Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak sobie radzicie z tym, że wasza praca, mimo że dobrze płatna nie ma przełożenia na reale życie? Z tym, że robicie coś zupełnie niepotrzebnego i dostajecie za to grubą kasę.
Z tej strony #programista15k. Idąc do tej branży trochę z pasji, głównie dla kasy wiedziałem że ta branża ma kilka małych minusów i sporo zalet. Nigdy natomiast nie przypuszczałem, że celowość pracy a raczej w moim przypadku - bezcelowość będzie wpływała na moje samopoczucie i powodowała frustracje. Na początku zanim zacząłem pracować miałem wrażenie, że IT to jest przyszłość. Że będę pracował przy super ficzerach i zmieniał czyjeś życie na lepsze, robił coś zajebistego i wartościowego, pomocnego. Że będę miał ze swojej pracy satysfakcje - taką, jaką ma stolarz po stworzeniu stołu lub mechanik po naprawieniu samochodu, czy lekarz po wyleczeniu pacjenta.

Życie szybko zweryfikowało moje oczekiwania. Pracuje w dużym korpo - ok 300-400 osób we wszystkich działach związanych z IT. Korpo ma głównie własne produkty - duże aplikacje, które opycha klientom. Każda taka aplikacja składa sie z wielu modułów, które klient może mieć dostępne w ramach tej aplikacji jeżeli za nie zapłaci. Oprócz tego są też mniejsze projekty - również aplikacje tej korporacji, która sprzedaje je na cały świat. No i są też projekty na specjalne zlecenia - czyli takie które powstają od 0 na życzenie klienta. Przez Cały 2019 rok pracowałem wraz z zespołem i 3 innymi nad nowym, dużym modułem w ramach głównej aplikacji na życzenie jednego z klientów. Oprócz tego testerzy, analitycy, architekci, projekt menadżerowie itd łącznie około 40 osób. Uśredniając zarobki wszystkich członków - kilku juniorów, wielu midów i kilku seniorów niech będzie że każdy pracownik dostawał jakieś 15.000 brutto. Miesięcznie na wynagrodzenia szło 40 * 15.000 = 600.000 zł. Przez cały rok to daje 12 * 600.000 czyli 7.200.000. Siedem milionów dwieście tysięcy złotych. Nasza firma zapewne zgarneła ze trzy razy więcej czyli z 20 milionów

Ostatnio przyszedł do nas okresowy raport statystyk użycia naszego nowego ficzera. Okazuje się, że został użyty raptem ... kilkaset razy przez kilkunastu użytkowników. Okazuje się, że klientowi nie spodobał się wcale nasz projekt a z drugiej strony już go nie potrzebują. Bo tak naprawdę potrzebowali go w 2018 i w 2019, ale w 2020 maję inne rozwiązania i zapotrzebowania, okazał się zbędny. Z tego modułu miało korzystać średnio 10.000 - 100.000 osób dziennie przez kilka najbliższych lat, a tu ledwo przez kilka miesięcy niewielki ułamek z tego korzystał i klient nawet nie narzeka, że najprawdopodobniej wydał 20 milionów na coś, czego nie będzie używał. Co ciekawe tego modułu nawet firma nie może opchnąć innym klientom, bo zażyczyli sobie mieć to na wyłączność i zostały podpisane jakieś umowy prawne na dziesiątki milionów kary, jakieś zakazy konkurencji czy coś xD.

Idąc do programowania nigdy nie spodziewałem się, że takie rzeczy będą mnie ruszać, ale fatalnie się z tym czuje. Bo przez ostatni rok pracowałem na wysokich obrotach, do tego było trochę nadgodzin żeby się wyrobić na czas, podczas rozmów i developowania klient był zadowolony i mówił, że jest OK, że podoba mu się to wszystko. A tu po 3 miesiącach jak baba stwierdził, że mu to sie nie podoba, nie potrzebują i raczej nie będą korzystać. Od tak wyrzucili sobie 20 milionów do kosza, dla mnie to jest niepojęte. To co dopiero musi dziać się w mega dużych firmach gdzie projekty za kilkaset milionów dollarów sobie wywalają bo im niepotrzebne. Nie wiem czemu cierpi na tym moja samoocena i mam wrażenie, że jestem grubo przepłacany za robienie rzeczy, których nikt nie potrzebuje. Taki stolarz, lekarz czy mechanik zarabiają podobnie ale przynajmniej jest jakiś fizyczny efekt ich pracy, ludzie z tego korzystają i są zadowoleni. W programowanie jesteś jednym z 1000 małp kodujących, robisz dużego molocha i nie wiesz do końca czy twoja praca ma sens czy to jakieś zabawki dla bogaczy. Nie widzisz realnego projektu swojej pracy i fatalnie wpływa to na twoje samopoczucie, a życie przestaje mieć sens. Nie wiem czy jestem #!$%@?, ale nie potrafię pracować dla samej idei zarabiania pieniędzy. Chociaż jako 20 letni gówniarz tak własnie myślałem, że liczy się tylko ilość 0 na koncie. Tak teraz będąc po 30 liczy się nie tylko kasa ale też aby praca miała sens i namacalny skutek. #!$%@? to życie.

#programowanie #programista15k #korposwiat #pracait

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
  • 22
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: robię w IT ale nie jako programista (chociaż jako admin czasami coś się skleci). i to co piszesz jest główny powód dla którego ludzie odchodzą z tej pracy. niewdzięczni userzy, roszczeniowi managerowie, i długoterminowe projekty prowadzące nierzadko do nikąd.

my też nie staramy się jedynie aby to co działa nadal działało, ale żeby życie ludzi było prostsze. ale biznesowa rzeczywistość weryfikuje.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: dlatego właśnie niektórzy, zwłaszcza po osiągnięciu już pewnego pułapu zarobków, patrzą nie na to czy można zarobic kilka tysięcy więcej, ale biorą pod uwagę przede wszystkim domenę i to, czy projekt jest dla nich sensowny i interesujący.

W IT można robić naprawdę ważne i potrzebne rzeczy, a można też, jak sam tego doświadczyłeś, pracować nad rzeczami, których przydatność jest dyskusyjna. Praca bez poczucia sensu z pewnością sprzyja wypaleniu zawodowemu, więc
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: Też się kiedyś przejmowałem. Teraz wyjebongo. 16:00 na zegarze i temat pracy powraca dopiero następnego dnia o 8:00. Nadgodziny napaaaaaawdę sporadyczne jak robienie czegoś sprawia mi frajdę i chcę to dla własnej satysfakcji zamknąć danego dnia.

A co do marnotrastwa pieniędzy? W moim poprzednim korpo mieliśmy magika od sieci, który planował i kupował mnóstwo sprzętu, który miał być "kluczowy dla dalszego działania i musimy koniecznie to mieć". Jak już przyszło
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: odpowiem ci. Po robocie robię to co mnie interesuje i z czego czerpie przyjemność a pracę traktuje jako narzędzie do zarabiania pieniędzy. Żeby mieć za co żyć. Musisz nauczyć wykonywać ja mechanicznie bez zbędnych przemyśleń.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

że jestem grubo przepłacany za robienie rzeczy, których nikt nie potrzebuje. Taki stolarz, lekarz czy mechanik zarabiają podobnie

Obudź się, tacy ludzie muszą masakrycznie kombinować, żeby się utrzymać i zabezpieczyć na starość, porównanie z głębin jelit. Chyba że mechanik promów kosmicznych i lekarz wąskiej specjalizacji w USA, bo na pewno nie w Polsce. Zamykają zawodówki, bo ludzie zniechęceni tą niby prostą drogą zawodową się do nich nie zgłaszają. Za komuny
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: idz #!$%@? za minimalna na smieciarce i z pocalowaniem raczki wrócisz za 2 tygodnie do starej pracy. To ze dales sie wyrobić w nadmierne zaangażowanie i nadgodziny to nie wina branży tylko Twoja. idz na silke, kon zwalony, znajdz se hobby i elo
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania Mam dokładnie tak samo z tą jednak różnicą, że mi tych zer na koncie brakuje. Zdobyte wykształcenie architektoniczne praktycznie nie pozwala mi zarabiać żadnych sensownych pieniędzy. To jest tak cholernie frustrujace, że teoretycznie możesz robić coś z pasji, ale kasy ni chu chu nie dostaniesz odpowiedniej...
  • Odpowiedz
PrzystojnyAzjata: Też miałem ten problem, z tym że mnie uderzało to, że nawet jeśli moja praca miała jakąś wartość i wpływ, to nie o taką wartość mi przede wszystkim chodziło - to znaczy chciałbym mieć pracę, która (oprócz tego że daje mi jakieś osobiste plusy, tzn hajs, rozwój czy frajdę) w jakiś sposób pomaga innym. W pracy w IT tego nie czułem. Czułem bardziej to, że stoję w miejscu i nawet
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Taka nasza natura. Ludzie zatracają się w pracy, dopóki widzą przed sobią kolejne szczeble, po których mogą się wspinać i zbytnio nie oglądają się za siebie. W pewnym momencie przychodzi refleksja, że tak naprawdę na nic nie mają wpływu, albo że ich praca nie ma sensu. Kiedy osiąga się pewien poziom specjalizacji odpowiedzi na proste pytania przestają wystarczać. Warto sobie odpowiedzieć na pytania jaki w ogóle jest sens życia, do
  • Odpowiedz
Okazuje się, że klientowi nie spodobał się wcale nasz projekt a z drugiej strony już go nie potrzebują. Bo tak naprawdę potrzebowali go w 2018 i w 2019, ale w 2020 maję inne rozwiązania i zapotrzebowania, okazał się zbędny.

@AnonimoweMirkoWyznania: Tutaj drodzy Państwo mamy żywy przykład na to, dlaczego projekty w IT powinny być zwinne, a nie klepane w waterfallu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: to zależy wg mnie od człowieka. Miałem ten sam problem.

Porozmawiałem z kolegą z zespołu który stwierdził że podchodzę "zbyt emocjonalnie" :) on pracuje od 8 do 16 zamyka komputer i bye bye.

Ja tak nie potrafiłem i gdy koledzy zaczęli rozkręcać start up długo się nie zastanawiałem. Dołączyłem w roli pracownika, odzyskałem motywację, dodatkowo poznałem trochę jak działa biznes.

I ten projekt także może się "wypalić", będzie to sygnał
  • Odpowiedz