bo to za dużo ludzi. No i strojów pewnie mało ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Całą resztę SORu wyrzucili w zasadzie na poczekalnie, bo przecież największy z gabinetów trzeba spryskać. Pozostały personel, który miał kontakt z dwoma podejrzanymi o koronawirusa, wciąż zajmował się pozostałymi pacjentami - ilu się dało, tylu wypisało (3 tygodniowe bóle, ból po dźwignięciu i reszta rzeczy, która pewnie nie musiała siedzieć w poczekalni pełnej chorych), pozostawiając w sumie tych pijanych, którzy nie byli w stanie ustać na nogach. Wszak wolne, to i napie%$&ić się można.
Po 4h diagnostyki izolowanych zadecydowano o wysłaniu ich do Szpitala Zakaźnego. Izolowany personel dostał przykaz kąpieli (i tu warto wspomnieć, że personel pielęgniarsko-ratowniczy nie ma własnego prysznica, trzeba było się podzielić lekarskim). Potem wszyscy ubrali jednorazowe piżamy i tak siedzieliśmy do rana, czekając na pojawienie się pielęgniarki epidemiologicznej.

Po jakimś czasie Szpital Zakaźny odesłał nam jednego z pacjentów, stwierdzając, że brak podstaw, bo pacjent nie miał kontaktu z obcokrajowcami. Argument średni, bo w chwili obecnej Polacy zarażają już innych Polaków, ale zrobili test paskowy (który w 60% daje wynik FAŁSZYWIE UJEMNY) i odesłali tak po prostu, żebyśmy przyjęli na oddział.

Rano stwierdzono, że nie ma szpitalnej procedury wobec personelu narażonego na kontakt z zarażonym. Nikt nie potrafił odpowiedzieć, co mamy zrobić. Wyniki drugiego pacjenta mogą być dziś wieczorem albo jutro rano (bo wysyłane są do Warszawy) - część personelu obecnego na dzisiejszej nocce ma jutro dniówki, więc może dowiedzą się o pozytywnym teście już w pracy.
Spisano CZĘŚĆ personelu na listę do sanepidu. To było rano.

O 14:00 Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nic o takiej liście nie wie, o sytuacji tym bardziej. Radzą pytać szpital, co dalej. Ten sam, który nie ma stworzonych procedur.

Brak mi po prostu już słów na to wszystko. Nasze wielkie przygotowanie to jakaś mrzonka i ze swojego serduszka radzę, że jeśli nie musicie przychodzić na SORy to serio lepiej siedzieć w domu - bo więcej możecie z nich wynieść, niż byście chcieli.

Mam wrażenie, że Kujawsko-Pomorskie nie ma podejrzeń, bo jest zwyczajnie upośledzone w kwestii badania pacjentów. Na moim SORze czekają ludzie od piątku na informację, czy podejrzana pacjentka była w końcu zarażona koronawirusem, czy nie. OD PIĄTKU.

Czekamy na informację ze szpitala. Niespecjalnie wiemy, co zrobić.

Dodatkowo ludzie z Bydgoszczy chyba się wyjątkowo pewnie poczuli, skoro nie ma u nas potwierdzonego przypadku, bo na ulicach widać było rano całe tabuny. Tyle z #zostanwdomu.

#2019ncov #koronawirus #ochronazdrowia #szpital
Chciałabym, żeby to była pasta, ale to niestety prawdziwe życie.
  • 45
@Furanokumaryna: dużo ludzi ma #!$%@?, bo "ich to nie dotyczy, nie są w grupie ryzyka śmierci".

Debile do bani nie biorą choćby często występujących powikłań - od zwłóknienia płuc przez utratę pojemności płuc o 20-30% aż po trwałą niewydolność oddechową.

O tym, że mogą zarazić swoich rodziców, którzy już w grupie ryzyka są, czy dziadków w ogóle nie myślą. Kretyni.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Furanokumaryna: w Trójmieście nie lepiej... Ludzie próbują się dodzwonić na te numery, ale nie mogą. Tracą cierpliwość i przyłażą na sor, albo do przychodni. I gadają ze to nie może być ten wirus w koronie bo przecież nie byli za granicą. Tłumy w komunikacji miejskiej, szkoda gadac
@Furanokumaryna: Szczerze współczuje, uwierz ze w reszcie instytucji państwowych jest podobnie. Jak widze u nas w JW jak sie "nie" stosuja do tego co tegie glowy z rzadu mowia w TV to smiac mi sie chce. To co oni za przeproszeniem #!$%@?ą a to co robią naprawde to tak oddzielne bieguny ze szkoda gadac
ale jak to, przecież sytuacja podobno jest opanowana. Minister wam podziękował, przychodzi na konferencje i ma worki pod oczami.


Mokry sen, co? Chciałbyś móc dowalić władzy, choćby kosztem kilku żyć, prawda?

Jak ja wami gardzę.

@Xianist:
Dzisiaj już 7 potwierdzonych przypadków, z czego 5 w samej Bydgoszczy. W końcu zaczynają do nas spływać wyniki.
Wczoraj dostałam informację, że do 13 mam czekać na wynik. W przypadku testu negatywnego od razu jadę do pracy - dobrze, że chociaż jakieś sensowne decyzję padły.
Poinformuje co tam dalej wyszło ()