Wpis z mikrobloga

Pogadajmy o grypie i koronawirusie.

Jak zapewne wiesz, wirusy wywołujące grypę znamy od setek lat. Znamy je na tyle dobrze, że nie tylko mamy przeciw nim skuteczne leki, ale też potrafimy przewidywać najbardziej prawdopodobny przebieg mutacji i na jej podstawie opracowywać nowe szczepionki.

Szczepionki, które w sumie nie każdy przyjmuje, bo dla dużej części osób grypa czy przeziębienie to jedno i to samo. Trzeba wyleżeć, siorbnąć fervex i tyle.

Jak się okazuje, nie zawsze ta strategia jest słuszna, o czym mówią dane Państwowego Zakładu Higieny. Siedem zgonów z powodu grypy w pierwszym tygodniu marca to faktycznie przykra liczba. Na szczęście reszta z 211 000 zarażonych osób żyje dalej i poza 1564 hospitalizowanymi przypadkami skończyło się co najwyżej na L4.

Koronawirusy też nam towarzyszą od jakiegoś czasu. Ba, niektórzy mogli go już wcześniej złapać! Trochę już je znamy i wiemy, jaką krzywdę mogą nam wyrządzić. Problem jest jednak taki, że wiedza ta nie dała nam wciąż możliwości opracowania skutecznych sposobów na walkę przeciw niemu. To znaczy są terapie z użyciem respiratorów, ale niewiele więcej.

Oczywiście, zdrowy organizm przechoruje to jak grypę, czyli wyleży i wysiorbie fervex. Gorzej jednak sprawa wygląda, gdy ta metoda nie wystarcza i potrzeba zrobić coś więcej, bo organizm sobie przestaje radzić z sytuacją, bo nie wiadomo do końca, co robić.

Na stan z dnia 15.03.2020, godz. 20:25 mamy potwierdzonych 121 przypadków zarażenia i 3 zgony. Z prostych kalkulacji wynika, że gdyby 211 tysięcy osób złapałoby koronawirusa, to mielibyśmy ponad 5200 zgonów.
Na chorobę, co do której nie wiadomo do końca, jak się zabrać, więc terapia w cięższych przypadkach (czyli w każdych, kiedy organizm sam nie daje rady) finezją jest deklasowana tylko przez średniowieczne amputowanie kończyn po skaleczeniu.

Sprzętem, który w większości szpitalach jest dostępny w pojedynczych egzemplarzach, bo nikt nie był w stanie przewidzieć, że respiratory będą potrzebne do leczenia grypy. Przepraszam, koronawirusa.

Gdyby na grypę szpitale byłyby przygotowane tak, jak na grypę, to łaskę respiratora uzyskałaby może połowa z tych 1564 osób. Co oznacza, że druga połowa musi czekać w kolejce. Niech przyjdą za tydzień, ale wpisz ich ołówkiem, bo mogą nie dożyć.

Co więc można zrobić, aby choroba, na którą nie jesteśmy kompletnie przygotowani nie rozlazła się tak, jak grypa, którą o ile nie jest się już starym/schorowanym człowiekiem można przeleżeć? Ograniczyć możliwość przenoszenia się choroby, co by do tych respiratorów nie było zbyt długich kolejek.

Wszystkie te metody na walkę tą z zarazą, jakie do tej pory wprowadzono, to jest po prostu głośne, acz zarazem bezsilne krzyknięcie "nie wiemy co robić".

Mi też nie podoba się ta sytuacja z kwarantanną - pracuję w turystyce, za miesiąc miałem zacząć kolejny sezon, miałem niedługo lecieć do Czarnogóry i na razie wszystko to srał pies.

Ale osobiście wolę bardziej czytać nagłówki, że ludzie są sfrustrowani niemożnością odbycia urlopu za granicą, niż te, które pojawiają się we włoskich mediach, że ludzi po osiemdziesiątce to w zasadzie nie będą leczyć, bo i tak umrą.

Nie to, jak w przypadku siedmiu osób, co umarło na grypę, że byli leczeni, ale przegrali z chorobą. O nie, tam nawet walka nie zostanie podjęta. Walkower z miejsca. Tego pana nawet ołówkiem nie zapisuj, niech się do grabarza lepiej zapisuje.

I owszem, ludzie będą umierać na wszystko. Na grypę, na koronawirusa, na raka, z powodu utonięć, upadków, wypadków, czasem nawet potknięć o chodnik i rozwalenia głupiego ryja. Taki urok życia, że na jego końcu czeka śmierć.

Koronowirusa pewnie też nie unikniemy. Ale możemy uniknąć odsyłania osiemdziesięciolatków do grabarza, bo zabrakło respiratora na gryp... tfu, koronawirusa. Nie jest to metoda idealna. Ba, jest w zasadzie beznadziejna. Ale jedyna, jaka może zadziałać. Na grypę mamy dużo skuteczniejsze metody.

Swoją drogą ciekaw jestem, jak polska metoda sprawdzi się w porównaniu do tej z UK. Tam ichniejszy premier mówi, że trzeba to przechorować. Ale chyba wolę jednak, jak premier mówi, że trzeba unikać zachorowań, niż - jak Boris - że powinienem zachorować.
#koronawirus
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Pieczarka: dlatego śmiać mi się chce z baranów co już płaczą ze w domu im się nudzi i za parę dni ludzie wylegną na ulicę. W takich chwilach jestem za wyprowadzeniem wojska na ulicę i gonienie tego talatajstwa do zagród kopami glanami na zad skoro nie potrafią zrozumieć że siedzenie na dupie w domu jest w ich żywotnym interesie
  • Odpowiedz